• Link został skopiowany

To nie miało prawa się wydarzyć. Przetrwali, choć mieli spaść. "Sprawiliśmy psikusa mimo fatalnej sytuacji"

Jakub Seweryn
- Po jesieni byliśmy pierwszym kandydatem do spadku. Sprawiliśmy niektórym psikusa, ale my od początku wierzyliśmy, że to się uda. Mimo fatalnej sytuacji zimą staraliśmy się robić jak najbardziej racjonalne ruchy i to się obroniło - mówi Sport.pl Paweł Golański, dyrektor sportowy Korony Kielce, podsumowując miniony sezon 2022/23 i opowiadając o planach na przyszłość kieleckiego klubu.
Fot. Wojciech Habdas / Agencja Wyborcza.pl

Korona Kielce po fatalnej jesieni była na dobrej drodze do I ligi. W siedemnastu kolejkach kielczanie zdobyli tylko 13 punktów, przez co zajmowali siedemnaste miejsce. Wiosną jednak zespół Kamila Kuzery w świetnym stylu uciekł ze strefy spadkowej i z 41 punktami zakończył rozgrywki na 13. pozycji. 

Zobacz wideo Szczęsny: Męczy mnie już to pytanie

"Sprawiliśmy psikusa". Skazywana na spadek Korona efektownie się uratowała

- Po jesieni byliśmy pierwszym kandydatem do spadku. Sprawiliśmy niektórym psikusa, ale my od początku wierzyliśmy, że to się uda. Mimo fatalnej sytuacji zimą staraliśmy się robić jak najbardziej racjonalne ruchy i to się obroniło - mówi w rozmowie ze Sport.pl dyrektor sportowy Korony, Paweł Golański. 

Zdaniem byłego reprezentanta Polski, kluczem do sukcesu kielczan była modyfikacja stylu gry. - Nie odeszliśmy od DNA Korony, ale coś do niego dodaliśmy. Do tego wielkiego żółto-czerwonego serca trzeba było dodać trochę jakości piłkarskiej. Nam to się udało - tłumaczył Golański. - Oczywiście, mieliśmy też słabsze mecze, ale w przekroju całej rundy należy mówić tylko o pozytywach. Wiedzieliśmy, co mamy grać, nie graliśmy przypadkowej piłki. W ostatniej kolejce byliśmy zależni tylko od siebie, nie musieliśmy na nikogo patrzeć, a na to sobie sami zapracowaliśmy. Jakość piłkarzy w połączeniu z tym, co robiliśmy konsekwentnie na treningach, przełożyła się na dobre wyniki. To bardzo cenne, że potrafiliśmy to powtórzyć, grając już pod ogromną presją.

Nie zawsze jednak wszystko układało się po myśli Korony. - Były chwile nie tyle zwątpienia, co zastanowienia - przyznaje dyrektor sportowy "Złocisto-Krwistych". - Będąc na obozie, gdy w ostatnim sparingu dostaliśmy lanie od Baniku Ostrawa aż 0:5, usiedliśmy z Kamilem Kuzerą i sztabem szkoleniowym, dyskutowaliśmy o tym, co zrobić, by powtórki nie było w lidze. Później mieliśmy jednak podobną wpadkę z Wartą Poznań (1:5). Ale nie zwątpiliśmy w nasz cel, potraktowaliśmy to jako wyjątek przy pracy. Takich meczów już potem nie było. Reakcja całego klubu i drużyny była znakomita, bo po takiej porażce w meczu „o sześć punktów", wygraliśmy dwa kolejne spotkania u siebie. To też pokazało, jak silny jest nasz zespół, błyskawicznie wróciliśmy na dobre tory.

- W klubie nie ma u nas takiego słowa, jak „zwątpienie". Zdarzają się momenty kryzysowe, ale staramy się jak najszybciej z nimi poradzić. Jesienią nam to się zupełnie nie udawało, przegrywaliśmy mecz za meczem. Wiosną to się zmieniło, a to świadczy o pracy, która została wykonana bardzo dobrze - dodaje Golański.

Golański musiał ryzykować. I trafił w "dziesiątkę". "Nie jestem nieomylny, ale mogę być zadowolony"

Paweł Golański jako dyrektor sportowy musiał zimą podjąć kilka kluczowych decyzji. W wielu z nich życie przyznało mu później rację. Trener Kamil Kuzera okazał się "strzałem w dziesiątkę", a i wiele nieoczywistych transferów było trafionych. 

- Nie jestem nieomylny, też popełniłem swoje błędy, ale patrząc na całą zeszłą rundę, mogę być z niej zadowolony - nie ukrywa Golański. - Większość ruchów, które poczyniliśmy w ostatnich miesiącach, po prostu się sprawdziła. Poczynając od osoby trenera Kamila Kuzery, który wcale nie był oczywistym wyborem w momencie, w którym się znaleźliśmy. Większość osób spodziewała się, że do klubu trafi jakiś doświadczony szkoleniowiec, który wie, jak smakuje walka o utrzymanie. Po wielogodzinnych rozmowach z prezesem Jabłońskim zdecydowaliśmy się na Kamila i ta decyzja nam się w ładnym stylu obroniła, bo Korona prezentuje się naprawdę dobrze.

- Dlatego też dokonywaliśmy ruchów nieoczywistych, takich jak Dominick Zator, Nono czy Marius Briceag, wobec których pojawiały się różne głosy, choćby takie, że tacy piłkarze nie zagwarantują nam utrzymania, choć nie ma czegoś takiego jak "gwarant" w piłce nożnej. Często te nieoczywiste transfery się bronią, a te oczywiste wręcz przeciwnie. Tutaj zagrało wszystko – zawodnicy zaufali trenerowi, trener dobrze poukładał te klocki i przede wszystkim graliśmy dobrą i ładną dla oka, ale też skuteczną piłkę. Mieliśmy jeden cel – zostać w elicie, który zrealizowaliśmy-  opowiada dyrektor sportowy Korony, który przyznaje, że nie jest mu łatwo rywalizować z innymi na rynku transferowym..

- Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy klubem, który dysponuje dużymi pieniędzmi na transfery. Znamy nasze miejsce w szeregu – maksymalne widełki, które zostaną ustawione, nigdy nie będą przekroczone, by nie zaburzać naszej płynności finansowej. Tak jest, odkąd tu pracujemy z prezesem Jabłońskim – mamy jasno ustalone zasady i się ich trzymamy. Fajnie by było mieć możliwość ściągania tych piłkarzy, których się chce, ale my wiemy, że czasami jest to dla nas nierealne. Wynagrodzenia w ekstraklasie poszły do góry, nie zawsze nas stać na tych zawodników, których chcemy. Nikt nie będzie płakał z tego powodu. Robimy swoje i szukamy zawodników, którzy są głodni sukcesu - wyjaśnia Golański.

Problemów wciąż nie brakuje. "Przyjmujemy tę rzeczywistość. I tak chcemy się rozwijać"

Utrzymanie Koronie wywalczyć się udało. Co dalej? - Nie ukrywam, chcę, żebyśmy robili ciągle kolejne kroki do przodu - mówi Paweł Golański.

Trener Korony Kamil Kuzera w rozmowie ze Sport.pl powiedział, że jeśli klub zatrzyma się w rozwoju, to będzie to początek jego końca. Co na to Golański? - Może nie będzie to początek końca, bo jesteśmy w ekstraklasie, a rozwój zespołu przez cały czas się dzieje. Ale te kroki do przodu trzeba robić przez cały czas, dlatego też potrzebne będą ruchy transferowe, nawet jeśli nie jesteśmy krezusem, który mógłby przeprowadzić osiem czy dziewięć wartościowych transferów w okienku. Opieramy się na transferach bezgotówkowych, ale to też pokłosie poprzednich lat, gdy klub był mocno zadłużany. Teraz władze starają się z tych zadłużeń, które ciągle na Koronie ciążą, wyjść, ale przyjmujemy tę rzeczywistość i nawet w niej chcemy ten klub rozwijać - przyznaje dyrektor sportowy kielczan. 

- Miasto też zadeklarowało dalszą pomoc Koronie Kielce, mamy dużych sponsorów, ale też mniejsze firmy, które nas wspierają. No i przede wszystkim – mamy kibiców, którzy ostatnio zaczęli tłumnie przychodzić na stadion. Trzeba głośno powiedzieć – zrobiliśmy największą średnią frekwencję w historii tego klubu. To było ponad 10 tysięcy, to też o czymś świadczy! Na niejednym meczu na Suzuki Arenie był komplet publiczności, a bilety były wyprzedane na kilka dni przed meczem. Wspaniała sprawa, musimy to wykorzystać, a na ile będziemy mogli rozwijać nasz klub, na tyle będziemy to czynić. Chcemy, aby dalej mówiło się o Koronie to, co się mówi teraz – że organizacyjnie wróciła na dobre tory. Nie ma opóźnień finansowych, wszystko jest na czas, a w przeszłości były z tym problemy - opowiada były reprezentant Polski. 

- Jesteśmy miejskim klubem i zdajemy sobie sprawę, że zawsze znajdą się osoby, które będą negatywnie patrzyły na to. Ja z kolei jestem optymistą i cieszę się, że w mieście jest przewaga ludzi, którzy wiedzą, jak ważna jest Korona Kielce dla tego miasta, jaką jest jego wizytówką. Oczywiście, hamulcowych zawsze będzie sporo, natomiast jest to mniejszość. Więcej jest osób przychylnych, które nas wspierają - zaznacza.

"Wiele tu się zmieniło przez dwa lata". Korona Kielce sportowo odżyła

Podsumowanie sezonu 2022/23 w Koronie może być tylko pozytywne. - Utrzymaliśmy się w ekstraklasie, mamy wszystkie CLJ-ki, co pokazuje dobry kierunek rozwoju naszej akademii, wciąż czekamy tylko na utrzymanie w III lidze naszych rezerw, ale wierzę, że i ta sprawa zakończy się pomyślnie - wymienia Paweł Golański.

- Cieszę się z tego, bo to pokazuje, jak wiele się tu zmieniło przez ostatnie dwa lata. Gdy przychodziłem do klubu, kończyliśmy pierwszoligowy sezon na 12. czy 13. miejscu w tabeli. Pozostałe drużyny też miały problemy w swoich rozgrywkach – czy to rezerwy spadały do IV ligi, czy to juniorzy z CLJ. Klub był na zakręcie, na trybuny przychodziło po cztery tysiące widzów. Zdajemy sobie sprawę, w jakiej sytuacji był wtedy klub, a widzimy, w jakiej jest teraz. Nie boję się mówić o tym głośno, że wykonaliśmy niesamowitą pracę, która teraz przynosi efekty – pod każdym względem jesteśmy w innym miejscu. Wiem, że na tym nie można poprzestać, trzeba robić kolejne kroki do przodu - zaznacza. 

Jak Golański zamierza wzmocnić latem Koronę? Do tej pory do klubu przyszedł jeden zawodnik. - Chcemy sprowadzić czterech piłkarzy do naszego składu, którzy wzmocnią konkurencję na poszczególnych pozycjach. W dwóch przypadkach jesteśmy bliscy już porozumienia. Na pewno chcemy pozyskać środkowego pomocnika „ósemkę" (po rozmowie Korona sprowadziła na tę pozycję Mateusza Czyżyckiego z GKS Tychy - przyp.red.), skrzydłowego oraz napastnika do rywalizacji z Jewgienijem Szykawką. Choćby dlatego, że wypożyczony wiosną Kacper Kostorz wraca do Pogoni Szczecin. Chcielibyśmy mieć do obozu zamkniętą kadrę, aczkolwiek z doświadczenia wiemy, że zapewne nie wszystko uda się do tego czasu dopiąć - opowiada 40-latek.

- Ponadto chcielibyśmy bardziej wprowadzać młodych piłkarzy, aby szczególnie któryś z naszych wychowanków zaczął odgrywać większą rolę w pierwszej drużynie. Wiemy, że to nie jest łatwe, bo nasza akademia tak naprawdę działa od dwóch lat i zdajemy sobie sprawę, jak wiele pracy nas czeka, by wychować piłkarzy, którzy będą fundamentem naszego zespołu. Lech Poznań na swój pierwszy transfer z akademii czekał siedem lat, więc nic nie przychodzi od razu - dodaje. 

Dyrektor sportowy Korony Kielce ma jedno życzenie przed nowym sezonem. - Nie jest tajemnicą, że chciałbym troszkę więcej spokoju. Poprzeczkę zawieszamy sobie nieco wyżej, chcemy celować w środek tabeli, który jest w naszym zasięgu. Oczywiście, jesteśmy osobami ambitnymi i jak będzie szansa na cokolwiek więcej, to będziemy walczyć. Podchodzimy jednak do tego wszystkiego z dużą pokorą i nie będziemy nie wiadomo czego obiecywać, nawet pomimo naprawdę udanej wiosny. W każdym meczu będziemy chcieli prezentować się tak, jak wiosną. DNA Korony się nie zmieni – pełne zaangażowanie, pełna determinacja dalej będą jej towarzyszyć, ale wierzę, że także i jakość piłkarska będzie dobrze widoczna po naszej stronie - zakończył Paweł Golański.

Korona Kielce już rozpoczęła przygotowania do nowych rozgrywek. 22 czerwca zespół Kamila Kuzery uda się na kilkudniowe zgrupowanie w Opalenicy. W pierwszej kolejce sezonu 2023/24, zaplanowanej na weekend 22-23 lipca, Korona podejmie w Kielcach Śląsk Wrocław.

Więcej o: