To dlatego Tobiasz został bohaterem Legii. Kluczowy bidon

- Siedziałem wczoraj i rozpisałem na bidonie podpowiedź rzutów karnych. Cieszę się, że Kacper tam zaglądał - powiedział Arkadiusz Malarz w rozmowie z portalem Meczyki.pl. Trener bramkarzy Legii zdradził sekret udanej interwencji Kacpra Tobiasza w serii rzutów karnych w finale Pucharu Polski.

We wtorek odbył się wielki finał Pucharu Polski. Zmierzyły się ze sobą Legia Warszawa oraz Raków Częstochowa. Na samym początku meczu sytuacja stołecznego klubu bardzo się skomplikowała, po tym jak w szóstej minucie z boiska wyleciał Yuri Ribeiro. Mimo gry w przewadze Raków nie był w stanie zdobyć bramki. Duża w tym zasługa Kacpra Tobiasza, który obronił kilka strzałów. 

Zobacz wideo Na tym polega fenomen Lecha Poznań w Europie. "A w ekstraklasie bryndza"

Arkadiusz Malarz zdradził sekret udanej interwencji Tobiasza

Ostatecznie w regulaminowym czasie gry nie padły gole i do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebne były rzuty karne. W nich ponownie bohaterem był bramkarz Legii. Tobiasz obronił decydującą "jedenastkę" i dzięki temu drużyna Kosty Runjaicia sięgnęła po Puchar Polski. Tobiasz został wybrany zawodnikiem meczu, a trener bramkarzy Legii Arkadiusz Malarz zdradził sekret udanej interwencji młodego piłkarza

- Tydzień poświęciliśmy z Kacprem Tobiaszem na trenowanie karnych przed finałem. Wcielałem się w zawodnika Rakowa, chłopaki wiedzieli, jak strzelają jedenastki i musieli to sobie zakodować. Siedziałem wczoraj i rozpisałem na bidonie podpowiedź rzutów karnych. Cieszę się, że Kacper tam zaglądał. Wiadomo, nie wszyscy strzelali w ten sam róg, co było napisane, ale liczy się to, co na końcu, czyli puchar jest nasz - powiedział w rozmowie z portalem Meczyki.pl.

Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Spotkanie Legii z Rakowem nie stało na wysokim poziomie, a piłkarze i sztaby szkoleniowe nie panowali nad emocjami. Przez to w trakcie meczu dochodziło do starć i przepychanek. O krok dalej poszedł Filip Mladenović, który uderzył w twarz trzech piłkarzy rywala. Jego zachowanie wywołało wielkie poruszenie. 

Więcej o: