Szalony mecz w ekstraklasie. Osiem goli i hattrick 18-latka [WIDEO]

Aż osiem goli obejrzeli kibice w Gliwicach, gdzie Raków Częstochowa po fantastycznym widowisku pokonał Ruch Chorzów 5:3. Bohaterem gospodarzy był 18-letni Dawid Drachal, który jeszcze w pierwszej połowie skompletował klasycznego hattricka.

Zaledwie 64 godziny po zakończeniu przegranego meczu wyjazdowego z Atalantą Bergamo (0:2) w Lidze Europy, Raków Częstochowa wrócił do ligowej rzeczywistości. Zespół Dawida Szwargi w niedzielne popołudnie mierzył się na wyjeździe z beniaminkiem, Ruchem Chorzów, a szkoleniowiec mistrzów Polski wcale nie dokonał rewolucji w jedenastce swojego zespołu. Ledwie trzy zmiany w wyjściowym zestawieniu miały dać Rakowowi pewne trzy punkty w tym spotkaniu.

Zobacz wideo Wielki powrót do reprezentacji Polski? Michał Probierz odpowiada

Szalony mecz w Gliwicach! Osiem goli, 18-latek bohaterem Rakowa

Jednak częstochowianie w to spotkanie weszli bardzo niemrawo i gospodarze postanowili z tego szybko skorzystać. Już w siódmej minucie gry dobry odbiór po wysokim pressingu "Niebieskich" i płaskie dośrodkowanie Kacpra Michalskiego pozwoliło trafić do siatki Tomaszowi Wójtowiczowi. Ruch był na prowadzeniu.

Ale tego dnia prawdziwy "dzień konia" miał 18-letni wahadłowy Rakowa, Dawid Drachal. Jeden z tych nowych piłkarzy w jedenastce drużyny Dawida Szwargi. Tuż po golu dla Ruchu Drachal idealnie wyłożył piłkę na pustą bramkę Łukaszowi Zwolińskiemu, ale ten w idealnej sytuacji nie trafił. 

Zwoliński w pierwszej połowie był bardzo nieskuteczny. W 19. minucie po doskonałym prostopadłym podaniu Johna Yeboaha napastnik gości wyszedł sam na sam z Michałem Buchalikiem, jednak w tym pojedynku górą był bramkarz Ruchu. Na jego nieszczęście do piłki dopadł jeszcze Drachal i precyzyjnym strzałem doprowadził do remisu. 

To był dopiero początek koncertu młodzieżowca mistrzów Polski. W 28. minucie Drachal miał sporo szczęścia, bo po dośrodkowaniu Plavsicia z lewej strony boiska fatalnie interweniował Buchalik, strącając piłkę prosto na nogę 18-latka, który bez trudu trafił do siatki po raz drugi.

Ruch po tym golu nie umiał się odbudować, a Raków atakował dalej. Dobrych sytuacji do podwyższenia wyniku nie wykorzystali Zwoliński i Yeboah, a co nie udało się im, udało się ponownie Dawidowi Drachalowi. Wahadłowy Rakowa skorzystał z koszmarnego nieporozumienia w polu karnym Pawła Baranowskiego i Macieja Sadloka, by mocnym strzałem z kilku metrów skompletować hattricka. Dzięki temu Raków do przerwy prowadził w Gliwicach 3:1.

W drugiej połowie wielkich emocji także nie brakowało. Zaczęło się od niewykorzystanej sytuacji sam na sam z bramkarzem Yeboaha. Niemiec był w tej sytuacji jeszcze ciągnięty za koszulkę przez Przemysława Szura, zareagował nawet VAR, ale na szczęście Ruchu wcześniej w tej akcji był spalony. 

Później przez długi czas na boisku nie działo się zbyt wiele. Na uwagę zasługiwał jedynie mocny strzał z rzutu wolnego Daniela Szczepana, z którym poradził sobie Vladan Kovacević. 

W 67. minucie z kolei uaktywnił się drugi wahadłowy Rakowa, Srdjan Plavsić. Najpierw jego centrostrzał o centymetry minął bramkę "Niebieskich", ale po chwili, dwie minuty później, Serb był już skuteczniejszy. W indywidualnej akcji ściął z piłką ze skrzydła do środka i płaskim uderzeniem z 20 metrów podwyższył wynik na 1:4.

Wydawało się, że jest to koniec marzeń Ruchu o choćby punkcie w tym meczu. Nic bardziej mylnego. Już w 71. minucie fantastycznym strzałem z półwoleja straty beniaminka zmniejszył debiutujący w tym meczu Tomas Podstawski.

Chwilę później "Niebiescy" otrzymali jeszcze rzut karny. W ogromnym zamieszaniu po akcji gospodarzy i uderzeniu Daniela Szczepana Dawid Drachal przypadkowo trafił w słupek własnej bramki. Niemniej jednak ponownie zareagował VAR, bo Szczepan został w tej akcji brutalnie nadepnięty przez Giannisa Papanikolaou. W 78. minucie był więc rzut karny dla Ruchu, a Papanikolaou mógł się cieszyć, że obejrzał tylko żółtą kartkę. Jedenastkę z kolei mocnym strzałem wykorzystał sam Szczepan i w kilka minut z 1:4 zrobiło się tylko 3:4.

W serca kibiców i piłkarzy z Chorzowa ponownie widać było nadzieję na dobry wynik. Zostały one jednak zniszczone przez jakość rezerwowych Rakowa Częstochowa. W 86. minucie spotkaniu po podaniu Marcina Cebuli z obroną i bramkarzem Ruchu zabawił się Władysław Koczerhin, by z łatwością ustalić wynik tego meczu na 5:3 dla mistrzów Polski.

Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe Ruch Chorzów 5:3 i z 16 punktami przynajmniej na kilka godzin awansował na drugie miejsce w tabeli ekstraklasy, jedynie za Śląskiem Wrocław. Ruch z 6 punktami zamyka ligową tabelę.

Więcej o: