W niedzielę 17 września o godzinie 12:30 Jagiellonia Białystok rozegrała mecz z Radomiakiem Radom. Białostoczanie pokazali charakter i odrobili dwubramkową stratę, żeby ostatecznie wygrać 3:2. Tym samym podopieczni trenera Adriana Siemieńca awansowali na drugie miejsce w tabeli ekstraklasy.
O tej samej porze na jednym z boisk bocznych stadionu Jagiellonii powinno odbyć się spotkanie rocznika 2008. W nim mierzyły się drużyny ŁKS-u Łomża z Talentem Białystok. Wcześniej z tym samym rywalem udało się zresztą rozegrać mecz piłkarzom z rocznika 2010. Już wtedy wystąpiły jednak pierwsze problemy. Z oświadczenia ŁKS-u wynika, że zmierzający na ekstraklasowy mecz kibice Jagiellonii grozili 13-letnim zawodnikom oraz ich rodzicom. Pojawiły się też wyzwiska. Część fanów zdecydowała się zaatakować rodziców, żeby zdobyć barwy ŁKS-u.
Klub nazywa to "niewinnym wstępem" do dalszych wydarzeń. Do autobusu z dziećmi z rocznika 2008 miał wtargnąć jeden z kiboli ubrany w barwy Jagiellonii, który zaczął wykrzykiwać, że 15-letni piłkarze mają "wypi****lać" oraz że nie mają prawa wyjść w swoich barwach z autokaru. ŁKS Łomża twierdzi, że jedyną reakcją ochrony stadionu była sugestia, żeby... młodzi piłkarze zdjęli klubową odzież. Ostatecznie sędzia odwołał spotkanie, a autobus odjechał ze stadionu w asyście policji. Klub domaga się zdecydowanej reakcji ze strony Podlaskiego Związku Piłki Nożnej.
W najbliższym czasie ma się zebrać zarząd ŁKS-u Łomża, który zdecyduje, czy sprawa będzie zgłoszona do odpowiednich służb. Do opisanych przez klub wydarzeń odniósł się już prezes stadionu miejskiego Adam Popławski.
- Na razie nie będę ferował wyroków. Podkreślam, że teraz odpowiedzialność stoi po stronie ŁKS-u Łomża. Jeżeli zdecydują się na to, by zgłosić sprawę na policję, to jako spółka miejska dołożymy wszelkich starań, by tę sprawę wyjaśnić. Mogę zapewnić, że mamy zabezpieczony monitoring z całego zajścia i jeśli będzie to konieczne, to będzie on do wglądu - obiecał w rozmowie z TVP Sport.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Nikt nie chce się sparzyć i oficjalne komunikaty są bardzo ostrożne. Na więcej szczegółów czeka też Podlaski Związek Piłki Nożnej. - Na razie zapoznaliśmy się z oświadczeniem klubu z Łomży. Musimy poczekać na fakty, które będą widoczne na przykład na nagraniu z monitoringu czy na złożone oświadczenie ochrony obiektu. Natomiast jako związek stanowczo potępiamy każde tego typu zagrożenie. A zwłaszcza dla dzieci - powiedział prezes Sławomir Kopczewski.
ŁKS Łomża zapowiedział już, że w trosce o zdrowie piłkarzy klub nie weźmie udziału w żadnym meczu ligowym zaplanowanym na tę rundę na stadionie miejskim w Białymstoku, a kolejny incydent na innym obiekcie poskutkuje całkowitą rezygnacją klubu z wyjazdów na spotkania do tego miasta.