Górnik Zabrze bardzo słabo spisuje się w tym sezonie. W bieżącym roku na siedem meczów wygrał tylko jeden i jest zamieszany w walkę o utrzymanie. Szansę na poprawienie wyników miał w piątek o godzinie 18:00. Tego dnia podejmował na własnym stadionie Wisłę Płock, która w ostatnim czasie również rozczarowuje (pięć porażek w siedmiu meczach).
Gospodarze w bardzo kiepskim stylu rozpoczęli jednak ten mecz. Już w 17. minucie stracili gola. Na listę strzelców wpisał się Mateusz Szwoch. W końcówce pierwszej połowy Wisła Płock podwyższyła prowadzenie po golu Dawida Kocyły. Z postawy zespołu był bardzo niezadowolony pomocnik Górnika Damian Rasak, który w wywiadzie ostro skrytykował kolegów z drużyny.
- To jest jakiś żart, w jaki sposób my tracimy bramki. Brak mi jakichkolwiek słów. Cały czas atakujemy. Ile mogliśmy strzelić goli? Dwa, trzy, spokojnie. Może pierwsze pięć minut po straconej bramce trochę nas przyćmiło, ale później znów tworzymy sytuacje. Jest 45. minuta, jedna długa piłka. Wcale nie jakieś świetne podanie, a nasi obrońcy rozstawieni jak Morze Czerwone. Dawno nie byłem tak wściekły, przegrywamy 0:2 z Wisłą, która stworzyła półtorej sytuacji. Dla mnie to jest niedopuszczalne, musimy się obudzić - grzmiał były piłkarz Wisły Płock.
Słowa Rasaka okazały się bardzo skuteczne, a sam zawodnik w 57. minucie zdobył bramkę na 1:2. Chwilę później Górnik Zabrze wyrównał po golu Lukasa Podolskiego, który trafił jeszcze w 87. minucie, dając zwycięstwo zabrzanom.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Damian Rasak jest piłkarzem Górnika od lutego, kiedy to przeniósł się do tego klubu z Wisły Płock. Gol strzelony przeciwko byłej drużynie jest jego pierwszym w bieżącym sezonie.