Początek pierwszej połowy nie zapowiadał sensacji. Lepiej wyglądali zabrzanie, a bramkarz Miedzi musiał interweniować po strzałach Podolskiego i Wojtuszka. Swoje okazje miał też Włodarczyk, ale albo ponownie dobrze zachowaywał się w bramce Abramowicz, albo brakowało trochę szczęścia.
Miedź odpowiedziała w 24. minucie. Bliski szczęścia był Obieta po strzale z pola karnego po dograniu z prawej flanki. Wydawało się, że to tylko jedna akcja Miedzi, bo zaraz potem dwa razy szczęścia próbował Podolski. Aż tu nagle, w 34. minucie mnóstwo miejsca z lewej strony boiska miał Matynia, który dograł do Narsingha. Ten z łatwością oszukał dwóch obrońców Górnika i uderzył do bramki. Sześć minut później sensacja stała się jeszcze większa. Niepilnowany Szymon Matuszek skierował piłkę głową do bramki Górnika po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Do przerwy Miedź prowadziła 2:0.
W drugiej części "Górnicy" musieli gonić wynik, ale w 55. minucie kolejną szansę miała Miedź. W pole karne z piłką wpadł Narsingh, ale w dobrej sytuacji uderzył tylko w boczną siatkę. Legniczanie dobrze prezentowali się w defensywie, a w 73. minucie zadali ostateczny cios. Górnik był fatalnie zorganizowany w obronie i cała akcja zakończyła się podaniem niepilnowanego Obiety z lewej strony pola karnego do równie niepilnowanego Chuki. Hiszpan lekkim, ale precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce gospodarzy.
Miedź wygrała w Zabrzu aż 3:0 i jest to niewątpliwie bardzo duża sensacja. Przypomnijmy, że Górnik dwie kolejki temu rozbił będącego na podium Widzewa 3:0, a tydzień temu ograł 4:1 Pogoń Szczecin i to na wyjeździe. W sobotę zabrzanie ulegli ostatniej drużynie w tabeli. Miedź zanotowała za to drugie zwycięstwo z rzędu, a trzecie w całym sezonie. Nadal zamyka stawkę, ale ma tylko dwa punkty straty do bezpiecznego miejsca. Górnik jest 11.