Mecz ŁKS - Jagiellonia Białystok przyniósł całą masę kontrowersji. Pierwsza połowa trwała ponad godzinę. Najpierw kibice na stadionie w Łodzi odpalili race i trzeba było zrobić porządek. Potem kontuzji doznał obrońca gospodarzy Nacho Mosalve i opuszczał boisko na noszach. Na koniec do tego wszystkiego doszła kontrowersja sędziowska z czerwoną kartką dla Engjella Hotiego. Temperatura na trybunach więc mocno się podniosła.
Hoti wyleciał z boiska w 12. minucie doliczonego czasu, bo przy walce o piłkę zbyt wysoko podniósł nogę. Sam piłkarz nie protestował, ale kibice wiedzieli swoje. Już wcześniej mieli mnóstwo obiekcji do pracy sędziego Daniela Stefańskiego. Za protesty przeciwko jego decyzjom wyleciał na trybuny również trener łodzian Kazimierz Moskal. W takich okolicznościach telewizyjnego wywiadu w przerwie udzielał Bartosz Szeliga. Nic dziwnego, że wyszło, jak wyszło...
Napastnik ŁKS-u był pytany na antenie CANAL + Sport o kontuzję swojego kolegi z zespołu Nacho Mosalve. - Był przytomny na sam koniec. Nigdy to nie jest przyjemna sytuacja, gdy kolega z drużyny jest znoszony z boiska... - mówił przed kamerami i nagle urwał wypowiedź. Wszytko przez jednego z kibiców, który w tym czasie wykrzykiwał swoje uwagi pod adresem sędziego Stefańskiego.
Skargi oburzonego fana mocno dały się Szelidze we znaki. Mężczyzna był tak głośny, że nawet telewidzowie byli w stanie usłyszeć, co ma do powiedzenia. Zawodnik z kolei zupełnie stracił wątek, odwrócił się i na wizji wypalił w jego stronę: "K***e, kolego!", po czym groźnym wzrokiem spojrzał prosto w kamerę. Wyglądało to śmiesznie i strasznie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Po zmianie stron atmosfera wciąż była gorąca i nie obyło się bez kolejny kontrowersji. Ostatecznie padł remis 2:2. Dla gospodarzy trafiali Kay Tejan i Dani Ramirez. Jagiellonia odpowiedziała dwoma bramkami Afimico Pululu.