Świetne wieści dla Legii i Lecha. Takiej wpadki Pogoni nikt się nie spodziewał [WIDEO]

Pogoń Szczecin nieoczekiwanie uległa na własnym stadionie Śląskowi Wrocław 0:2 i spadła z ligowego podium. Goście skrzętnie wykorzystali swoje okazje, a ozdobą meczu była fantastyczna akcja zakończona główką i bramką Erika Exposito.

Pogoń Szczecin była pod ścianą. W tej kolejce swoje mecze wygrała cała ligowa czołówka - Raków 1:0 z Piastem Gliwice, Legia 2:1 z Zagłębiem Lubin, a Lech Poznań 1:0 z Miedzią Legnica. Aby nie wciąż być na ligowym poziom, musieli więc wygrać ze Śląskiem Wrocław, który był mocno krytykowany po porażce 0:3 z Zagłębiem Lubin. 

Zobacz wideo Wach komentuje walkę Łaszczyka: Najważniejsze, że wygrał sport

Hiszpańska akcja Śląska Wrocław. Cudowna główka Exposito

Faworyzowana Pogoń mogła zostać zaskoczona już na samym początku spotkania. Świetną okazję zmarnował Caye Quintana. Gospodarze szybko przejęli inicjatywę, ale nie przełożyło się to na skuteczne akcje. Czas posiadania piłki u szczecinian dochodził momentami do 80 proc. Strzały z dystansu Wahana Biczachczjana i Damiana Dąbrowskiego obronił jednak Rafał Leszczyński. Przed przerwą w dobrej sytuacji znalazł się jeszcze Marcel Wędrychowski, ale jego uderzenie po podaniu Kamila Grosickiego było zdecydowanie za słabe. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

Wydawało się, że bliżej pierwszego trafienia w tym meczu są piłkarze trenera Gustafssona. Tymczasem trzy minuty po zmianie stron wszystkich zaskoczył Erik Exposito. Hiszpan znakomicie odnalazł się w polu karnym, wyskoczył do dośrodkowania swojego rodaka Victora Garcii i przepięknie głową skierował piłkę do siatki.

Trafienie napastnika Śląska wyraźnie rozbudziło apetyty. Niespełna 10 minut później piłka ponownie znalazła się w bramce Dantego Stipicy. Fantastyczne podanie Olsena uruchomiło wychodzącego na pozycję sam na sam Johna Yeboah'ę, a ten płaskim strzałem pokonał bramkarza po raz drugi. Zaraz potem sędzia liniowy podniósł chorągiewkę. Gol nie został uznany z powodu spalonego.

Bezradny pościg Pogoni. Porażka przed własną publicznością

Pogoń odebrała sygnał alarmowy i rzuciła się do ataku. O włos od wyrównania był chwilę później Sebastian Kowalczyk. 24-latek, który wcześniej wszedł z ławki rezerwowych, uderzał z okolicy szesnastego metra, ale trafił w słupek. Po pięciu minutach Rafał Leszczyński ponownie był w sporych opałach. W polu karnym po klepce z Zahoviciem znalazł się Kamil Groscki. Reprezentant Polski próbował zaskoczyć bramkarza strzałem z ostrego kąta, ale ten skutecznie interweniował.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Śląsk mógł zamknąć mecz na siedem minut przed końcem. Fantastyczną indywidualną akcje przeprowadził John Yeboah, przelobował kładącego się Stipicę, ale piłkę na rzut rożny z końcowej linii wybił Benedikt Zech. Po kornerze Yeboah szybko dostał szansę do poprawki. Sędzia dopatrzył się bowiem na nim faulu i podyktował jedenastkę. Wykonał ją sam poszkodowany. Strzelił w lewy róg Stipicy, nie dając mu żadnych szans.

W doliczonym czasie Śląsk mógł dobić rywala, ale strzał Exposito wybił Stipica. Wynik już się zatem nie zmienił. Pozostało 2:0 dla Śląska. Porażka Pogoni sprawiła, że zespół spadł z trzeciego na piątą pozycję w tabeli. Wyprzedziły go Lech Poznań i Widzew Łódź. Śląsk z kolei zajmuje aktualnie 11. miejsce.

Więcej o:
Copyright © Agora SA