Raków mistrzem Polski został na trzy kolejki przed końcem sezonu. Chociaż częstochowianie przegrali ostatni mecz z Koroną Kielce 0:1, zdobycie tytułu umożliwiła im porażka drugiej w tabeli Legii, która uległa Pogoni Szczecin 1:2.
Po zdobyciu pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski w internecie publikowane jest mnóstwo nagrań ze świętowania tytułu przez piłkarzy. Zabawa była huczna, co widać między innymi na filmie z przemowy Marka Papszuna chwilę po zostaniu mistrzem kraju. - Pokazaliście, jak wielką drużyną w tym sezonie jesteście. [...] I dzisiaj tak się bawimy k***a, jak graliśmy cały sezon. K***a na maksa! - wykrzyczał w euforii szkoleniowiec.
Na Twittera Rakowa Częstochowa wrzucony został też film z samej szatni, na którym widać, jak wielkim szacunkiem darzą piłkarze Papszuna. Jego autorytet w drużynie można dostrzec zwłaszcza po słowach Zorana Arsenicia i Tomasa Petraska.
Na nagraniu widać, jak drużyna przygotowuje się do oficjalnego wyjścia z szatni na fetę z kibicami. Nagle do Papszuna zwraca się obrońca Rakowa, Zoran Arsenić. - Trener pierwszy, my za panem - powiedział Chorwat. Następnie włączył się inny stoper mistrza Polski, Tomas Petrasek. - Tak jak zawsze - dodał.
Chodziło oczywiście o kolejność wychodzenia z szatni. Piłkarze chcieli, aby to trener poprowadził ich do kibiców, tak jak prowadził ich przez ostatnie siedem lat, aż do wymarzonego mistrzostwa Polski. Po tych słowach Marek Papszun nie krył emocji i uścisnął zawodników, a piłkarze zaczęli skandować jego nazwisko. W oczach szkoleniowca pojawiły się łzy wzruszenia.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Raków Częstochowa miał w tym sezonie szanse na podwójną koroną, gdyż 2 maja mógł zdobyć jeszcze Puchar Polski. Częstochowianie po bezbramkowym remisie z Legią Warszawa przegrali jednak w rzutach karnych 5:6 i trofeum trafiło do stołecznego klubu. Po meczu nie obyło się bez kontrowersji. Między zawodnikami obu zespołów, jak i członkami sztabów dochodziło do wielu spięć.Za bójkę na boisku, zawieszony aż na trzy miesiące został obrońca Legii, Filip Mladenović.