Już w najbliższy wtorek Raków Częstochowa oficjalnie rozpocznie sezon 2023/24. Najpierw czeka go konfrontacja z estońską Florą w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, następnie finał Superpucharu z Legią, a za nieco ponad dwa tygodnie start rozgrywek ekstraklasy. Niewątpliwie władze klubu mają bardzo duże nadzieje odnośnie do zbliżającego się sezonu, zwłaszcza kiedy spojrzymy na osiągnięcia sprzed kilku miesięcy. Najpierw muszą jednak ponieść konsekwencje działań z ostatniego okresu.
W ubiegłym roku wprowadzono zmiany w regulaminie rozgrywek ekstraklasy odnośnie do zawodników ze statusem młodzieżowca. Każdy klub został zobowiązany do tego, aby wypełnić limit 3000 minut, właśnie piłkarzami posiadającymi to miano. Zespół może zdobyć maksymalnie 270 minut w jednym meczu.
Jedyną drużyną, której nie udało się wypełnić wymaganego limitu, był Raków Częstochowa. Mistrzowie Polski otrzymali za to karę dwóch milionów złotych. Jak się okazuje, częstochowski klub do tej pory nie uregulował długu. Wszystko przez to, że Polski Związek Piłki Nożnej nie określił terminu spłaty.
- Według naszej wiedzy w regulaminie nie było terminu, do którego trzeba byłoby zapłacić karę. W piśmie, które otrzymaliśmy od PZPN, pojawia się termin 14 lipca. Nie uchylamy się od tego i zapłacimy w pierwszym terminie, w którym pozwoli na to nasza płynność finansowa - powiedział wiceprezes klubu Dawid Krzętowski w rozmowie z Weszło. Dodał, kiedy klub osiągnie taką płynność. - To wszystko zależy od sytuacji sportowej, transferowej i sponsoringowej. Każdy z tych obszarów jest na razie otwarty - podsumował. Ta wypowiedź wywołała burzę wśród kibiców, którzy zarzucali Rakowowi grę nie fair i wręcz uchylanie się od obowiązku zapłaty kary. Niektórzy pisali wprost, że Raków wyrolował resztę stawki.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Do słów wiceprezesa postanowił odnieść się prezes Rakowa Piotr Obidziński. "W nawiązaniu do wypowiedzi Dawida Krzętowskiego chciałbym doprecyzować, że kwotę określoną przez PZPN zapłacimy przed wskazanym terminem. Przepraszamy za niepotrzebne zamieszanie" - napisał na Twitterze.
Dziennikarz Marcin Torz przekazał we czwartek, że mimo problemów finansowych Raków jest bliski podpisania kontraktu z gwiazdorem Śląska Wrocław. Zaznaczył, że zapłaci jednak jego aktualnemu klubowi "śmieszne pieniądze" za pozyskanie piłkarza.