Wrze w klubie Ekstraklasy. Wywiesili białą flagę. Koniec awantury

Jakub Seweryn
Alarm okazał się fałszywy. Prezes Jagiellonii Białystok Wojciech Pertkiewicz zostaje na swoim stanowisku. Ale jego batalia o lepsze warunki wynajmu Stadionu Miejskiego kończy się porażką. Rada nadzorcza Jagiellonii "zarekomendowała" mu podpisanie nowej umowy na warunkach miasta.

Środowe posiedzenie rady nadzorczej Jagiellonii Białystok od początku zwiastowało spore emocje. Wszystko dlatego, że zatwierdzony na nim miał zostać budżet klubu na przyszły sezon, a dobrze wiadomo, że sytuacja finansowa w białostockim klubie jest daleka od ideału. Ponadto należało się też spodziewać próby rozwiązania głośnego konfliktu z miastem i spółką Stadion Miejski. Jak już informowaliśmy kilkakrotnie, Jagiellonia nie chciała się zgodzić na warunki proponowane przez miejską spółkę - operatora obiektu, nie wykluczając nawet rozgrywania swoich meczów poza Białymstokiem - w Płocku. 

Zobacz wideo Fernando Santos wezwany na dywanik. Specjalne spotkanie w PZPN

Fałszywy alarm wzburzył kibiców. Nie będzie zmiany prezesa w Jagiellonii Białystok

Ale po mniej więcej dwóch godzinach obrad wybuchła prawdziwa bomba, którą odpalił Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl. - Gorąco wokół Jagiellonii. Konflikt klub-miasto osiągnął zenit. Z tego co słyszę, jego ofiarą ma być Wojciech Pertkiewicz. Jeszcze dziś może złożyć rezygnację z funkcji prezesa podczas Rady Nadzorczej, która trwa od 15:00 - napisał Włodarczyk na Twitterze. 

Informacja ta wywołała duże poruszenie wśród kibiców Jagiellonii, tym bardziej że ci jednoznacznie opowiadali się w tym konflikcie po stronie Pertkiewicza. Niektórzy z nich próbowali się skontaktować z członkami rady nadzorczej, a w praktyce gronem właścicielskim Jagiellonii. 

Tyle że gdy dotarliśmy do siedziby klubu chwilę po godzinie 18:00, obrady rady nadzorczej wciąż trwały i nawet w klubowej poczekalni słychać było głośną dyskusję. Jednak gdy zostaliśmy zauważeni przez jednego z włodarzy klubu, szybko przekonaliśmy się, że drzwi do siedziby klubu już zostały zamknięte. W międzyczasie można było dostrzec, że na sali nie było jednak Pertkiewicza, który w tym czasie wraz z dyrektorem sportowym Łukaszem Masłowskim dopinał transfer hiszpańskiego obrońcy Adriana Diegueza, o którym informowaliśmy we wtorek. On sam sprawiał wrażenie spokojnego, jakby nie przejmując się w ogóle pogłoskami o możliwości zwolnienia. 

Albo po prostu nie miał się czego bać, bo gdy po godzinie 19:30 zebranie się zakończyło i kolejni właściciele klubu opuszczali siedzibę przy Jurowieckiej, mówili jednym głosem - prezes Pertkiewicz zostaje na stanowisku. - Pytanie o przyszłość prezesa Pertkiewicza jest bezzasadne. Nie było takiego punktu w obradach - mówił nam członek rady nadzorczej klubu Piotr Laskowski.

Na zwolnienie Pertkiewicza miał nie po raz pierwszy naciskać prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Niechęć prezydenta miasta do prezesa Jagiellonii trwa od kilku miesięcy, kiedy Truskolaski uznał, że to Pertkiewicz zainspirował negatywne transparenty kibiców na temat polityka, które pojawiły się na jednym z meczów domowych Jagiellonii.

Ta antypatia trwa do dziś - najpierw prezydent Białegostoku nie zaprosił prezesa Jagiellonii na konferencję prasową, na której mówił o zwiększeniu finansowania klubu przez miasto (propozycja prezydenta do dzisiaj nie została wpisana do obrad Rady Miasta), a później w oficjalnych oświadczeniach i wypowiedziach dot. kłótni o Stadion Miejski atakował Pertkiewicza, oskarżając go o "pychę i upór" w działaniach, które "miały prowadzić Jagiellonię do IV ligi". A że Białystok deweloperami stoi i część właścicieli Jagiellonii tym tematem bardzo mocno się interesuje, czego efektem są m.in. bloki przy ul. Jurowieckiej wybudowane w miejsce planowanej galerii handlowej (miała regularnie finansować klub), to prezydent miasta ma w swoich rękach dobrą kartę przetargową.

Pertkiewicz zostaje, ale Jagiellonia uległa presji ws. Stadionu Miejskiego

Pertkiewicz na stanowisku pozostał, ale w innym względzie miasto dopięło swego. Choć dyskusja na ten temat była głośna i burzliwa, Jagiellonia ostatecznie podpisze umowę na wynajem stadionu na warunkach miejskiej spółki Stadion Miejski.

"Rada nadzorcza oraz zarząd dyskutowali o sytuacji dotyczącej umowy na wynajem stadionu od spółki Stadion Miejski w Białymstoku. Dzięki uprzejmości i dobrej woli prezydenta Tadeusza Truskolaskiego i stworzeniu możliwości przez spółkę Stadion Miejski podpisania umowy, rada nadzorcza rekomendowała zarządowi jej podpisanie. Przyjmując kształt umowy w proponowanej treści, pozostawiamy sobie możliwość renegocjacji przed kolejnym sezonem" - napisał klub w oficjalnym oświadczeniu. 

Oświadczenie to w praktyce oznacza jedno - Jagiellonia Białystok uległa presji prezydenta Truskolaskiego i spółki Stadion Miejski. Miasto i spółka bowiem deklarowały jednym głosem, że nie ma mowy na żadne ustępstwa w umowie najmu, a Jagiellonia, mimo swojego wyskoku w postaci próby zmiany warunków umowy, szybko dała się sprowadzić na ziemię.

W tym sporze obie strony postanowiły więc przegrać. Jagiellonia tak naprawdę pomimo rozkręcenia zamieszania została zagoniona z powrotem do kąta i wróciła do punktu wyjścia, niczego nie zyskując. Krótko mówiąc - tylko się wygłupiła. Miasto z prezydentem Truskolaskim z kolei jedynie bardzo poważnie straciło w oczach bardzo dużej społeczności Jagiellonii w regionie.

Kibice Jagi są wściekli na władze miejskie i rozczarowani rozwiązaniem wybranym przez klub. Zapowiadają, że dla nich konflikt z miastem i spółką stadionową nie jest zakończony. A samo oświadczenie pokazuje, że za rok problem pewnie powróci. Ale zanim do tego dojdzie, na kwiecień zaplanowane są wybory samorządowe, więc niewykluczone, że i we władzach miasta dojdzie do zmiany warty.

Pierwszy mecz w nowym sezonie Jagiellonia Białystok rozegra w sobotę 22 lipca o godzinie 17:30, gdy zmierzy się na wyjeździe z mistrzem Polski Rakowem Częstochowa. Pierwsze spotkanie w Białymstoku zostanie rozegrane tydzień później, gdy Jaga podejmie beniaminka Puszczę Niepołomice.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.