Lech Poznań od kilku dni trenuje na obozie przygotowawczym w Dubaju. Do startu rundy wiosennej zostały już niespełna trzy tygodnie. Podczas niedzielnego sparingu trener John van den Brom dał szansę gry 22 spośród 33 zawodników przebywających na zgrupowaniu. Najwięcej nerwów wywołała u niego zapewne postawa Antonio Milicia.
Była 56. minuta sparingu z emirackim Ajman Club. Lech prowadził 1:0 po trafieniu Michała Skórasia. Wówczas wydarzyło się coś niespodziewanego - rywale wyrównali po błędzie Joela Pereiry, jednak znacznie gorsze było zachowanie Antonio Milicia. W czasie, gdy przeciwnik wyrównywał, obrońca... szarpał się z jednym z graczy Ajman Club na linii pola karnego. Nie wiadomo, co było przyczyną spięcia. Po chwili dołączyli do nich inni piłkarze obu zespołów.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
To nie koniec kuriozum całej sytuacji. Obok zawodników natychmiast pojawił się arbiter i obu prowodyrów ukarał czerwoną kartkę. Wówczas do akcji wkroczyli trenerzy i działacze obu drużyn. Ostatecznie Milić, po interwencji van den Broma, wrócił na boisko i kontynuował grę. W przeciwieństwie do piłkarza Ajmanu, który opuścił boisko.
Ostatecznie Milić został na boisku do końca spotkania. Lech zremisował 1:1 z trzecim zespołem ligi Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Był to pierwszy zimowy sparing mistrza Polski, który 27 stycznia wznowi rozgrywki ligowe. Na inaugurację wiosny pojedzie do Mielca, gdzie zmierzy się z tamtejszą Stalą. W tabeli zajmuje 6. miejsce, choć do podium traci zaledwie jeden punkt.