Ta sprawa ciągnie się od ponad roku i choć na początku wydawała się prosta, to potem pełno było w niej zakrętów. W telegraficznym skrócie: po tym, jak prawa do ekstraklasy na sezony 2023-27 kupił Canal+, miał w ramach ustnego porozumienia z TVP odsprzedać jej jeden mecz w tygodniu za ustaloną kwotę. To zapis w umowie, jaką Canal+ podpisał ze spółką Ekstraklasa SA. Tyle że do porozumienia z publicznym nadawcą nie doszło, a kibice - z racji, iż za nami dziewięć kolejek - stracili już wiarę w mecze na otwartej antenie.
Wszystko przez rozbieżności finansowe między dysponentem praw a publicznym nadawcą. Canal+ za ten sezon ekstraklasy zapłacił rekordowo dużo, nieoficjalnie - nawet 300 mln zł. Część tej kwoty ta stacja miała odzyskać w ramach kooperacji z TVP, co ustnie ponad rok temu wyceniono na kwotę 70 mln zł. Tyle proponował przynajmniej poprzedni prezes TVP Jacek Kurski. U publicznego nadawcy jesienią zmienił się jednak prezes – a Mateusz Matyszkowicz uznał, że nie będzie wykładać na futbol tak wielkich pieniędzy.
Prawa do rocznej sublicencji z raptem jednym meczem w tygodniu wyceniono w gabinetach przy ul. Woronicza na ok. 7-8 mln zł. Przy takiej kwocie była szansa, że inwestycja zwróci się z reklam i współpracy ze sponsorami. Kwota zaproponowana przez TVP kodowanemu nadawcy została jednak przyjęta z irytacją. Niewiele dało też późniejsze jej podniesienie do kilkunastu milionów złotych. W sytuacji zrobił się pat. Rozmowy niby ciągnęły się miesiącami, ale tak naprawdę stały w miejscu, bo rozbieżności finansowe były zbyt duże. Jak słyszymy, ostatni tydzień był jednak w sprawie przełomowy, mimo że z rozmowami ostatniej szansy nikt nie łączył wielkich nadziei. Co się zatem stało, że porozumienie jest blisko?
Musiały złożyć się na to dwa czynniki. Po pierwsze: z jakichś powodów TVP podniosła finansową ofertę. Czy to oznacza spotkanie się obu nadawców na środku drogi między oferowanymi niedawno 15 milionami, a 70 oczekiwanymi przez Canal+? Można się tylko domyślać. Dodajmy, że w ramach poprzedniej umowy publiczny nadawca płacił za sezon około 50 mln zł.
Sprawa ceny nie jest jeszcze ponoć przesądzona, bo negocjacje wciąż trwają. Dodatkowo przy umowie zostanie prawdopodobnie zastosowane rozwiązanie, o którym było już głośno kilka miesięcy temu. Umowa o sublicencję miałaby zostać zawarta nie bezpośrednio między Canal+ a TVP, a między TVP a Ekstraklasą. Jak usłyszeliśmy już jakiś czas temu, wszystkie strony z takim rozwiązaniem nie miały żadnego problemu. To jednak niejedyne ciekawostki dotyczące kontraktu, te kolejne ważne są przede wszystkim dla kibiców.
Sprawa podpisania umowy na sublicencję może rozstrzygnąć się w ciągu najbliższego tygodnia, a przynajmniej to on ma być kluczowy w rozmowach. Czy będziemy świadkami przedwyborczego pośpiechu i gonitwy z nabyciem ekstraklasy? Też niekoniecznie, bo według kolejnych Informacji najwyższa klasa rozgrywkowa w tym sezonie może pojawić się w ramówce publicznego nadawcy dopiero po wyborach parlamentarnych, czyli w drugiej połowie października. Na razie jednak wszystkie strony oprócz ustalania ostatecznej kwoty zajęte są też rozstrzyganiem ważnych elementów tej układanki. Chodzi m.in. o liczbę spotkań przeznaczonych do transmisji na ogólnopolskiej antenie. Klubom zależy, by były to 34 mecze, tak jakby sezon właśnie się rozpoczynał. Takie rozwiązanie sprawi też, że Canal+ będzie mógł dostać za sublicencję większe pieniądze, a kibice zobaczą do końca tego sezonu więcej spotkań. Zakładając, że umowa mogłaby obowiązywać od 12.,13. kolejki, TVP będzie mogła do końca sezonu oprócz jednego spotkania w kolejce, dobrać zaległe kilkanaście spotkań. W praktyce wyjdzie zatem na to, że w kilkanaście weekendów zaprezentuje na żywo dwa mecze.
Nie są do końca jeszcze znane kryteria transmisji spotkań - tego, czy będą to mecze pierwszego, a przy dwóch spotkaniach pierwszego i drugiego wyboru? Wiele wskazuje, że tak się właśnie stanie. Sytuacja będzie zatem podobna do tej, jaka miała miejsce w poprzednim sezonie, jeśli oczywiście dojdzie do porozumienia. Warto dodać, że pierwszy raz od kilku miesięcy słyszymy w tej sprawie sporo optymizmu głównie ze strony klubów, niech to będzie dobry znak.