Grał w Ekstraklasie, został gwiazdą TikToka. "Znalazła bogatego piłkarzyka"

- Przyjąłem do siebie buddyjskie powiedzenie, że hejt jest jak trucizna. Kiedy przyjmujesz do siebie hejt i wzbudza to w tobie złe emocje, to wypijasz podaną przez ludzi hejtujących truciznę. Dlatego na TikToku działamy inaczej - tłumaczy Seweryn Kiełpin, były ekstraklasowicz, który podbił TikToka.

Jeśli śledzisz polską piłkę, to powinieneś go kojarzyć, bo Seweryn Kiełpin przez lata był zawodnikiem Wisły Płock. Przeszedł z nią drogę od II ligi do Ekstraklasy. 35-latek był też bramkarzem Stali Mielec, Ruchu Radzionków czy Polonii Bytom. W latach 2020-22 był bramkarzem Motoru Lubin. W mediach było o nim głośno, bo miał sprzeczkę z Kamilem Grabarą, bramkarzem reprezentacji Polski. No i bywało głośno, bo zdarzały mu się spektakularne wpadki. Choć od kilku miesięcy nie gra, to nadal jest w epicentrum. Ale tym razem przez TikToka.

Zobacz wideo Iga Świątek w finale w Paryżu! W meczu o tytuł jej rywalką niespodziewanie nie będzie Aryna Sabalenka

Wraz ze swoją partnerką Ukrainą Katią prowadzi konto, które śledzi 1,5 miliona widzów, a ich satyryczne filmiki o związkach zgarnęły już niemal 50 milionów polubień.

- Moja dziewczyna Katia w pewnym momencie zaczęła mnie namawiać na założenie wspólnego konta i nagrywania kontentu w parze. Moja pierwsza myśl? "Przecież to aplikacja dla dzieciaków, a ja byłem bramkarzem Ekstraklasy nie będę się wygłupiał przed kamerami...". Nie byłem przekonany. Grając całe życie w piłkę, mocno uważasz na to, co pokazujesz w mediach. W Polsce jest taka mentalność, że piłkarz ma o sobie jak najmniej pokazywać w mediach społecznościowych. Za byle co są pretensje - mówi w rozmowie z serwisem sportowefakty.wp.pl.

Ale życie w internecie to także kontakt z hejterami.

Ludzie mają dużo problemów prywatnych i niestety w mediach dają temu upust. Mi jest szczerze bardzo żal tych ludzi i chciałbym im pomóc, żeby byli szczęśliwi. (...) Przyjąłem do siebie buddyjskie powiedzenie, że hejt jest jak trucizna. Kiedy przyjmujesz do siebie hejt i wzbudza to w tobie złe emocje, to wypijasz podaną przez ludzi hejtujących truciznę. Dlatego na TikToku działamy inaczej. Kiedy ktoś nazywa mnie np. "głupim piłkarzykiem", a Katię "biedną Ukrainką, co znalazła bogatego piłkarzyka", to pozdrawiamy takich ludzi i życzymy im miłego dnia. To wprawia ich w konsternację. Mają błąd gry. Chciałbym, by więcej ludzi tak reagowało. To trudne czasy, w których dobija nas inflacja, wojna, pandemia. Dlatego lepiej skupić się na wspieraniu siebie i wysyłaniu pozytywnej energii, zamiast podbijać frustrację i dolewać oliwy do ognia - tłumaczy były bramkarz.

I na koniec rozmowy zaznacza, że jeszcze definitywnie nie zakończył kariery, choć od wielu miesięcy pozostaje bez klubu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.