Skandal za skandalem w ekstraklasie. Sędziowie wreszcie przerwali milczenie

Sędziowie ekstraklasy nie mają ostatnio zbyt dobrego okresu. Podczas meczów popełniają rażące błędy, które wielokrotnie wpływają na końcowy rezultat. Dziennikarzom portalu Goal.pl udało się porozmawiać z kilkoma z nich i dowiedzieć nieco więcej na temat ostatnich wpadek. - Moim zdaniem działa prawo serii - usłyszeli. Zdradzili również powody, dlaczego dochodzi do takich sytuacji.

Coraz częściej w ostatnim czasie sędziowie ekstraklasy popełniają dość niezrozumiałe błędy. Najpierw Marcin Kochanek bezpodstawnie wyrzucił z boiska Michała Nalepę w konfrontacji Zagłębia Lubin ze Stalą Mielec (2:4), następnie Damian Sylwestrzak pokazał niesłuszną czerwoną kartkę Josue w starciu Piasta Gliwice z Legią Warszawa (1:1), a w ostatniej kolejce do rażącej pomyłki doszło podczas meczu Pogoń - Legia (3:4).

Zobacz wideo W takim składzie powinna grać reprezentacja Polski Michała Probierza

I choć trzeba przyznać, że Piotr Lasyk oraz Paweł Pskit (VAR) również nie popisali się podczas spotkania Jagiellonii Białystok z Radomiakiem Radom (3:2), to otrzymali najbardziej dotkliwą karę, a mianowicie trafili do "zamrażarki" i odpoczną od prowadzenia meczów przez czas nieokreślony.

Sędziowie ekstraklasy przyznają się do błędów. Zdradzili powody

Kilkadziesiąt minut temu portal Goal.pl opublikował obszerny artykuł dotyczący ostatnich wpadek sędziowskich, który ma na celu wyjaśnienie powodów nietrafionych decyzji. Arbitrzy ekstraklasy przekazali dokładnie, co determinuje ich słabszą formę, zachowując przy tym pełną anonimowość. 

- Liczba błędów jest ostatnio duża, ale moim zdaniem działa prawo serii. W każdym sezonie mamy z czymś takim do czynienia, by później był względny spokój. Ostatnio było tak na przełomie marca i kwietnia. Ale nie zgodziłbym się z tym, że poziom sędziowania w Polsce jakoś drastycznie spada - przekazał jeden z nich.

- Brakuje nieco wyrozumiałości, zwłaszcza dla młodych sędziów, którzy nie mają jeszcze wielkiego doświadczenia. (...) Czasem warto chwilę zaczekać zamiast po drugim czy trzecim meczu nowego sędziego w Ekstraklasie palić go na stosie - dodał.

Pierwszą kwestią, która została poruszona w tekście, jest zarządzanie meczem. Sędziowie przyznają, że UEFA wprowadziła nowe wytyczne odnośnie do rozdawania kartek i to może budzić kontrowersje. - My popełniamy błędy, bo nie zauważymy faulu, nie damy rywalowi żółtej kartki, więc ławki się denerwują. Jak się mają nie denerwować, skoro trener dziś tam siedzi, a za dwa miesiące może go nie być. Dla niego nasze decyzje są warte dużej stawki i przykładowo ja to napięcie rozumiem. Tymczasem słyszymy, że ma być zero tolerancji i jak ktoś ci machnie, to masz pokazać kartkę - powiedział kolejny.

- Trzy lata temu mieliśmy po trzy-cztery kartki na mecz, dziś mamy siedem-osiem. I efekt jest taki, że idąc z tymi wytycznymi niby jest wszystko fajnie, bo zgodnie ze sztuką, a w praktyce telefony od jednych i drugich. (...) Zdarza się, że później sprawdzasz rozpiskę na mecze w następny weekend i cię nie ma, bo media piszą, że nie ogarnąłeś, więc pewnie lepiej zostawić cię w domu. Trochę jest tak, że osoby wypowiadające się w mediach kreują głos ludu, mimo że brakuje im podstaw merytorycznych - dodano.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Arbitrzy ekstraklasy nie mogą liczyć na wsparcie Kolegium Sędziów. "O co tu chodzi?"

Następny z sędziów odniósł się również do ostatnich wpadek, zaznaczając, że Kolegium Sędziów nie miało zastrzeżeń co do podjętych decyzji. - Czasem nie wiemy, co się dzieje. Był niedawno miękki karny na Radomiaku, albo druga żółta kartka na Stali Mielec w nieco kontrowersyjnych okolicznościach i wiem, że około 80 proc. sędziów uznało te decyzje za błędne, a później wychodzą "Klipy Tygodnia" i czytamy, że to jest dobra decyzja - zakomunikował.

- Czyli wychodzi, że 20 proc. sędziów ma rację i większość pyta: o co tu chodzi? Jak to teraz ogarnąć? Większość musi zejść do mniejszości - oznajmił. Po czym dodał, że ich przełożeni nie spieszą się z oceną poprowadzonych spotkań. - Brak feedbacku powoduje, że sędziowie siedzą jak na szpilkach czekając na maila z obsadą i dopiero wtedy możemy się domyślać, że coś tam było nie tak. Domyślać, bo do obsady nie ma żadnego komentarza - podsumował.

Poinformowano również, że po zakończeniu następnej serii gier dojdzie do spotkania władz ekstraklasy z Kolegium Sędziów.

Więcej o: