O dramatycznym stanie nawierzchni przy Łazienkowskiej alarmowano już przed startem rundy jesiennej. Sygnałem, że coś trzeba zrobić, był ostatni sparing Legii z niemieckim Magdeburgiem. Poza pełnymi kpiny komentarzami kibiców pojawiły się także problemy samych piłkarzy. Piłka zachowywała się w dziwny, nieprzewidywalny sposób, a po podaniu od obrońcy bramkarz Kacper Tobiasz popełnił kiks, po którym poszybowała daleko w aut. A mogło się skończyć znacznie gorzej.
Mimo tak zatrważającego widoku wiceprezes klubu Marcin Herra zapowiadał, że wymiana murawy planowana jest na czerwiec, a zespół na wątpliwej jakości nawierzchni rozegrał pierwszy po ligowej przerwie mecz z Koroną Kielce. Po nim w końcu nadeszły dobre wieści.
W środę na plac gry wyjechał odpowiedni sprzęt. - W ostatnich dniach w klubie analizowano różne warianty związane z polepszeniem stanu płyty. Doskonale wiemy, że drużyna potrzebuje boiska o najlepszej jakości. W związku z tym podjęliśmy decyzję o wymianie murawy - możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie na stronie klubu. Prace mają potrwać do piątku, a najbliższy mecz domowy Legii (12 lutego przeciwko Cracovii) ma zostać rozegrany już na nowej murawie. W najbliższej kolejce stołeczni pojadą do Lubina na spotkanie z Zagłębiem.
Legia podała także przyczyny, w wyniku których murawa przy Łazienkowskiej została doprowadzona do takiego stanu. - W ostatnich miesiącach 3,5-letnia murawa na stadionie Legii była szczególnie intensywnie eksploatowana: mecze w PKO Bank Polski Ekstraklasie, spotkanie i treningi reprezentacji Polski oraz mecze Szachtara Donieck w Lidze Mistrzów UEFA - wyliczano. Szczególnie mocno miała ucierpieć podczas towarzyskiego meczu reprezentacji Polski z Chile przed startem mundialu w Katarze. Jak pisze portal Legia.net, murowa została chwilę wcześniej poddana procesowi aeracji, po którym nie powinno się z niej korzystać przez 2 tygodnie. Usterka i zamknięcie Stadionu Narodowego sprawiły jednak, że stadion Legii był pilnie potrzebny i kwestia murawy zeszła na dalszy plan.