Choć do zakończenia sezonu zostały jeszcze dwie kolejki, Lech Poznań już myśli o kolejnych rozgrywkach. Poznaniacy poszukują pierwszych wzmocnień. Kilka godzin temu na jaw wyszły informacje, że Lech chce sprowadzić Kamila Pestkę z Cracovii. Teraz mówi się już także o kolejnym zawodniku - czołowej postaci Lechii Gdańsk.
Jak donosi portal Meczyki.pl, Lech Poznań prowadzi rozmowy dotyczące pozyskania Michała Nalepy z Lechii Gdańsk. W Poznaniu chcą posiadać więcej nominalnych środkowych obrońców. Ma to związek m.in. z zawieszeniem Bartosza Salamona.
W przypadku Michała Nalepy niewiadomą jest jednak forma. Lechia straciła w tym sezonie aż 53 gole - najwięcej w lidze - a 30-latkowi przytrafiało się sporo błędów. Ponadto przez długi czas leczył kontuzję i nie zdołał wrócić do najwyższej dyspozycji. W przeszłości jednak był prawdziwą podporą Lechii Gdańsk - zwłaszcza w sezonie 2018/19, kiedy gdańszczanie sięgali po Puchar Polski i brązowy medal ekstraklasy.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
Lech Poznań może wykorzystać fatalną sytuację Lechii, która po sezonie będzie musiała renegocjować kontrakty ze swoimi piłkarzami. Większość graczy, w tym Nalepa, zarabia olbrzymie pieniądze, a po spadku do pierwszej ligi budżet klubu ulegnie zmniejszeniu. To oznacza, że po ostatniej kolejce władze rozpoczną rozmowy z poszczególnymi zawodnikami. Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, wówczas może dojść do rozwiązania umów. Nieoficjalnie w Biało-Zielonym środowisku mówi się o tym, że z klubem mogą rozstać się m.in. Dusan Kuciak, Jarosław Kubicki, Conrado, Maciej Gajos czy też Jakub Bartkowski.
Michał Nalepa jest jednym z zawodników, który po zakończeniu rozgrywek wciąż będzie miał ważny kontrakt z Lechią. Jego obecna umowa obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Niedawno w rozmowie z TVP Sport przyznał, że dopiero po sezonie będzie myślał o przyszłości. - Mój kontrakt obowiązuje także w kolejnym sezonie, ale nie czuję, żebym był w jakiejś lepszej sytuacji od tych, których umowa wygasa z końcem czerwca. Sam na temat swoich zamiarów i planów również będę mógł rozmawiać dopiero po sezonie - przyznał.
Z kolei zapytany przez trójmiejskich dziennikarzy tuż po meczu z Zagłębiem (tym, po którym Lechia spadła - przyp. red.), o to, czy zostanie w Lechii, mówił: - Zadajecie mi po spadku od razu takie pytania, że czuje wstyd - przyznał cytowany przez portal Lechia.net.