Santos poprosił o dostęp do transmisji meczów Ekstraklasy. Przyzna rację Sousie?

Kacper Sosnowski
Być może za chwilę okaże się, że Paulo Sousa swoją przygodę z reprezentacją Polski i ekstraklasą zaczął z wysokiego C. Czy cokolwiek zwiastuje, że Fernando Santos, jeśli nawet na polskie stadiony wyruszy, to zaprosi na pierwsze zgrupowanie tylu graczy, co jego portugalski kolega? Na razie portugalski sztab naszą ligę ogląda na ekranie.

Czy będący selekcjonerem polskiej kadry w 2021 roku Paulo Sousa nie oglądał Ekstraklasy? To źle postawiona teza. On ją oglądał, tylko krótko, bo szybko z niej zrezygnował. Można nawet zauważyć, że Sousa pracę w naszym kraju zaczął z ekstraklasowym optymizmem. Zabrał koc i trochę pomęczył się na zimowych meczach, bywając na lidze czy pucharze Polski w Szczecinie, Poznaniu, Warszawie. Efekty tego były. Nawet takie, które teraz Fernando Santosowi, trudno będzie powtórzyć. Przecież przy swych pierwszych powołaniach Sousa napisał aż 5 ekstraklasowych nazwisk! Czy teraz też jest to możliwe?

Zobacz wideo Wiadomo, gdzie będzie mieszkał Fernando Santos. Ważna decyzja podjęta

Z pięciu do zera, czyli portugalski optymizm na początek

Sousa wtedy mocno zaskoczył. Tym bardziej że z pięciu ekstraklasowiczów, którzy znaleźli się na szerokiej liście, czterech przyjechało na zgrupowanie. Byli to Kamil Piątkowski (wówczas Raków Częstochowa), Bartosz Slisz (Legia Warszawa), Sebastian Kowalczyk i Kacper Kozłowski (obaj Pogoń Szczecin). Na ostatniej prostej odpadł Tymoteusz Puchacz z Lecha Poznań. Te powołania traktowano jak swego rodzaju motywację, sygnał, a może nagrodę. Kowalczyk przez całą kadencje Portugalczyka powołany był jednorazowo, Piątkowski dwa razy, a Slisz zagrał w biało-czerwonej koszulce 45 minut.

W ciągu dalszej kadencji Sousy liczba powołań dla ekstraklasowiczów systematycznie malała. Trudno uznać nawet, że na Euro 2020 Sousa zabrał czterech piłkarzy z naszej ligi (Piątkowski, Puchacz, Świerczok, Kozłowski). Ten pierwszy był już bowiem graczem RB Salzburg, drugi w maju potwierdził, że przechodzi do Unionu Berlin, a trzeci zamiast do Gliwic, z Euro wracał do Japonii.

Późną jesienią Sousa ustanowił nowy rekord. Na listopadowym zgrupowaniu nie pojawił się nikt z ekstraklasy. Z pięciu na przywitanie zrobiło się zero na pożegnanie, bo Portugalczyk miesiąc później nie chciał już być polskim selekcjonerem.

Na tej kolejce nie będzie nikogo z portugalskiego sztabu

Santos, który do Polski wróci za kilka dni, ma na stałe zamieszkać w Warszawie. To jeden z kontraktowych zapisów. Czy to sprawi, że co tydzień będzie na meczu ekstraklasy? Wątpliwe. Na razie przy jej starcie pojechał z żoną na dawno planowaną pielgrzymkę do Jerozolimy. Okazją do tego była kolejna rocznica ślubu. Według naszych informacji na meczach ekstraklasy w 18. kolejce nie było i nie będzie na razie jego asystentów: Joao Costy i Ricardo Santosa. Oni też pojechali do ojczyzny dograć swoje sprawy. Sztab selekcjonera i on sam pytali natomiast o dostęp do transmisji meczów, więc być może pierwszą tegoroczną kolejkę Ekstraklasy w jakimś stopniu monitorują na swych komputerach.

Santos na konferencji prasowej na Stadionie Narodowym z jednej strony przyznał, że będziemy go na wybranych polskich stadionach widzieć, z drugiej dodał, że ma też sporo piłkarzy do oglądania za granicą. Z kilkoma z nich chciał porozmawiać jeszcze przed pierwszym zgrupowaniem. W dodatku w połowie lutego ruszają europejskie puchary, gdzie też gra kilku reprezentantów Polski. W Lidze Konferencji Europy UEFA (LKE) wciąż uczestniczy Lech Poznań. Tymczasem Najwięcej reprezentantów biało-czerwonych gra niezmiennie w Serie A. Jak do sprawy monitorowania Ekstraklasy podejdzie zatem Santos, gdzie liczba reprezentantów jest marginalna. Może po kilku spotkaniach pod kocem na trybunach, przerzuci ciężar obserwacji gdzie indziej?

Poznań głównym kierunkiem Santosa

Przy powołaniach może być mu bowiem ciężko wypisać aż pięciu graczy z Ekstraklasy, których zaprosi na marcowe zgrupowanie. Oczywiście pewne typu można mu podsunąć. W piątek w meczu Lecha Poznań ze Stalą Mielec, jak zwykle widoczny był Michał Skóraś. 22-latek popisał się kilkoma indywidualnymi akcjami i podaniami, które koledzy powinni zamienić na gola. I tak w lidze, podobnie zresztą jak w LKE, ma 4. gole i asystę. Skóraś to jedyny z młodych ekstraklasowych piłkarzy, który był na mundialu w Katarze. Pozostali dwaj, czyli Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin), który Widzewowi strzelił nawet gola i Artur Jędrzejczyk (Legia Warszawa) to piłkarze, którzy są już dobrze po trzydziestce. Niewykluczone, że któregoś z nich Santos będzie chciał sprawdzić na zgrupowaniu, ale patrząc na jego dotychczasową pracę, można przyjąć, że będzie starał się odmłodzić kadrę. Kończąc wątek potencjalnych kadrowiczów z Lecha, być może sztab kadry w obliczu problemów z regularną grą naszych dotychczasowych środkowych obrońców: Jakuba Kiwiora (o ile nagle nie wskoczy do składu Arsenalu), Kamila Glika, i Jana Bednarka będzie chciał bliżej przyjrzeć się Bartoszowi Salamonowi? Ofensywni Filip Szymczak i Filip Marchwiński to będzie raczej melodia kadrowej przyszłości.

Jeśli jednak Santos, czy jego sztab będą chodzili na mecze ekstraklasy, raczej jasne jest, że Poznań stanie się jednym z najczęściej wybieranych kierunków. À propos problemów ze wspomnianymi środkowymi obrońcami, być może opcją tu jest też wyrastający na filar defensywy Piasta Gliwice Ariel Mosór. Zawodnikiem, który w lutym będzie miał 20-lat interesują się już zagraniczne kluby. Podobnie zresztą jak innym obrońcą 21-letnim Maikiem Nawrockim z Legii, który znalazł się na szerokiej liście powołanych na mundial, ale do Kataru nie pojechał. Coraz ciekawszą postacią staje się też 20-letni Szymon Włodarczyk z Górnika Zabrze, tyle że środkowych napastników w kadrze nie brakuje.

Jak do ekstraklasowiczów podejdzie Fernando Santos? Czy na polskich meczach częściej będzie on, czy jego asystenci, w tym ci z Polski? Niegdyś do monitorowania krajowego podwórka zostali wyznaczeni przecież trenerzy młodszych reprezentacji oraz szef banku informacji kadry. To dlatego Sousa sam odpuścił sobie chodzenie na stadiony. To wyłączyło go też trochę z procesu kontaktów z trenerami, poznawania polskiej, również piłkarskiej kultury, dyskusji o szkoleniu. To wszystko Santos chce nad Wisłą robić. Przynajmniej tak zapowiada.

Więcej o:
Copyright © Agora SA