Jeszcze kilka miesięcy temu Lechia Gdańsk rywalizowała z Rapidem Wiedeń w rozgrywkach Ligi Konferencji Europy, a teraz nie do końca wiadomo, co dalej z klubem, który kilka tygodni temu spadł do I ligi i boryka się z problemami finansowymi. Z Trójmiasta uciekli już m.in. Łukasz Zwoliński, który przeniósł się do Rakowa Częstochowa oraz trener David Badia. Niektórzy zawodnicy mogą mieć nieco trudniej z zakończeniem współpracy.
Nie tak dawno informowaliśmy o tym, że po Zwolińskim kolejnym piłkarzem, który może przenieść się z Lechii do Rakowa jest Conrado. Piłkarz ma jednak nadal obowiązujący kontrakt z gdańskim klubem i nic nie wskazuje na to, że uda mu się dojść z nim do porozumienia. Mało tego, Brazylijczyk trafił do tzw. Klubu Kokosa.
- Z tego, co słyszę, to Lechia nie puściła w ostatnich dniach kilku piłkarzy na urlopy po zakończonym sezonie i stworzyła dla nich tzw. Klub Kokosa. Chciała, aby zawodnicy zrzekli się swoich pensji za końcówkę sezonu. Prowadzono z nimi indywidualne rozmowy, podczas których kilku zostało poproszonych o zrezygnowanie z wynagrodzenia za maj i czerwiec. (...) Nie zgodzili się na to. Kiedy pozostali piłkarze udali się na urlopy, oni muszą stawiać się na treningach lub brać udział w "akcjach marketingowych". Jest to oczywiście robione po złości - zakomunikował dziennikarz Tomasz Włodarczyk w programie "Okno Transferowe".
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Poza 26-latkiem, do wspomnianej grupy należą również: Kisters Tobers, Louis Poznanski, Joeri de Kamps, David Stec, Jarosław Kubicki oraz Ilkay Durmus. - Jestem jeszcze w stanie zrozumieć takie zagrywki w stosunku do zawodników, którym w najbliższym czasie kończą się kontrakty. "Zrzeknij się ostatniej pensji, puszczamy Cię, masz nas z głowy, a jeśli nie to będziesz tu z nami siedział do us***ej i się z nami użerał". Natomiast Conrado, nie wiem, co oni chcą tutaj ugrać. Może, żeby zrzekł się części pensji, a wtedy klub będzie mógł zarobić na nim większe pieniądze. Nie rozumiem - przekazał.
Conrado, którego kontrakt kończy się z końcem czerwca 2024 roku, jak również Jarosław Kubicki oraz Michał Nalepa są w gronie piłkarzy, którym Lechia niedawno uregulowała zaległe pensje.
Pomimo fatalnej sytuacji klubu, Lechia musi zacząć myśleć o przyszłym sezonie. Jak poinformował dyrektor do spraw sportu Łukasz Smolarow, przygotowane są dwa warianty, od których będzie zależeć dalsza przyszłość. - Przedstawiłem zarządowi dwie wizje naszej gry w pierwszej lidze i czekam na akceptację, który plan będziemy realizować. Jeśli chodzi o trenerów, to trzech pasuje do naszej wizji A, a trzech do wizji B - przekazał w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".
- To są wyłącznie Polacy. (...) Chciałbym, żeby nowy trener miał sztab na poziomie czołówki pierwszej ligi, bo na warunki ekstraklasowe nie pozwoli nam ekonomia. Najlepiej, żeby przyszedł ze swoimi trzema asystentami i tworzyli zgrany sztab - dodał.
Z klubem jednak na pewno żegnają się kierownik Patryk Dittmer oraz opiekun drużyny Leszek Matejak, którym podobnie jak innym pracownikom obniżono zarobki o 40 procent. - Nie mogłem się zgodzić na drastyczne obniżenie zarobków, więc przyjąłem wypowiedzenie - zakomunikował Dittmer.