Gdy ostatniego lata Górnik Zabrze objął trener Bartosh Gaul, jednym z jego pierwszych ruchów transferowych było pozyskanie bramkarza. Wybór padł na Kevina Brolla, który po trzech sezonach spędzonych w Dynamie Drezno nie przedłużył kontraktu z tym klubem.
W wywiadzie z niemiecką gazetą "Saechsische Zeitung" Broll opowiedział o pierwszych miesiącach pobytu w Polsce. Jak przyznał, duży wpływ na jego decyzję o przeprowadzce poza Gaulem miał też Lukas Podolski. - (Gaul - red.) uważał, że będę dobrze pasował jako człowiek, a także pod względem sposobu, w jaki gram. Trzy minuty po tym, jak się rozłączyłem (z trenerem - red.), zadzwonił Lukas Podolski. Na początku myślałem, że to żart. Powiedział, że będą na mnie czekać w Górniku. To sprawiło, że poczułem się potrzebny - powiedział.
Bramkarz Górnika bardzo ceni sobie to, że może dzielić szatnię z Podolskim, który zaimponował mu zarówno jako człowiek, jak i piłkarz. - Jest jeszcze zabawniejszy niż na konferencjach prasowych i w wywiadach. Jest świetnym, otwartym, żartobliwym facetem i jednym z najbardziej profesjonalnych piłkarzy, jakich do tej pory spotkałem. To po prostu szalone, co robi na treningach w wieku 37 lat. Kiedy używa "młotka", który ma w lewej nodze, stanie w bramce przestaje być zabawne - stwierdził.
Broll został też zapytany o to, jakie widzi różnice między polską a niemiecką piłką. Choć podkreślił, że niewiele klubów z ekstraklasy gra w europejskich pucharach, to dostrzega zalążki dobrej gry. - Drużyny starają się grać przyzwoitą taktycznie piłkę, ale czasami jest jeszcze trochę dziko. Na drugim i trzecim poziomie rozgrywkowym - poza nielicznymi wyjątkami - dominuje ofiarna walka - podsumował.
W obecnym sezonie Kevin Broll rozegrał 10 meczów dla Górnika Zabrze, dwa z nich zakończył z czystym kontem, w pozostałych przepuścił 18 goli.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl