Prowadzili do 95. minuty i... nie wygrali. Kuriozalny błąd w końcówce [WIDEO]

Wisła Płock zremisowała 1:1 z Widzewem Łódź, choć do 95. minuty prowadziła 1:0. W samej końcówce do wyrównania doprowadził Jordi Sanchez, który wykorzystał zamieszanie pod bramką Wisły. Nad drużyną z Płocka znów pojawiają się czarne chmury rundy wiosennej.

Oba zespoły przystępowały do poniedziałkowego spotkania w odmiennych nastrojach. Gospodarze, po czterech ligowych porażkach z rzędu zadomowili się w środku tabeli. Ponadto od wyniku meczu z Widzewem zależało wiele w kontekście przyszłości Pavola Stano. Choć Wisła kilka dni temu wygrała w zaległym meczu z Wartą Poznań, to w mediach pojawiały się spekulacje na temat przyszłości szkoleniowca. Niewykluczone, że kolejna porażk  doprowadziłaby do zmiany trenera w Płocku. Z kolei Widzew, choć ostatnio przegrał z Wartą Poznań, wciąż ma nadzieję i szansę na walkę nawet o podium.

Zobacz wideo Minister sportu o zwolnieniach z wuefu. "To patologia. Powinno być odwrotnie"

Wisła Płock na remis z Widzewem. Bramka w samej końcówce przesądziła podziale punktów

Spotkanie nie zaczęło się jednak z wysokiego "C". Obie drużyny miały problem z przejęciem inicjatywy w początkowej fazie meczu i nie były w stanie doprowadzać do sytuacji bramkowych. Z wyjątkiem kilku akcji w wykonaniu Bartłomieja Pawłowskiego czy też Mateusza Szwocha zbyt wiele się nie działo. 

Pierwszą groźną sytuację Widzew stworzył w 28. minucie. Marek Hanousek próbował pokonać z dystansu Krzysztofa Kamińskiego, jednak ten stanął na wysokości zadania i wybił piłkę na rzut rożny. Był to pierwszy celny strzał w całym spotkaniu. Kilka chwil później odpowiedziała Wisła, ale Henrich Ravas bez problemów wybronił strzał Kristiana Vallo zza pola karnego.

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, do akcji wszedł Rafał Wolski, który niedawno przedłużył kontrakt z Wisłą Płock. Pomocnik otrzymał świetne podanie głową od Mateusza Szwocha i pokonał Ravasa strzałem na krótki słupek. 30-latek wyprowadził Wisłę na prowadzenie i sprawił, że do przerwy na tablicy wyników było 1:0 dla gospodarzy.

Po zmianie stron Widzew dążył za wszelką cenę do wyrównania. Piłkarze Janusza Niedźwiedzia więcej utrzymywali się przy piłce, jednak nie byli w stanie oddać żadnego celnego strzału aż do... 83. minuty. U piłkarzy obu drużyn widać było sporą nerwowość i brak dokładności w zagraniach. 

W 63. minucie mecz musiał być przerwany z powodu odpalonych rac na trybunach. Po wznowieniu gry aktywniejsi byli gospodarze, jednak ponownie brakowało dokładności. W 75. minucie na strzał zdecydował się z kolei Bartłomiej Pawłowski - był jednak on bardzo niecelny. Kiedy wydawało się, że Wisła wygra drugie spotkanie tej wiosny, do głosu doszedł Jordi Sanchez, który tuż przed końcowym gwizdkiem doprowadził do wyrównania! Napastnik wykorzystał zamieszanie w polu karnym i w 96. minucie doprowadził do remisu. Tym samym mecz zakończył się wynikiem 1:1.

Wisła Płock ma w tej rundzie koszmarny bilans. Piłkarze z Płocka po świetnej jesieni, wiosną prezentują się fatalnie. Wygrali tylko jedno spotkanie, wcześniej zanotowali pięć porażek z rzędu. Dzisiejszy remis z Widzewem to dopiero czwarty punkt wywalczony w 2023 roku. A przypomnijmy, że Wisła Płock to klub, który niebawem otworzy wszystkie trybuny nowego stadionu. Stadionu, który określany jest jako "najnowocześniejszy obiekt w ekstraklasie". ORLEN Stadion ma zostać otwarty pod koniec marca. Inwestycja kosztowała ponad 170 milionów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.