- Mam dziś ogromny niesmak w związku z tym. Boli, ale takie jest sędziowskie życie. Taki zawód wybraliśmy. Trzeba się z tego wytłumaczyć, przerobić sobie to w głowie - w rozmowie z portalem weszło.com powiedział ekstraklasowy sędzia - Tomasz Kwiatkowski.
- Zawsze jest mi przykro, gdy popełnię błąd, bo przecież nie robię tego specjalnie. Chciałbym, byśmy byli doskonali, ale to niemożliwe. Ten błąd przeważył o tym meczu. Będę musiał to odchorować i z tym żyć - dodał.
W ten sposób Kwiatkowski skomentował sytuację, do jakiej doszło w ostatnich minutach sobotniego meczu Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin (2:1). Jeszcze przy stanie 1:1 sędzia nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla gości. W sytuacji nie pomógł mu też system VAR. Chwilę później Pogoń straciła bramkę, przegrała mecz, przez co może stracić miejsce na podium ekstraklasy na koniec sezonu.
- Naprawdę nie może być tak, że błędne decyzje sędziów, brak skrupulatności mają tak istotny wpływ. Dla mnie to skandaliczne - mówił dyrektor sportowy Pogoni Szczecin - Dariusz Adamczuk - cytowany przez oficjalną stronę klubu.
Minęła raptem doba i doszło do kolejnej kontrowersji z Kwiatkowskim w jednej z głównych ról. Tym razem w trakcie meczu Wisła Płock - Raków Częstochowa (1:2). Na szczęście w tym spotkaniu kontrowersja nie miała wpływu na ostateczny wynik meczu.
W 15. minucie bramkę dla gości zdobył Mateusz Wdowiak. Bramka ta nie została jednak uznana, bo zdaniem sędziów Wdowiak znajdował się na spalonym. I na pierwszy rzut oka wydawało się to oczywiste. Zawodnik Rakowa był w sytuacji sam na sam z Krzysztofem Kamińskim, ale wcześniej nie zdążył wrócić na własną połowę.
Dokładne powtórki pokazały jednak, że zanim Wdowiak doszedł do piłki, zagrywało ją dwóch zawodników Wisły: najpierw Dominik Furman, potem Jakub Rzeźniczak. W takiej sytuacji nie powinno być mowy o spalonym.
- Ja piłki nie dotknąłem. Rozmawiałem z Rzeźniczakiem, który powiedział, że jej dotknął. W takim razie według mnie nie powinno być spalonego - mówił w przerwie napastnik Rakowa - Fabian Piasecki - który w omawianej akcji znajdował się między Furmanem i Rzeźniczakiem.
Sędzia główny meczu - Paweł Raczkowski - po chwili przerwy nie uznał jednak bramki dla Rakowa. Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Kwiatkowskiego? W niedzielnym meczu pełnił on rolę sędziego VAR. To po jego analizie sędzia główny mógł podjąć ostateczną decyzję.
Po sytuacji zawrzało w mediach społecznościowych, bo sporo wskazywało na to, że Kwiatkowski popełnił kolejny błąd w ciągu zaledwie doby. W programie Liga+Extra na antenie Canal+ głos w sprawie sędziego zabrał były arbiter, ekspert programu Adam Lyczmański. O ile przyznał on, że w sobotę Kwiatkowski popełnił błąd, o tyle w kontekście niedzielnej sytuacji Lyczmański bronił sędziego.
- Ostatni piłki dotknął Rzeźniczak, ale trzeba podkreślić, że jest to zagranie niekontrolowane. Po prostu przypadkowo wbiegł na piłkę i ją zagrał. Poza tym na materiale wideo widać, jak wcześniej Piasecki również dotykał piłki - powiedział Lyczmański.
- Co jest tutaj istotą rzeczy? Piasecki miał wpływ na zachowanie zawodników Wisły Płock. Kopnięcia piłki przez zawodników Wisły wynikały z zachowania napastnika Rakowa. W takim przypadku zagrania Furmana i Rzeźniczaka traktowane są jak zagranie Piaseckiego. Dlatego był tam spalony. Gdyby któryś z zawodników Wisły podał do tyłu w stronę Wdowiaka w sposób celowy, spalonego oczywiście by nie było - dodał.
Przed ostatnią kolejką Wisła zajmuje 16. miejsce z 37 punktami na koncie. Drużyna Marka Saganowskiego traci punkt do Śląska Wrocław i Korony Kielce, z którymi będzie walczyła o utrzymanie. W ostatniej kolejce czekają nas mecze:
Wisła Płock nie jest już zależna od siebie. Jej przyszłość poznamy w sobotę. Wszystkie spotkania ostatniej kolejki ekstraklasy o 17:30.