Sebastian Szymański skorzystał z możliwości stworzonej przez UEFA i FIFA i trafił na wypożyczenie do klubu spoza Rosji. Poprzedni sezon spędził w Feyenoordzie Rotterdam, z którym sięgnął po mistrzostwo Holandii. Wiele wskazywało na to, że w Rotterdamie zostanie na stałe. Oba kluby rozpoczęły już negocjacje, ale wtedy pojawiła się też oferta z innego klubu. Mowa o Fenerbahce, które wg. relacji mediów złożyło już ofertę Dynamu Moskwa.
Jedno jest pewne - bez względu na to, czy Szymański trafi do Rotterdamu, czy do Fenerbahce, na transferze zarobi nie tylko Dynamo Moskwa. Okazuje się, że w 2019 roku, gdy pomocnik odchodził do rosyjskiego klubu, Legia Warszawa zabezpieczyła się na przyszłość.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak podaje portal WP SportoweFakty, kilka lat temu donoszono, że do kasy Legii ma trafić 15 proc. kwoty, jaką ktokolwiek zapłaci Dynamu za Szymańskiego. Gdyby więc Feyenoord lub Fenerbahce kupiły go za 10-12 mln euro, to według źródła milion euro trafi na konto właśnie polskiego klubu.
Rosjanie nie będą też mogli za bardzo zwlekać z wykonaniem przelewu. Według doniesień będą mieli na to maksymalnie 30 dni. W przeciwnym razie Legia Warszawa będzie mogła zgłosić sprawę do FIFA Football Tribunal. Organ ten orzeka, czy w danej sprawie pieniądze faktycznie klubowi się należą. Jeśli tak będzie, nakaże wypłatę. Do tego Dynamu grozi kara od FIFA. Na jej mocy klub nie będzie mógł rejestrować nowych zawodników.
Sebastian Szymański ma za sobą udany sezon. Wystąpił w 40 meczach, w których strzelił 10 goli i zdobył siedem asyst. Feyenoordowi wiodło się też w Lidze Europy, dotarł do ćwierćfinału rozgrywek. W nim przegrał (2:4 w dwumeczu) z AS Romą.