Właściciel Legii przerwał milczenie. Zaskakująco o skandalu sędziowskim

W sobotnim meczu Piasta z Legią rażącej pomyłki dopuścił się sędzia Damian Sylwestrzak. - Mam nadzieję, że na koniec rozgrywek nie okaże się, że tych dwóch punktów, jakie straciliśmy w Gliwicach, zabraknie nam do tytułu mistrza Polski. Jest żal, ale nie mam pretensji do sędziego - powiedział Dariusz Mioduski w rozmowie z portalem Legia.Net.

Po weekendowych meczach ósmej kolejki ekstraklasy więcej mówi się o poziomie sędziowania niż o wynikach. Wszystko za sprawą niesłusznej decyzji Damiana Sylwestrzaka o ukaraniu Josue drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką w spotkaniu Piasta Gliwice z Legią Warszawa (1:1). Przypomnijmy, że Portugalczyk zdaniem arbitra sfaulował rywala, choć w rzeczywistości nie miało to miejsca. Sylwestrzak nie mógł jednak skorzystać z podpowiedzi VAR - w Polsce nie można sprawdzać drugiej żółtej kartki.

Zobacz wideo Kibice i dziennikarze tłumnie przywitali siatkarzy po powrocie do kraju z mistrzostw Europy

Dariusz Mioduski zabrał głos po błędzie Damiana Sylwestrzaka. "Miała wpływ", ale "żalu nie ma"

Do sprawy odniósł się już właściciel Legii Dariusz Mioduski, który w rozmowie z portalem Legia.Net wyznał, że choć decyzja miała wpływ na wynik, to... nie ma on żalu do Sylwestrzaka. - Czerwona kartka była niesłuszna i miała wpływ na rezultat. Mam nadzieję, że na koniec rozgrywek nie okaże się, że tych dwóch punktów jakie straciliśmy w Gliwicach, zabraknie nam do tytułu mistrza Polski. Jest żal, ale nie mam pretensji do sędziego Damiana Sylwestrzaka - powiedział. 

- Każdy ma prawo się pomylić, nikt nie jest nieomylny. W jakiś sposób zaimponowało mi to, że arbiter przyznał się do błędu i przeprosił. Nic tym oczywiście nie zyskamy, ale trzeba mieć sporo odwagi aby tak postąpić. A błędy w futbolu się zdarzają i będą się zdarzać - wyjaśnił Mioduski.

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Damian Sylwestrzak pozwalał na zbyt ostrą grę? "Irytuje"

Właścicielowi Legii nie spodobała się jednak ostra gra piłkarzy Piasta i pozwalanie arbitra na taką grę. -  O tym się nie mówi, ale pięć dni po meczu z Piastem zagramy w Lidze Konferencji Europy z Aston Villą. I mogliśmy do tego spotkania przystąpić w mocno osłabionym składzie. Tak by się stało, gdyby wślizgi Patryka Dziczka czy Grzegorza Tomasiewicza trafiły w nogi. Znamy Tomasiewicza, to chłopak który ukształtował się w legijnej akademii, bardzo utalentowany, świetny technicznie. Nigdy nie grał brutalnie. A w Gliwicach w sobotę gdyby Paweł Wszołek nie zdołał uniknąć kontaktu po wślizgu Grześka, to pewnie skończyłby w gipsie. To jest rzecz, na którą się nie zgadzam i która bardzo mnie irytuje - przyznał.

Legia Warszawa zamierza odwołać się do Komisji Ligi od decyzji Sylwestrzaka. Warto dodać, że do błędów sędziowskich w ostatnich dniach doszło też w Wielkich Derbach Śląska (brak czerwonej kartki dla Kostasa) oraz w spotkaniu Jagiellonii z Radomiakiem (nieuznany gol na 3:3).

Więcej o: