Tancredi Palmeri napisał, co myśli. Gigantyczna kontrowersja w meczu Lecha

Lech Poznań mimo domowej porażki w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy z Fiorentiną 1:4 nie przestaje marzyć o awansie dalej. W dziewiątej minucie Afonso Sousa trafił do siatki rywali i zmniejszył przewagę bramkową Włochów. Lechici mogą mówić o dużym szczęściu, bo sędzia nie podyktował przeciwko nim - wydaje się - ewidentnego rzutu karnego.

W pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy Fiorentina rozniosła Lecha 4:1. Bramki dla drużyny gości zdobyli Arthur Cabral, Nicolas Gonzalez, Giacomo Bonaventura oraz Jonathan Ikone. Honorowe trafienie poznańskiej drużyny zanotował Kristoffer Velde.

Zobacz wideo Piłkarz Lecha Poznań tłumaczy kontrowersyjne zdjęcie z koszulką Salamona

Gol dla Lecha! Fantastyczne otwarcie meczu z Fiorentiną

Poznaniacy do rewanżowego spotkania nie podeszli z opuszczonymi głowami. Od początku spotkania podopieczni Johna van den Broma rzucili się do ataku i starali się zagrozić bramce rywali. 

Świetna okazja nadarzyła się w dziewiątej minucie meczu, gdy w świetnie podanie otwierające ze środka pola otrzymał Afonso Sousa od Jespera Karlstroma. Portugalczyk rozciągnął akcję na prawą stronę do Michała Skórasia, a sam wbiegł w pole karne. 

Reprezentant Polski wrzucił nisko piłkę w "szesnastkę", lecz ta trafiła pod nogi obrońcy Fiorentiny. Zawodnik włoskiej drużyny niefortunnie dla siebie odbił ją jednak w stronę Sousy, który tylko czekał na taką okazję i od razu uderzył z okolic 11. metra na bramkę Pietro Terracciano. Włoski bramkarz był bez szans i mógł tylko patrzeć jak piłka ląduje w siatce.

W późniejszej fazie meczu Lech miał jednak masę szczęścia. W 28. minucie w polu karnym polskiego zespołu doszło do niebezpiecznej sytuacji. Po środkowaniu w pole karne Radosław Murawski zderzył się z piłkarzem Fiorentiny, rozbijając mu głowę. Arbiter główny sprawdził tę sytuację w systemie VAR, jednak nie dopatrzył się przewinienia ze strony pomocnika poznańskiego klubu. Cała sytuacja była jednak na granicy i do odgwizdania przewinienia było naprawdę blisko. Muszą bardziej pilnować się Lechici we własnym polu karnym. 

"To był wyraźny rzut karny dla Fiorentiny" - napisał na Twitterze włoski dziennikarz, Tancredi Palmeri.

Nie była to zresztą jedyna kontrowersja w pierwszej połowie. Czerwonej kartki bardzo blisko był obrońca Lecha, Alan Czerwiński, który mimo posiadania już żółtej kartki na koncie nierozważnie sfaulował przeciwnika. Mało brakowało, a mógłby wylecieć z placu gry. To nieodpowiedzialne zachowanie Polaka poskutkowało jego zmianą. Zaraz po faulu zszedł z boiska, a zmienił go Joel Pereira.

"No i po latach wreszcie sędziowanie pod polski zespół. Tu Czerwiński nie dostał ewidentnej drugiej żółtej, tam Murawski staranował gościa, rozbił mu łeb i nie ma karnego" - skomentował Mateusz Janiak.

Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl

Więcej o: