W niedzielę 16 kwietnia rozegrano szlagier ekstraklasy - Legia Warszawa podjęła na własnym stadionie Lecha Poznań. Mecz lepiej rozpoczął się dla gospodarzy, którzy już w 13. minucie wyszli na prowadzenie po strzale Tomasa Pekharta. W drugiej połowie do odrabiania strat ruszyli mistrzowie Polski, a właściwie Afonso Sousa. Portugalczyk zdobył dwa gole w czternaście minut i wyprowadził drużynę na prowadzenie. Dopiero w 87. minucie remis dla stołecznego klubu uratował Paweł Wszołek. Całe spotkanie z trybun oglądał Marc Gual, a więc piłkarz Jagiellonii Białystok, którego kamery wychwyciły w 39. minucie rywalizacji. Hiszpan już zimą był łączony z Legią i jak się okazuje, jego obecność na niedzielnym meczu nie była przypadkowa.
Nowe informacje w sprawie przekazał portal Meczyki.pl. Okazuje się, że Gual oglądał spotkanie stołecznego klubu w towarzystwie Magdaleny Woźnickiej - koordynatorki Działu Skautingu i Administracji Sportowej Legii. To sugeruje, że Hiszpan jest bliski zmiany otoczenia. A właściwie jest to już pewne. Według doniesień Tomasza Włodarczyka, Gual miał pochwalić się kolegom z Jagiellonii, że podpisał kontrakt z wiceliderem ekstraklasy. Umowa ma obowiązywać na kolejne trzy lata. Teraz pozostaje jedynie czekać na oficjalne potwierdzenie tych rewelacji.
Jeśli informacje okażą się prawdą, to 30 czerwca dobiegnie końca przygoda Hiszpana z białostockim klubem. 27-latek trafił do Jagiellonii w marcu zeszłego roku w ramach wypożyczenia z ukraińskiego Dnipro. Wtedy drużyna z Podlasia skorzystała z zasad FIFA, wprowadzonych po wybuchu wojny w Ukrainie. Współpracę udało się przedłużyć na sezon 22/23.
Tylko że już od kilku miesięcy mówiło się o odejściu Guala, a media łączyły go przede wszystkim z Legią. Hiszpan miał już nawet przejść testy medyczne i podpisać wstępną umowę ze stołecznym klubem, ale ostatecznie kontuzja pokrzyżowała jego plany.
W tym sezonie Gual prezentuje znakomitą formę. Wystąpił w 27 spotkaniach, w których zdobył dziesięć bramek i cztery asysty. Lepszym dorobkiem strzeleckim w ekstraklasie mogą pochwalić się tylko dwaj zawodnicy. Mowa o Jesusie Imazie z Jagiellonii - 12 goli, oraz Mikaelu Ishaku z Lecha - 11 trafień.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Odejście Guala będzie wielkim osłabieniem dla Jagiellonii. Aktualnie drużyna wciąż walczy o utrzymanie w lidze. Zajmuje odległe 13. miejsce w tabeli i ma zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. W lepszej pozycji znajduje się Legia - jest wiceliderem, ale do pierwszego Rakowa Częstochowa traci aż osiem punktów.