Kibicu, możesz mieć problem z oglądaniem ekstraklasy. "Nic z tego nie będzie"

Kacper Sosnowski
Chociaż w pierwotnym zamyśle Ekstraklasa S.A chciała mieć rozstrzygniętą sprawę z nowym kontraktem telewizyjnym do końca tego roku, na ostateczny kształt umowy na lata 2023-2027 trzeba będzie poczekać nawet do wiosny. Problem dotyczy pakietu otwartego, czyli meczów, które są pokazywane w otwartych telewizjach.

Chociaż rywalizacja o prawa do głównego pakietu Ekstraklasy na sezony 2023-27 miała być zacięta i wiele mówiło, się, że do walki z pokazującym polską ligę od 26 lat Canal+ stanie Viaplay, przetarg na pakiet dla kodowanego nadawcy w praktyce rozstrzygnął się już w lipcu. Okazało się, że Canal+ był jedynym podmiotem, który złożył swoją ofertę.

Zobacz wideo Brazylijczyk, który otarł się o polską kadrę. Teraz składa palety i gra w Klasie B

Na razie pewny tylko Canal+. Dla kogo jeden mecz w kolejce i magazyn ligowy?

Nadawca wyłożył znacznie większe niż ostatnio pieniądze. Mowa o kwocie dochodzącej do 300 mln złotych w pierwszych latach umowy, a to oznacza - w porównaniu z ostatnim kontraktem - wzrósł o ok. 25 procent. Kluby jednak były zdziwione tym, że nie było zapowiadanej rywalizacji, przebijania ofert i jeszcze większej sumy.  

W gronie klubowych prezesów wczesną jesienią przez moment dyskutowano nawet, czy unieważnić przetarg i spróbować wystawić prawa na rynek jeszcze raz, o czym pisaliśmy TU. Ostatecznie taki pomysł porzucano, tym bardziej że zirytowany sprawą Canal+ sygnalizował, że kolejnej tak dobrej oferty może już nie złożyć. Na początku października oficjalnym komunikatem potwierdzono, że dotychczasowy nadawca nabył główny pakiet i przez kolejne 4 lata będzie pokazywał wszystkie mecze najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Do rozstrzygnięcia pozostawała jeszcze tylko zapisana w umowie sprawa pakietu otwartego – jednego meczu w kolejce i magazynu ligowego. 

Zmiana prezesa TVP ma wpływ na prawa do pokazywania ekstraklasy

Konstrukcja umowy sprawiła, że ta kwestia formalnie spadła na podmiot, który wygrała konkurs. Potencjalni nadawcy, którzy chcieli pokazywać co tydzień jeden mecz na otwartej, ogólnodostępnej antenie, musieli zatem rozmawiać z Canal+. Dla Canal+ sprzedaż praw to okazja do zwrotu części zainwestowanej kwoty. Kluby sygnalizowały, że w tej sprzedaży chętnie pomogą, szczególnie jak będą miały z tego jakąś finansową korzyść. Sprawa jednak się zatrzymała. Być może również z tego powodu, że we wrześniu z TVP odszedł Jacek Kurski. Nowy prezes Mateusz Matyszkowicz w wydawaniu pieniędzy jest ostrożniejszy. Jak usłyszeliśmy, Ekstraklasa w TVP nie jest produktem, który się zwraca i trudno podejść do niego z biznesowego punktu widzenia. To raczej zwykłe wspieranie polskiej piłki. Dlatego na razie przy pożądanych kwotach "wydaje się, że nic z tego nie będzie". 

Opinię, że sprawa przez jakiś czas zapewne nie ruszy do przodu, usłyszeliśmy też od strony klubów. Tym bardziej że okres świąt i początek nowego roku nie sprzyja negocjacjom. Co dzieje się w procesie sublicencji, nie chciał na razie komentować Canal+. Za kulisami nie bardzo słychać też, by ekstraklasą były zainteresowane inne otwarte stacje. Na pytanie, czy do takiego pakietu przymierza się Polsat, nie odpowiedziało biuro prasowe tego nadawcy.  

Jak usłyszeliśmy, prezesi klubów szykują się na to, że sprawa może ciągnąć się do wiosny.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.