- Jedyna decyzja, która mnie dziwi to obsada sędziowska, bo grają dwie najlepsze drużyny w Polsce, a nie sędziuje najlepszy sędzia. To jest sytuacja dla mnie trochę niezrozumiała - powiedział Marek Papszun o wyborze sędziego Piotra Lasyka na mecz finałowy Pucharu Polski. I to faktycznie nie był łatwy mecz do sędziowania. Do najbardziej skandalicznych wydarzeń doszło jednak już po zakończeniu spotkania. Filip Mladenović z Legii Warszawa uderzył kilku piłkarzy Rakowa, za co został ukarany trzymiesięczną dyskwalifikacją. Kar nie uniknęli też inni piłkarze obu drużyn oraz same kluby.
Do tamtych wydarzeń odniósł się Marek Papszun w wywiadzie udzielonym Sebastianowi Staszewskiemu. Trener przyznał, że nie żałuje swoich słów z konferencji prasowej i dziś powiedziałby to samo, bo potem w trakcie meczu sprawdziło się to, co mówił. Szkoleniowiec stwierdził, że do wydarzeń po finale nigdy nie powinno dojść.
- Ktoś tym meczem zarządzał. Nie chcę już wchodzić w to, kto prowokował i jak to się toczyło wszystko od pierwszego gwizdka do po meczu, do tego co się działo w kuluarach, już pod szatniami. Ktoś po prostu tym zarządzał. Na pewno nie powinno dojść do tego i to kładzie cień na tym finale, bo piłka nożna zeszła na drugi plan. Nigdy nie powinno tak być. Moje obawy się sprawdziły, bo wyszło tak, jak wyszło - powiedział Papszun.
Trener Rakowa Częstochowa przyznał też, że po prostu było mu przykro z powodu tamtych wydarzeń. Oddzielił też to, co się działo w trakcie meczu od tego, do czego doszło już po zakończeniu spotkania.
- Jeżeli chodzi o taką puentę, to jeszcze raz podkreślę, że przykro mi z tego powodu, że tak się wydarzyło. Nawet ta porażka nie jest tak bolesna, co właśnie w jakiś sposób przykre jest to, co się działo szczególnie po meczu. Bo jeżeli chodzi o mecz, ławki, takie tam, to wiadomo, że nie powinno do tego dochodzić, ale z drugiej strony to są duże emocje, mecz miał dużą wagę, dużą rangę i jeszcze w jakiś sposób można to zrozumieć. Kwestia zarządzania tymi sytuacjami i tak dalej, ale wiadomo, że to przeszło pewne granice, do których dojść nie powinno i mam nadzieję, że w przyszłości dochodzić nie będzie - powiedział.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
To ostatni sezon Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa. Najbliższy mecz przeciwko Zagłębiu Lubin będzie więc - przynajmniej na jakiś czas - pożegnaniem polskiego trenera z pracą w Ekstraklasie. Szkoleniowiec przyznał, że ciągle dostaje oferty z zagranicy, ale na razie żadna nie jest blisko finalizacji. Trener powiedział też, że plotki, które pojawiały się w mediach - te łączyły go m.in. z Dynamem Kijów - miały w sobie ziarno prawdy. Na razie jednak Marek Papszun pozostaje bez pracy na kolejny sezon.
Co dalej z Rakowem? Na razie klub nie planuje rewolucji - choć za taką można uznać samo odejście Papszuna - a raczej chce zachować ciągłość wizji. Stery w klubie po zakończeniu sezonu obejmie dotychczasowy asystent Marka Papszuna. To Dawid Szwarga, czyli zaledwie 32-letni trener, dla którego będzie to pierwsza samodzielna praca. Obecnie szkoleniowiec wciąż jest w trakcie kursu UEFA Pro. Bez tej licencji na razie nie można prowadzić klubu w Ekstraklasie, ale to się zapewne niedługo zmieni.