Trwa walka o stadion w Białymstoku. A w zasadzie o warunki gry na tym obiekcie. Jagiellonia nie zgadza się na te, które proponuje miejska spółka Stadion Miejski i które kibice "Jagi" nazywają "okradaniem klubu". Spółka z kolei obstaje przy swoim i warunków zmieniać nie zamierza, a po jej stronie opowiada się także prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Truskolaski w czwartek wydał oświadczenie, w którym bez ceregieli zaatakował prezesa Jagiellonii Wojciecha Pertkiewicza. Ponadto, powołując się na PZPN, oświadczył, że gra Jagiellonii gdzie indziej niż w Białymstoku jest praktycznie niemożliwa, a klub ma tylko jedną opcję - podpisać umowę na warunkach spółki Stadion Miejski.
Kto ma dziś "J" w sercu?
W odpowiedzi na pytania Sport.pl, Truskolaski powtórzył swoje stanowisko. - Jestem zdziwiony postawą prezesa Jagiellonii Białystok. Nikt, kto ma "J" w sercu, nie ryzykowałby doprowadzenia do sytuacji, w której klub miałby grać poza Białymstokiem, a także spadku klubu do IV ligi - powiedział prezydent Białegostoku.
- Wystąpiłem z pytaniem do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy oraz sekretarza generalnego Łukasza Wachowskiego z pytaniem, czy możliwy jest udział w rozgrywkach ekstraklasowych zespołu, który mecze w roli gospodarza rozgrywa poza miastem, w którym znajduje się siedziba, choć licencja dotyczy stadionu w Białymstoku? Z odpowiedzi wynika, że w przypadku Jagiellonii zmiana miejsca rozgrywania meczów z punktu widzenia prawa jest praktycznie niemożliwa - dodał prezydent. I zwrócił się do Pertkiewicza.
- Dlatego stawiam dziś publiczne pytanie: jak prezes Pertkiewicz wywiązuje się ze swoich obowiązków? Za co bierze pieniądze, skoro w tak ważnej sprawie przez rok nie pofatygował się, by osobiście wziąć udział w negocjacjach czy chociażby porozmawiać z prezesem Stadionu Miejskiego? Czy to jakiś nowy sposób zarządzania, w którym w sprawach kluczowych nie bierze udziału prezes? Warto też zapytać właścicieli, czy akceptują taki sposób "dbania" o interesy Jagiellonii? - pyta Truskolaski. - Rodzi się też kolejne pytanie – dlaczego prezes Pertkiewicz w ogóle wspominał IV ligę? Czyżby jego prawdziwym planem był spadek do IV ligi? Czy spółka Stadion Miejski ma być kozłem ofiarnym, na którego chce zrzucić odpowiedzialność?
Prezydent Białegostoku porównał konflikt do sytuacji w Arce Gdynia, gdzie kibice i sponsorzy protestują przeciw jego właścicielom - rodzinie Kołakowskim. - Prezes Pertkiewicz często wspomina Arkę i porównuje warunki funkcjonowania tego klubu i Jagiellonii. Mam informację dla prezesa: otóż prezydent Gdyni Wojciech Szczurek przerwał właśnie finansowanie tego klubu do czasu zakończenia wewnętrznego sporu - mówił Truskolaski, choć prawdę mówiąc, trudno widzieć podobieństwa pomiędzy oboma przypadkami.
Tadeusz Truskolaski stoi na twardym stanowisku, że Jagiellonia musi podpisać umowę ze Stadionem Miejskim na jego warunkach. - Na dziś jest tylko jedna zgodna z prawem i gospodarnym zarządzaniem spółką publiczną możliwość, by tę kwestię rozwiązać. To podpisanie umowy na warunkach z postępowania, w którym Jagiellonia nie złożyła oferty. Innej możliwości nie ma. Nie damy się szantażować i pod żadnym naciskiem nie złamiemy prawa - stwierdził.
- Niektórzy zapominają, a może specjalnie nie chcą pamiętać, że wiele kwestii wynika z faktu, że spółka Stadion Miejski musi uwzględniać wytyczne z notyfikacji pomocy publicznej projektu budowy i funkcjonowania stadionu, które obowiązują ją do 2030 r. Zasady te są jasne i Jagiellonia zna je od zakończenia procesu notyfikacji. Nie wynika to z braku elastyczności. Umowa podpisywana jest na takich warunkach, jakie może zaakceptować podmiot publiczny, czyli działający z pieniędzy podatników. A takim jest Stadion Miejski - zaznaczył Truskolaski.
Jagiellonia domaga się udziału w zyskach ze skyboxów i stadionowego cateringu. Prezydent Truskolaski odpowiada, że białostocki klub mógłby wynająć wszystkie skyboxy oraz zostać operatorem gastronomicznym obiektu.
- Uważam, że Jagiellonia powinna wynająć wszystkie skyboxy i czerpać z nich całość zysków. Miała taką możliwość. Co do gastronomii, to mogła zostać operatorem samodzielnie lub w konsorcjum z firmą gastronomiczną i wtedy czerpałaby wszelkie zyski z tej działalności. Nie była jednak tym zainteresowana. Według mnie właściwy model działania klubu to operator całego obiektu. Klub zarządza całym stadionem i ma świadomość kosztów. Warto też sprawdzić, który podmiot najchętniej korzysta ze skyboxów podczas innych imprez organizowanych na stadionie - powiedział prezydent Białegostoku.
- Kompromis oczekiwany przez Jagiellonię oznaczałby dla Stadionu Miejskiego złamanie prawa. Poza tym to skandal, że w tak kluczowej dla Jagiellonii sprawie prezes klubu przez rok nie spotyka się z prezesem Stadionu Miejskiego i nie bierze osobiście udziału w negocjacjach. Komunikowanie się przez media w tak poważnych sprawach nigdy nie przynosi pozytywnych efektów. Często wręcz sprawę pogarsza. Za karygodne uważam też wykorzystywanie części kibiców w tej wojnie Jagiellonii ze spółką Stadion Miejski. Dziwi mnie, że prezes Pertkiewicz wybiera taką drogę, zamiast osobiście zająć się rozwiązywaniem problemu - kontynuował.
Na pytanie, czy ewentualna gra Jagiellonii w Płocku byłaby dla miasta porażką, prezydent Truskolaski odpowiedział wymijająco i odniósł się ponownie do prezesa Jagiellonii. - Ja przede wszystkim sprawdzam. I z odpowiedzi prezesa PZPN jasno wynika, że scenariusz, w którym Jagiellonia gra jako gospodarz poza Białymstokiem, jest praktycznie niemożliwy z punktu widzenia prawa. Mam też nadzieję, że możliwy przez pychę i upór prezesa Pertkiewicza ten najczarniejszy scenariusz – o Jagiellonii w IV lidze – nigdy się nie spełni - zakończył Tadeusz Truskolaski.
Broniąc spółki Stadion Miejski, prezydent miasta występuje więc przeciw środowisku Jagiellonii, które stoi za działaniami prezesa Wojciecha Pertkiewicza i mówi wprost o "okradaniu klubu" przez operatora obiektu. Prezydent potwierdza też, że do kompromisu daleko, a władze miasta widzą tylko jedną opcję - domagają się, by klub podpisał umowę ze Stadionem Miejskim na warunkach spółki, nawet pod szantażem nieotrzymania licencji, który jest zresztą niezbyt dokładną interpretacją pisma otrzymanego od PZPN.
Próbą szukania kompromisu na pewno nie są argumenty o możliwości wynajmu wszystkich skyboxów czy zostania operatorem gastronomicznym przez klub, bo matematyka nie kłamie - obie opcje sprawiają, że Stadion Miejski zyskuje to samo, a Jagiellonia, biorąc pod uwagę choćby podwójny podatek, musiałaby się natrudzić, by w takiej opcji wyjść w ogóle na zero. Mimo że Jagiellonia jest praktycznie jedynym podmiotem, który sprowadza na stadion przy Słonecznej dziesiątki tysięcy kibiców.
Dziwi też porównanie sytuacji Jagiellonii z wydarzeniami w Gdyni, gdzie faktycznie trwa walka środowiska Arki z właścicielami - rodziną Kołakowskich. W Białymstoku środowisko i klub mówią jednym głosem, a opowiadają się przeciwko działaniom miejskiej spółki i, podsumowując słowa prezydenta Truskolaskiego, działaniom miasta.
"Nikt, kto ma 'J' w sercu, nie ryzykowałby doprowadzenia do sytuacji, w której klub miałby grać poza Białymstokiem, a także spadku klubu do IV ligi" - mówi Truskolaski. Ale należy odpowiedzieć pytaniem na pytanie - kto tak naprawdę ryzykuje i przez to "nie ma "J" w sercu"? Klub czy niechętne do jakiegokolwiek kompromisu miasto na czele z prezydentem?
Pretensje Tadeusza Truskolaskiego o brak spotkania Wojciecha Pertkiewicza z prezesem spółki Stadion Miejski Adamem Popławskim są o tyle nieuzasadnione, że nawet po wypowiedziach prezydenta widać, jak bardzo okopane na swoim stanowisku są miasto i spółka stadionowa. Zarówno Pertkiewicz, jak i próbujący mediować kibice Jagiellonii odbijają się od ściany, bo słyszą przede wszystkim jedno zdanie: "nie da się" i sprawa trafia do punktu wyjścia. To też powtarza się w Jagiellonii, która nie planuje odpowiadać na ostre zaczepki ze strony prezydenta miasta.
Miejskie władze wydają się żyć w bańce, bo trudno inaczej określić sztywną postawę i brak realnego szukania kompromisu. Takie działania prezydenta Tadeusza Truskolaskiego popularności z pewnością mu nie przysporzą - a w szczególności w środowisku Jagiellonii.