Piękny gol. A potem następny. Raków pokazał, jak się walczy o tytuł [WIDEO]

W starciu dwóch niepokonanych wiosną drużyn w ekstraklasie Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe Jagiellonię Białystok 2:1 i umocnił się na prowadzeniu w tabeli. Gospodarze prowadzili po szybkim trafieniu Jesusa Imaza, ale kolejne gole strzelali już goście, a konkretnie Jean Carlos Silva i Tomas Petrasek.

W piątkowym spotkaniu otwierającym 22. kolejkę ekstraklasy spotkały się dwa zespoły, które w tej rundzie były dotąd niepokonane. I o ile w przypadku liderującego Rakowa Częstochowa nie może być to większym zaskoczeniem, tak walcząca o utrzymanie Jagiellonia Białystok punktowała naprawdę solidnie. Punktowała, bo do gry drużyny Macieja Stolarczyka wciąż można było mieć sporo zastrzeżeń.  

Zobacz wideo Premier obiecał kilkadziesiąt hal sportowych. Powstało pięć. Minister wyjaśnia, dlaczego tak mało

Raków Częstochowa miał kłopoty, ale wygrał w Białymstoku

Od pierwszych sekund na stadionie w Białymstoku działo się bardzo wiele. Nie minęły dwie minuty, a dwukrotnie bliski objęcia prowadzenia był Raków. W dobrej sytuacji Vladislavs Gutkovskis posłał piłkę nad poprzeczką, a strzał z dystansu Władysława Koczerhina obił słupek bramki Zlatana Alomerovicia.

W trzeciej minucie z kolei odpowiedziała Jagiellonia i uczyniła to tak, że otworzyła wynik meczu. Stało się to w sposób dość szczęśliwy, bo Jesus Imaz raczej próbował dośrodkować piłkę z prawej strony boiska, ale wyszedł mu idealny "centrostrzał", którym przelobował Vladana Kovacevicia.

Strzelony gol pobudził białostoczan. Chwilę później niecelnie głową uderzał Bartosz Bida, a w 10. minucie tylko znakomita interwencja Patryka Kuna uchroniła lidera ekstraklasy przed stratą drugiej bramki po strzale Tomasa Prikryla.

Raków przebudził się po kwadransie i zaczął uzyskiwać coraz większą przewagę na boisku i coraz mocniej spychać swojego przeciwnika do defensywy. Jednak najpierw gościom chwilę zajęło, by zacząć stwarzać groźne okazje pod bramką Alomerovicia, a gdy te się zaczęły pojawiać, wicemistrzom Polski brakowało skuteczności. Kilkakrotnie szczęścia próbował bardzo aktywny Koczergin, ale ani razu nie potrafił pokonać bramkarza Jagi, choć w najlepszej sytuacji znalazł się z nim "sam na sam". Ukrainiec uderzył pod poprzeczkę, jednak Alomerović popisał się świetnym refleksem i przerzucił piłkę nad bramką. 

Co nie udało się Koczerginowi, udało się w 39. minucie Jean Carlosowi Silvie. Ściągnięty zimą z Pogoni Szczecin wahadłowy otrzymał na skraju szesnastki dobre podanie z rzutu rożnego od Iviego Lopeza, podbił sobie piłkę i wspaniałym uderzeniem z linii pola karnego doprowadził do remisu. 

Końcówka naprawdę dobrej pierwszej części gry to znakomite szanse dla obu drużyn. Bohaterem Rakowa w tym fragmencie meczu był Vladan Kovacević, który świetnie zatrzymał w sytuacji "sam na sam" Jesusa Imaza, a także strzał z kilkunastu metrów Nene. Po drugiej stronie boiska drugiego gola dla częstochowian mógł strzelić Ivi Lopez, ale z kilku metrów uderzył tylko w boczną siatkę. 

Druga połowa to już absolutna dominacja Rakowa Częstochowa. Lider ekstraklasy w pełni przeniósł grę na połowę gospodarzy i stwarzał sobie kolejne sytuacje pod bramką Alomerovicia. Zaczął nieznacznie niecelnym uderzeniem zza pola karnego Lopez, następnie pojedynek z bramkarzem Jagi przegrał Jean Carlos, a gdy w dobrej okazji znalazł się Vladislavs Gutkovskis to z około 10 metrów posłał piłkę nad poprzeczką.

Gospodarze potrafili odpowiedzieć jedynie sytuacją, po której Marc Gual umieścił nawet futbolówkę w bramce Rakowa, ale podający mu Jesus Imaz był na wyraźnym spalonym.

Na kwadrans przed końcem wicemistrzowie Polski ponownie przycisnęli. I tym razem zakończyło się to golem na 2:1 dla Rakowa. Wprawdzie najpierw strzał z głową z bliska Stratosa Svarnasa jakimś cudem obronił Alomerović, tak gdy kilkadziesiąt sekund później na jego bramkę, również głową, uderzył precyzyjnie Tomas Petrasek, nawet serbski bramkarz był już bezradny. Asystował precyzyjnym dośrodkowaniem Patryk Kun.

Po strzeleniu drugiego i zarazem zwycięskiego gola, zespół Marka Papszuna skutecznie "zabił" to spotkanie, nie pozwalając na wiele gospodarzom. Słaba w drugiej połowie Jagiellonia nie zdołała pokusić się choćby o punkt w rywalizacji z liderem ekstraklasy i poniosła pierwszą porażkę w 2023 roku.

Raków Częstochowa wygrał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 2:1 i przed wieczornym klasykiem Legii z Widzewem jest pewny, że jego przewaga nad drugą w tabeli drużyną z Warszawy przynajmniej się utrzyma i będzie wynosiła co najmniej siedem punktów. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.