Szymon Marciniak wrócił z przytupem. Dobra decyzja, a kibice i tak bluzgali

Dawid Szymczak
- Nie wiem, kto strzelił gola - przyznał komentator meczu Raków Częstochowa - Piast Gliwice (1:0). Zamieszanie było tak duże, że powtórki nie wyjaśniły nawet, czy piłka przekroczyła linię bramkową. Najważniejsze, że dostrzegł to Tomasz Listkiewicz, asystent Szymona Marciniaka. W pierwszym meczu ekstraklasy po mistrzostwach świata polscy sędziowie wciąż byli w mundialowej formie. Ale i tak się nasłuchali: "Sędzia ch..." - krzyczeli kibice pod koniec meczu.

Była 40. minuta, gdy Ivi Lopez dośrodkował piłkę w pole karne Piasta Gliwice, tam zgrał ją Stratos Svarnas, a Vladislavs Gutkovskis zaatakował ją wślizgiem tuż przed bramką. Tuż bok byli Ariel Mosór i Jakub Czerwiński i dopadli do piłki niemal w tym samym momencie, co napastnik Rakowa Częstochowa. Zamieszanie było olbrzymie. Piłkę instynktownie odbił bramkarz Frantisek Plach. Na linii bramkowej? Tuż za nią? Nie było tego widać nawet w telewizyjnych powtórkach w zwolnionym tempie. Tym większe słowa uznania należą się Tomaszowi Listkiewiczowi, który od razu podniósł chorągiewkę, dając Szymonowi Marciniakowi sygnał, że padł gol.

Zobacz wideo Polscy sędziowie finału mundialu przywitani na lotnisku

- Nie wiem kto strzelił gola - powiedział komentator tego meczu. Później razem z ekspertem, oglądając kolejne powtórki, z coraz to innych ujęć kamery, zastanawiali się, czy aby na pewno piłka znalazła się w bramce. Polscy sędziowie, którzy wrócili tym meczem, do pracy w ekstraklasie, decyzję podjęli błyskawicznie - jak w finale mundialu, gdy tak szybko oceniali sytuację, że po meczu Pierluigi Collina żartował: "Jesteście lepsi od technologii".

"Jak już się osiągnęło jakiś poziom, trzeba go trzymać"

- Musimy trzymać się ziemi i robić swoje. Piłkarze by nie zaakceptowali, gdyby teraz Szymon wyszedł na boisko i zaczął gwiazdorzyć. Myślę, że będzie miał duże zaufanie na wejściu, może ciut większy szacunek, choć nigdy nie miał w lidze pod górkę. Zawodnicy go akceptują. Ale jestem pewien, że jeśli popełnimy błędy, to zacznie się szydera. Mogą nam ten mundial wypominać. Jakoś to skomentują, że w Katarze się starali, a tutaj odrabiają pańszczyznę. Dla nas to też forma motywacji. Jak mam gorszy dzień i mniej mi się chce, to sobie to wyobrażam i zasuwam, żeby tej okazji do szydery jednak nie dać. Cóż, jak już się osiągnęło jakiś poziom, trzeba go trzymać - mówił Listkiewicz po mundialu w rozmowie ze Sport.pl. 

Pańszczyzny w Częstochowie polscy sędziowie nie odrabiali na pewno. Tradycyjnie panowali nad meczem, po żółtą kartkę Marciniak sięgał cztery razy i żadna nie podległa dyskusji. Kontrowersja pojawiła się pod koniec meczu: niepewny tego dnia Kovacević wyszedł przed pole karne, kopnął piłkę, ale tak, że trafił w rywala - Michaela Ameyawa, a po chwili dostał piłką w rękę. Wciąż był przed polem karnym, zawodnicy Piasta domagali się przerwania gry i kary dla bramkarza Rakowa. Marciniak słusznie stwierdził jednak, że zagranie było całkowicie przypadkowe i nie ma podstaw do interwencji.

Sędziował dobrze, ale i tak nasłuchał się wyzwisk. Gdy nie podyktował rzutu karnego dla Rakowa po sporym zamieszaniu w polu karnym, kibice krzyczeli "Sędzia ch…" i "Jeb… PZPN". Znów jednak - decyzja była prawidłowa. Piłka odbiła się o ramię upadającego zawodnika Piasta, ale nie kwalifikowało się to do podyktowania jedenastki.

Szymon Marciniak z rekordem

W sobotę Marciniak poprowadził 339. mecz w ekstraklasie i wyprzedził Pawła Gila w liczbie sędziowanych spotkań. Ekstrastats.pl podaje, że ma ich już najwięcej w historii polskiej ligi. Marciniak debiutował w ekstraklasie w 2009 r. 

- Ja dołączyłem do Szymona w 2008 r. Uchodził wtedy za talent, ale gdy zobaczyłem jego pierwszy mecz w telewizji - to były derby Trójmiasta - nie byłem szczególnie zachwycony. Nie pokazał jakichś niesamowitych umiejętności. Uczył się i było widać, że ma potencjał, ale pierwsze duże wrażenie zrobił na mnie dopiero na żywo, gdy słyszałem, jak rozmawia z zawodnikami. Pomyślałem sobie, że urodził się z naturalnym drygiem do zarządzania meczem - wspominał Listkiewicz. 

Na ten sezon plany polskich sędziów sięgają poprowadzenia finału Ligi Mistrzów. Forma, którą prezentują po mundialu, na razie nie każe ich zmieniać.

Więcej o: