Japoński pomocnik Daisuke Yokota ma 22 lata. Kolumbijski skrzydłowy Camilo Mena - 20. Obaj zamienili zimą mistrza Łotwy Valmiera FC na walkę o utrzymanie w ekstraklasie. Yokota na zasadzie transferu definitywnego trafił do Górnika, a Mena został wypożyczony do Jagiellonii. Obaj mają potencjał, by dodać kolorytu lidze. Na Łotwie byli gwiazdami. To dzięki nim i Raimondsowi Krollisowi (oddanemu Spezii za 1,5 mln euro) młodziutka Valmiera sensacyjnie zdeklasowała rozgrywki, strzelając aż 101 goli w 36 meczach.
Choć Japończyk i Kolumbijczyk w nowych klubach jeszcze nie zadebiutowali, w Górniku i Jagiellonii wiele sobie po nich obiecują, tym bardziej że w Zabrzu i Białymstoku na serio uwikłali się w walkę o utrzymanie.
Jagiellonii nie dawano większych szans nawet na wypożyczenie Meny. To już stało się faktem. - Łotysze w lipcu zaczynają eliminacje europejskich pucharów i Camilo będzie im bardzo potrzebny, stąd wypożyczenie kończy się wraz z końcem sezonu. To sytuacja, w której korzystają wszyscy. Camilo będzie miał okazję do regularnej gry na dobrym poziomie, a my skorzystamy z jego jakości – wyjaśnia dyrektor Jagiellonii Łukasz Masłowski, dodając, że w finalizacji transakcji pomogły dobre relacje z właścicielem Valmiery.
Na Łotwie mówi się, że po tym czasie Valmiera zechce za swojego gracza minimum milion euro i liczy, że w Polsce jego wartość jeszcze wzrośnie, ale na Podlasiu są spokojni, jakby istniała furtka, którą Jagiellonia mogłaby wykorzystać.
Daisuke Yokota w przeciwieństwie do Meny związał się z Zabrzem do końca czerwca 2024 r., z opcją przedłużenia. Do Górnika trafił poprzez agencję, która ma za klientów m.in. Manuela Neuera, a także wielu bardziej znanych rodaków Yokoty - Makoto Hasebe (Eintracht), Genki Haraguchi (Stuttgart) czy Shinji Okazaki (ex-Leicester City).
Także Górnik wierzy, że klasowy rozgrywający wniesie wiele do ofensywy zespołu Bartoscha Gaula. A ta, mimo Lukasa Podolskiego czy Szymona Włodarczyka, jest wiosną słabiutka - w czterech meczach Górnik zdobył tylko jedną bramkę i to z przypadkowego rzutu karnego.
W Białymstoku i Zabrzu liczą, że nowi gracze zachwycą tak, jak zachwycali na Łotwie. A tam byli sensacją.
Przed sezonem (Virsliga gra systemem wiosna-jesień), nikt nie przypuszczał, że Valmiera jest w stanie w taki sposób zdominować ligę.
- Na Łotwie największe i najbogatsze są kluby z Rygi – Riga FC i RFS. W rankingu Valmiera była na trzecim lub czwartym miejscu. To młody klub i bez wielkich pieniędzy. Ale napastnicy dosłownie fruwali po boisku, była bardzo dobra chemia – mówi nam Edmunds Novickis ze Sportacentrs.com.
- Jeszcze większą sensacją była seria 15 zwycięstw z rzędu, co jest wyrównaniem rekordu ligi z lat 90. Valmiera grała stylu Liverpoolu – 4-3-3, wysoki pressing, wiele wertykalnych ataków. To była przyjemność. Przed ostatnim meczem trener Jurgis Kalns powiedział: "Chodźcie na stadion i cieszcie się z oglądania na żywo takich piłkarzy, jak Krollis, Yokota, Mena i Żelizko, bo później będziecie ich widzieć tylko w telewizji" - dodaje Arkadijs Birjuks, komentator Sportacentrs.com i TV3 Sport.
Największy wpływ na fantastyczną grę zespołu z małego łotewskiego miasteczka (23 tysiące mieszkańców) miało ofensywne trio, które tworzyli Camilo Mena (14 goli, 14 asyst), Daisuke Yokota (osiem goli i 10 asyst), a także Raimonds Krollis (24 gole, trzy asysty). Mistrzowski zespół był niezwykle młody – najstarszy zawodnik, Senegalczyk Djibril Gueye, tuż po sezonie skończył ledwie 26 lat.
- Transfer Raimundsa Krollisa do Spezii był wydarzeniem dla całej łotewskiej piłki, taki transfer zdarza się rzadko nie tylko na Łotwie, ale ogólnie w tym regionie, gdzie są Litwa, Łotwa, Estonia czy Białoruś. Ale nie tylko Krollis się wyróżniał, bo wszyscy pracowali na niego, także Mena i Yokota. Ta trójka była fantastyczna i szczerze powiedziawszy, gdyby jakaś polska drużyna dostała tych trzech zawodników w komplecie, to byłby dla niej znakomity interes – przyznaje Novickis.
Jakimi piłkarzami są więc Camilo Mena i Daisuke Yokota? - Szybcy, kreatywni, pracowici. Łatwo porównać Camilo Menę do Mohameda Salaha, jako że Valmiera grała w podobnym stylu, co Liverpool. To prawoskrzydłowy z szybkością, dobrym wykończeniem i inteligencją w grze (miał 20 asyst w zeszłym sezonie). Daisuke Yokota to z kolei fantasista (piłkarz z bardzo dobrą techniką i dużą kreatywnością) w tym systemie. Ma wysoką inteligencję w grze i wprowadza do niej dużo energii – opowiada Arkadijs Birjuks.
- Obaj są mali, mają niesamowitą technikę, potrafią zrobić z piłką wiele ciekawych rzeczy – komplementuje Edmunds Novickis. - Mena jest bardzo szybki, radzi sobie w dryblingu, potrafi ograć dwóch–trzech rywali, a do tego jest skuteczny. Yokota jest rozgrywającym ze świetnym przeglądem pola. Obaj byli liderami w liczbie kluczowych, mieli też dużo asyst, w przeciwieństwie do Krollisa, który wykańczał akcje. Mena i Yokota dysponują dobrym uderzeniem, Japończyk potrafi nieźle uderzyć z dystansu. Yokota więcej myśli na boisku, Mena to "wiatrak" na nim - dodaje.
Zdaniem Novickisa, obaj zawodnicy będą jednak musieli szybko przystosować się do nowych realiów. - W Polsce mogą mieć trochę problemów w defensywie, bo poziom w ekstraklasie jest wyższy, a Górnik i Jagiellonia nie są dominują tak na boisku, jak Valmiera w lidze łotewskiej. Tu pozostaje znak zapytania, bo Mena nie za bardzo lubi pracować w obronie, zdarza mu się to robić dobrze, ale nie zawsze. Yokota jest pod tym względem lepszy, ale szczególnie przez słabe warunki fizyczne daleko mu do ideału – tłumaczy łotewski dziennikarz.
- Ja najbardziej obawiam się o kwestie językowe. Yokocie ciężko idzie nauka angielskiego, Mena mówi tylko po hiszpańsku. W przypadku Yokoty, trener musi też mieć odpowiednie podejście do niego, ponieważ on pochodzi z japońskiej klasy wyższej. Jeśli jednak mowa o umiejętnościach piłkarskich, jestem przekonany, że sobie poradzą – dodaje Birjuks.
- Obaj są znakomitymi piłkarzami, ale Mena ze swoimi sztuczkami i dryblingiem jest wyjątkowy. Ważne jednak jest to, aby miał dobry kontakt z trenerem, który musi mu poświęcać uwagę, budować jego pewność siebie, a do tego musi przełamać barierę językową, bo Mena mówi tylko po hiszpańsku. To nie jest zbyt otwarty piłkarz na innych czy na media, nie lubi za bardzo mówić o sobie. Jest takim trochę introwertykiem i trzeba umieć do niego dotrzeć – wtóruje Novickis. - Nie wiemy też, jak obaj poradzą sobie wśród nowych kolegów. Ze sobą i Krollisem grali świetnie, a jak będzie z innymi? Nie wiadomo.
Dlaczego dwie gwiazdy ligi łotewskiej trafiły za stosunkowo niewielkie pieniądze do Polski? Nasi rozmówcy przyznają, że taka po prostu jest polityka Valmiery.
- Filozofią klubu jest to, żeby rozwijać, promować i sprzedawać młodych graczy. Trochę inaczej jest w klubach z Rygi, które mimo gry w pucharach wychodzą na minus, ale mają bogatych właścicieli. Valmiera to projekt biznesowy i pewnie jedyny łotewski klub, który więcej zarabia niż płaci – tłumaczy Novickis.
- Tak było z Tolu Arokadare oddanym do Genk, teraz jest z Krollisem, Yokotą, Muratą i Meną. Klub zimą pozyskał zaś 18-letniego środkowego obrońcę Niksa Sliede za ok. 100 tys. euro i widzi w nim potencjał na kolejny spory transfer – dodaje Arkadijs Birjuks.
- Klub potrafi wyszukiwać dobrych graczy. Japończyk przyszedł z piątej ligi niemieckiej. Podobnie Toko Arokodare, napastnik, który przyjechał z Nigerii, zagrał tu 15-20 meczów i wyjechał do FC Koeln, Amiens, a dziś jest w Genku. Valmiera zarobiła 3 mln euro, a to fantastyczne pieniądze dla łotewskiego klubu. Tylko Mena to inna sytuacja, bo on już w 2019 r. był na liście 60 największych talentów "The Guardian" – mówi Novickis.
Piłkarzem sezonu w łotewskiej Virslidze nie został jednak ani Mena, ani Yokota, ale ten trzeci z ofensywnego tria Valmiery – 21-letni napastnik Raimonds Krollis, który zimą wzmocnił włoską Spezię, w której gra czterech Polaków, i ma za sobą już debiut w Serie A.
- Krollis to największy łotewski talent, produkt najlepszej akademii – FS Metta. To kompletny napastnik – efektywny w polu karnym, umiejący uderzyć z dystansu, występujący też na pozycji numer 10. Teraz jednak musi przede wszystkim odzyskać formę po przerwie zimowej – przyznaje Arkadijs Birjuks.
- Krollis został wybrany piłkarzem sezonu, ale ja głosowałem na Menę. Łotysz jest świetnym egzekutorem, z zimną krwią, ma wyczucie i instynkt strzelecki. Choć jeszcze nie jest pierwszym napastnikiem reprezentacji, to w młodym wieku ma już sporo występów w niej. Mamy nadzieję, że w Spezii jeszcze się rozwinie i z czasem stanie się jej podstawowym piłkarzem – mówi Edmunds Novickis.
Co ciekawe, Camilo Mena i Daisuke Yokota to nie jedyni ważni piłkarze mistrzowskiej Valmiery, którzy trafili do ligi polskiej. Ukraiński stoper Roman Jakuba zasilił pierwszoligową Puszczę Niepołomice, co również dla naszych rozmówców jest dużym zaskoczeniem.
- To z pewnością niespodzianka, ale z tego, co wiemy, Valmiera miała jakiś dług w stosunku do Szachtara Donieck za jego transfer. Być może to spowodowało taki ruch – nie ukrywa Arkadijs Birjuks.
- Byłem zaskoczony, że Jakuba trafił do I ligi, ale jak rozumiem, to zespół z nastawieniem na awans. Jego poziomem jest ekstraklasa. Przed sezonem defensywa Valmiery była sporm znakiem zapytania. Niektórzy mówili, że to niemożliwe zostać mistrzem z takimi obrońcami, a Jakuba i koledzy grali naprawdę stabilnie. Valmiera dominowała, grała fantastycznie w ataku, ale jej obrona nie zawsze była dobrze testowana przez rywali, choć i w trudnych meczach spisywała się bez zarzutu. Jakuba i jego partnerzy z obrony nie byli gwiazdami ligi, ale wciąż są młodzi i mogą się rozwinąć – przyznaje Edmunds Novickis.
Camilo Mena dla Jagiellonii czy Daisuke Yokota dla Górnika – który z nich ma większą szansę na zostanie gwiazdą ekstraklasy?
- Trudno ich porównać, grają na innych pozycjach, ale ja postawiłbym na Menę, gdyż Kolumbijczyk nie tylko strzela gole, ale też tworzy wiele sytuacji kolegom, co widzimy w statystykach – analizuje Novickis. - Sam tworzę nieco szersze statystyki, niż tylko bramki i asysty – taki trochę system kanadyjski, gdzie zaliczam też wypracowane karne czy dobite strzały. Mena w tej klasyfikacji zrobił aż 34 punkty – 14 goli i 20 asyst. To niesamowite liczby. Jeśli chodzi o liczone przeze mnie w ten sposób asysty, to Mena zrobił najlepszy, a Yokota trzeci wynik na Łotwie w ostatnich 10 latach – kończy łotewski komentator.