Piłkarze Śląska Wrocław walczyli w tym meczu o życie, czyli pozostanie w ekstraklasie. Cztery kolejki przed zakończeniem sezonu tracili bowiem cztery punkty do bezpiecznej strefy. Drużyna prowadzona przez trenera Jacka Magierę musiała zatem zacząć wygrywać, by marzyć o utrzymaniu w PKO BP Ekstraklasie. Przyjechała jednak do rozpędzonej Jagiellonii Białystok, która wygrała trzy z czterech ostatnich meczów ligowych i ma w składzie dwóch najskuteczniejszych zawodników rozgrywek: Marca Guala i Jesusa Imaza (do tego spotkania odpowiednio 14 i 13 goli).
Pierwszy kwadrans należał zdecydowanie do faworyzowanych gospodarzy. W 13. minucie po fatalnym błędzie za polem karnym bramkarza Michała Szromnika, który źle trafił w piłkę, przejął ją Marc Gual, minął dwóch obrońców zwodem na zamach, strzelał do pustej bramki (na linii stał tylko jeden obrońca) z 20 metrów, ale nie trafił. 120 sekund późnym po dobrym, dalekim podaniu do Jesusa Imaza, napastnik Jagiellonii przelobował z jedenastu metrów Szromnika, ale nie trafił w bramkę. Po kwadransie animusz gospodarzy opadł. Mecz stał się niezbyt ładny dla oka, sporo było błędów z obu stron. I właśnie fatalny kiks zdecydował, że padła jedyna bramka w pierwszej połowie. W 43. minucie w środku boiska kopnął piłkę wysoko przed siebie Diogo Verdasca, przejął ją na 20 metrze Michał Pazdan, ale źle zagrał głową. Piłkę przejął John Yeboah, strzelił z jedenastu metrów i zdobył gola. Pazdan schodząc do szatni, z niedowierzaniem kręcił głową.
Wrocławianie natomiast mogli być szczęśliwi, bo mimo że byli zespołem słabszym, to prowadzili 1:0 i mieli arcyważne trzy punkty w kontekście walki o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie.
W drugiej połowie Jagiellonia zdecydowanie dłużej była przy piłce, atakowała, ale robiła to nieudolnie. Pomogli jej jednak rywala, a konkretnie Victor Garcia. Lewy obrońca Śląska nieodpowiedzialnie sfaulował na szesnastym metrze Tomasa Prikryla. Sędzia Paweł Raczkowski najpierw odgwizdał rzut wolny. Dostał jednak sygnał z VAR-u i zmienił swoją decyzję, podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Gual, zmylił bramkarza Szromnika, strzelił w przeciwny róg i zdobył piętnastą bramkę w tym sezonie. Był to jedyny celny strzał gospodarzy w meczu!
W 83. minucie znów nieodpowiedzialnie zachował się Michał Pazdan. Obrońca Jagiellonii sfaulował niebezpiecznie w polu karnym rywali i otrzymał drugą żółtą kartkę. Gospodarze grali w osłabieniu i mieli szczęście w końcówce. W dobrej okazji był bowiem rezerwowy Piotr Samiec-Talar, ale jego strzał z pięciu metrów został zablokowany. Chwilę później dobry strzał z dystansu Exposito odbił Alomerović.
Śląsk po tym remisie wciąż zajmuje 16. miejsce w tabeli, a do zajmujących bezpieczne miejsce: Korony Kielce i Zagłębia Lubin, traci trzy punkty. Oba te zespoły mają jednak jeden mecz rozegrany mniej od wrocławian. Śląsk teraz zagra dwa spotkania przed własną publicznością - z Wisłą Płock i Miedzią Legnica, a sezon zakończy wyjazdowym starciem ze zdobywcą Pucharu Polski - Legią Warszawa.
W piątek zostanie rozegrany jeszcze jeden mecz 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy: Górnik Zabrze - Warta Poznań. Początek o godz. 20.30.