Co za strzał! Kapitalny początek meczu w Ekstraklasie [WIDEO]

Już w drugiej minucie spotkania Korony z Widzewem padła pierwsza bramka dziewiątej kolejki ekstraklasy. Efektownym strzałem z pierwszej piłki popisał się Mateusz Czyżycki, skrzydłowy gospodarzy, ale nawet tak korzystne otwarcie meczu nie wystarczyło podopiecznym Kamila Kuzery zgarnąć kompletu punktów. Korona po remisie 1:1 z Widzewem wciąż będzie znajdować się na dnie tabeli z raptem jednym zwycięstwem.

Inauguracja dziewiątej kolejki ekstraklasy miała miejsce w Kielcach, gdzie miejscowa Korona podejmowała Widzew. Dla gości był to drugi mecz pod wodzą nowego szkoleniowca Daniela Myśliwca, który w debiucie pokonał 2:0 Cracovię. Natomiast gospodarze podchodzili do tego spotkania w trudnej sytuacji. Z pięcioma punktami zamykali tabelę, lecz wciąż mają do rozegrania zaległą konfrontację z Rakowem Częstochowa.

Zobacz wideo Kontrowersje po wyborze Michała Probierza! Niejednogłośna decyzja

Szybkie otwarcie Korony. Nie wykorzystali swojej przewagi

Podopieczni Kamila Kuzery byli bardzo zdeterminowani, aby po raz drugi w tym sezonie ekstraklasy zgarnąć trzy punkty. Już w drugiej minucie zrobili bardzo duży krok w tym kierunku. Z prawej strony boiska w pole karne dośrodkowywał Dominick Zator. Znalazł tam Mateusza Czyżyckiego, który efektownym strzałem z pierwszej piłki zaskoczył golkipera drużyny przyjezdnej. Dla byłego zawodnika Warty Poznań, który do Kielc trafił w letnim oknie transferowym, to debiutanckie trafienie w tych rozgrywkach.

Korona w dalszym fragmencie meczu sprawiała dużo lepsze wrażenie. Świetną okazję do podwyższenia wyniku miał Szikawka, ale Białorusin został zatrzymany przez Henricha Ravasa, golkipera Widzewa, w sytuacji sam na sam. Przyjezdni zdołali odpowiedzieć jedynie potencjalne dogodną okazją do zdobycia bramki, aczkolwiek Jordi Sanchez podał za plecy Bartłomieja Pawłowskiego. 

Najlepszy strzelec Widzewa nie zdołał wówczas oddać strzału, ale w 42. minucie wykorzystał prezent ze strony rywali. W pozornie niegroźnej sytuacji z boku pola karnego gospodarzy Zator sfaulował Shehu. Powtórki wzbudzały wątpliwości czy kontakt stóp był na tyle wyraźny, aby podyktować jedenastkę, ale VAR nie korygował decyzji sędziego Łukasza Kuźmy. Bartłomiej Pawłowski pewnie wykorzystał rzut karny, notując trzecie trafienie w tym sezonie. Remis do przerwy był wynikiem, z którego bardziej zadowoleni mogli być goście.

Wyrównanie tuż przed przerwą pozwoliło podopiecznym Daniela Myśliwca wejść w drugą połowę z większym spokojem i to oni przejęli kontrolę nad meczem. Swoją nieznaczną przewagę próbowali podkreślić około 60. minuty, gdy Bartłomiej Pawłowski groźnie uderzył z rzutu wolnego. Piłka minęła słupek bramki Dziekońskiego w niedużej odległości.

W następnych minutach do głosu zaczęła dochodzić Korona. W kwadrans gracze gospodarzy oddali aż trzy celne strzały, ale żaden z nich nie sprawił większych problemów Ravasowi, mimo że okazje były dogodne, aby golkiper Widzewa drugi raz musiał wyjmować piłkę z siatki. W 79. minucie gości nie uratował bramkarz, a poprzeczka po strzale głową gracza z Kielc.

Obu drużynom brakowało jednak spokoju pod polem karnym rywali, przez co w końcówce żadna z nich nie potrafiła zadać decydującego ciosu. Ostatecznie pierwszy piątkowy mecz dziewiątej kolejki ekstraklasy zakończył się remisem 1:1, z którego bardziej zadowoleni powinni być goście. 

Więcej o: