Szokujące kulisy pracy trenera Lechii. Twierdzi, że nie dostał pieniędzy za połowę kadencji

Lechia Gdańsk ma w ostatnim czasie sporo problemów i coraz więcej brudów wychodzi na światło dzienne. Jak się okazuje, nie tylko piłkarze nie otrzymywali w ostatnim czasie pensji. Dotyczy to także trenera Davida Badii. Szkoleniowiec w rozmowie z Tymoteuszem Kobielą przyznał, że nie dostał wypłaty za więcej niż połowę swojej kadencji.

Lechia Gdańsk po 15 latach pożegnała się z ekstraklasą. Gdańszczanie byli pewni spadku już od 6 maja i w ostatnich trzech meczach grali o przysłowiową pietruszkę. Po zakończeniu rozgrywek z klubem pożegnał się już trener David Badia, który w marcu zastąpił Marcina Kaczmarka. Hiszpan poprowadził Lechię w ośmiu meczach i nie uchronił jej przed spadkiem.

Zobacz wideo Były prezes Wisły Płock: Ja bym ich tam rozerwał

David Badia szczerze o problemach Lechii Gdańsk. "Nie wiedziałem"

W rozmowie z Tymoteuszem Kobielą z Radia Gdańsk hiszpański trener wyjawił kilka przyczyn niepowodzeń swojej misji w Gdańsku i spadku Lechii. Jak się okazuje, jedną z nich mogły być pieniądze. O problemach finansowo-organizacyjnych gdańszczan mówi się nie od dziś. Badia został zapytany wprost, czy dostał całe wynagrodzenie za swoją kadencję. - Każdy, kto chodzi do pracy, chce dostawać swoją pensję - ocenił. 

- Przyszedł Pan do Gdańska dokładnie dziesięć tygodni temu, za ile tygodni Lechia Panu zapłaciła - drążył temat dziennikarz, na co 48-latek odparł: - Nie chcę odpowiadać, mówić o moich prywatnych sprawach. Myślę, że po tej odpowiedzi domyślasz się, jak to wygląda, ale nie chcę wchodzić w szczegóły. 

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Kobiela jednak nie odpuszczał. - Dostał Pan pensję za więcej niż pięć tygodni? - zapytał. - Nie - odparł trener. - Więcej niż trzy? - dopytał dziennikarz. - Nie - usłyszał w odpowiedzi. To oznacza, że Badia nie dostał pensji za ponad połowę swojej kadencji. - Przed przyjściem do Gdańska nie wiedziałem o tutejszych problemach - wyjawił szkoleniowiec.

Lechia Gdańsk spadła. David Badia nie czuje się odpowiedzialny za degradację

W rozmowie Kobieli z Badią poruszony został także wątek tego, co było główną przyczyną spadku Lechii. - Nie czuje się odpowiedzialny za spadek - przyznał trener ku zdziwieniu dziennikarza. - Nie? - dopytał prowadzący. - A dlaczego miałbym? - odbił z kolei piłeczkę Hiszpan, który wyjaśnił, że przyszedł do klubu w końcówce sezonu i prowadził Lechię tylko w dziewięciu meczach. Przytoczył nawet statystyki, według których za jego kadencji Lechia zajęła trzynaste miejsce wśród wszystkich ekip (gdyby liczyć tylko mecze, w których Badia prowadził Biało-Zielonych - przyp. red.). - Nie jestem zawiedziony z pracy, którą wykonałem. Dałem z siebie 200 procent - dodał Badia. 

Póki co nie wiadomo, kto poprowadzi Lechię w kolejnym sezonie. Według słów prezesa Zbigniewa Ziemowita Deptuły oraz dyrektora sportowego Łukasza Smolarowa w gronie kandydatów jest sześciu Polaków. Nazwisko nowego szkoleniowca gdańszczan ma być znany do 14 czerwca. Wówczas Biało-Zieloni wznowią treningi.

 
Więcej o: