Radomiak zostaje w ekstraklasie! Kuriozalne gole na wagę utrzymania [WIDEO]

Radomiak Radom wygrał 2:1 na wyjeździe z Wartą Poznań i definitywnie zapewnił sobie utrzymanie w ekstraklasie. Goście zdobywali kuriozalne bramki, a koszmarny błąd przy jednej z nich popełnił Adrian Lis, bramkarz gospodarzy. To pierwsza porażka Warty u siebie w tym roku.

Przed meczem to starcie zdecydowanie większą wagę miało dla ekipy gości, którzy mimo lepszej gry po zmianie trenera, wciąż mieli tylko trzy punkty przewagi nad Śląskiem. Wrocławianie w sobotę pokonali Wisłę Płock (3:1). Radomiakowi pewne utrzymanie mogło dać zwycięstwo nad Wartą, która przed 32. kolejką zajmowała szóste miejsce. 

Zobacz wideo Traktowanie sędziów? Listkiewicz nie kryje oburzenia

Kuriozalne bramki na wagę zwycięstwa i utrzymania dla Radomiaka

Kluczowe dla obrazu spotkania było kilka minut podczas drugiego kwadransa pierwszej połowy, w których gracze Radomiaka zdobyli dwie bramki. Obie padły z dużą pomocą rywali. Najpierw w 23. minucie przeciągnięte dośrodkowanie Lisandro Semedo przejął Luis Machado. Portugalczyk szukał możliwości podania lub oddania strzału z okolic linii końcowej. Ostatecznie jego zagranie odbiło się od pleców Kamila Kościelnego i piłka wpadła do bramki Warty.

Pięć minut później było już 2:0 po jeszcze bardziej kuriozalnym trafieniu. Z dużą pomocą gościom przyszedł Adrian Lis, golkiper gospodarzy, który wyszedł bramki, aby przeciąć długie podanie kierowane do Lisandro Semedo, ale nie trafił w piłkę. Dopadł do niej gracz Radomiaka i kolanem wbił futbolówkę do pustej bramki. To jeden z największych bramkarskich baboli w tym sezonie ekstraklasy i kuriozalny gol, który mógł mieć ogromne znaczenie w kontekście utrzymania podopiecznych Constantina Galcii.

W drugiej połowie Warta ruszyła do ataków, choć trzeba przyznać, że już w pierwszej odsłonie meczu to gospodarze lepiej wyglądali w kreowaniu sytuacji, lecz stracili bramki w dość absurdalny i niecodzienny sposób. Swój moment mieli w 53. minucie, gdy Kajetan Szmyt dośrodkował piłkę w pole karne do Stefana Savicia. Pomocnik Warty przyjął piłkę na klatkę piersiową, a następnie dobrym strzałem ominął blok graczy Radomiaka i pokonał Gabriela Kobylaka.

To był idealny moment dla Warty na zmniejszenie strat, aby jeszcze powalczyć w tym spotkaniu o zdobycz punktową, lecz z minuty na minutę ich ataki słabły. Gorąco pod bramką Kobylaka zrobiło się jedynie w doliczonym czasie gry. Ostatecznie, mimo znacznej przewagi w drugiej połowie, nie udało im się zapunktować w domowym spotkaniu i po raz pierwszy w tej rundzie przegrali mecz w Grodzisku Wielkopolskim. Natomiast dla Radomiaka to siódmy punkt w czwartym starciu pod wodzą nowego szkoleniowca Constantin Galki, które dało im przepustkę do gry w ekstraklasie w następnym sezonie.

Więcej o: