Niesamowity mecz w Poznaniu. Lech prowadził 2:0, by wygrać dopiero w doliczonym czasie

Nieprawdopodobny mecz w Poznaniu. Lech Poznań prowadził już 2:0 z Koroną Kielce, by po dwóch rzutach karnych w drugiej połowie zrobił się remis 2:2. Decydującego gola strzelili jednak gospodarze - Filip Szymczak w doliczonym czasie gry dał "Kolejorzowi" cenne trzy punkty.

Podbudowani awansem do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy Lech Poznań tej jesieni miał jeszcze jedno zadanie do wykonania w ekstraklasie. "Kolejorz" chciał w meczach z Koroną Kielce i Jagiellonią Białystok zdobyć komplet punktów, by awansować do ligowej czołówki. Ich niedzielny rywal, Korona Kielce, już z tymczasowym trenerem Kamilem Kuzerą, który zastąpił zwolnionego Leszka Ojrzyńskiego, miał zamiar jednak sprawić niespodziankę, która pozwoliłaby beniaminkowi wydostać się ze strefy spadkowej.

Zobacz wideo To będzie następny klub Grzegorza Krychowiaka? "Ma wszystko. Może walczyć o Ligę Mistrzów"

Niesamowity mecz w Poznaniu! Lech prowadził 2:0, by wygrać po golu w doliczonym czasie

Pierwsza połowa to absolutna dominacja Lecha Poznań, która jednak przez długi czas nie przynosiła zamierzonych skutków. "Kolejorz" oddał aż 17 strzałów, w tym 9 celnych, na bramkę Korony Kielce, podczas gdy goście tylko raz i to niecelnie uderzali w kierunku bramki Filipa Bednarka.

Bohaterem pierwszej części gry po stronie "Złocisto-Krwistych" był jednak bramkarz Marceli Zapytowski, który znakomicie zatrzymywał w kolejnych sytuacjach Mikaela Ishaka, Joao Amarala czy Pedro Rebocho. 

W 32. minucie piłka z kolei wpadła do bramki Lecha. Po centrze Ronaldo Deaconu z rzutu wolnego piłkę zgrał Bartosz Śpiączka, a do siatki skierował ją Miłosz Trojak. Analiza VAR wykazała jednak, że Śpiączka był na wyraźnym spalonym i goście musieli obejść się smakiem.

W 39. minucie ten sam Trojak z kolei zablokował ręką w polu karnym uderzenie Gio Citaiszwilego, przez co świetną szansę na otwarcie wyniku otrzymał Lech Poznań. Do rzutu karnego podszedł po chwili Mikael Ishak i pewnym strzałem pokonał Marcela Zapytowskiego. 

Druga część spotkania rozpoczęła się tak, jak skończyła pierwsza. Od bramki dla Lecha Poznań - w 47. minucie wynik na 2:0 podwyższył mocnym i precyzyjnym strzałem z dystansu Joao Amaral. 

Wydawało się, że gospodarze spokojnie i pewnie wygrają to spotkanie, tymczasem już po kilku minutach sprawy zaczęły się im komplikować. 

W 52. minucie Jesper Karlstroem zablokował ręką w polu karnym dośrodkowanie jednego z piłkarzy Korony i po interwencji VAR sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny, z którego gola kontaktowego dla gości strzelił Jakub Łukowski.

Korona poczuła krew i poszła za ciosem. Swoje szanse mieli m.in. Piotr Malarczyk i Bartosz Śpiączka, aż wreszcie Afonso Sousa kopnął we własnej szesnastce Marcina Szpakowskiego i po kolejnej interwencji VAR Korona otrzymała w 78. minucie kolejny rzut karny. Na bramkę wyrównującą zamienił go Jacek Podgórski, choć miał dużo szczęścia, bo piłka przedostała się do bramki pod brzuchem interweniującego Filipa Bednarka. 

Goście się nie zatrzymywali. Kilka minut później w jednej akcji potrafili dwukrotnie obić słupek bramki Lecha, co uczynili Ronaldo Deaconu i Jakub Łukowski. Po chwili w polu karnym gospodarzy doszło do kolejnej kontrowersyjnej sytuacji z udziałem Antonio Milicia i Adama Dei. Po tym starciu jednak ani Bartosz Frankowski nie odgwizdał trzeciej jedenastki, ani nie zareagował VAR. 

W doliczonym czasie gry doszło jednak do kolejnego zwrotu akcji. Po dośrodkowaniu Alana Czerwińskiego pięknym strzałem głową na 3:2 dla Lecha trafił Filip Szymczak. 

Lech Poznań po niezwykle dramatycznym spotkaniu pokonał Koronę Kielce 3:2 i z 25 punktami awansował na ósme miejsce w tabeli ekstraklasy. Tyle że do trzeciego Widzewa Łódź zespół Johna van den Broma ma już tylko punkt straty, a do tego wciąż jeden mecz zaległy z Miedzią Legnica, który zostanie rozegrany już w lutym. Korona z 13 punktami pozostaje w strefie spadkowej. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.