Miał być gwiazdą ekstraklasy, a sięgnął dna. "Mój świat legł w gruzach"

W 2017 Gino van Kessel przychodził do Lechii, aby wesprzeć ją w rywalizacji o mistrzostwo Polski. To jednak nic w porównaniu do walki, którą toczył z uzależnieniem od hazardu. Dopiero trudne doświadczenia z najbliższymi pozwoliły mu przejrzeć na oczy.

Gino van Kessel trafił do Lechii Gdańsk w styczniu z 2017 roku, gdy wypożyczono go ze Slavii Praga.  Zawodnik w sezonie 2015/16 został królem strzelców ligi słowackiej w barwach AS Trenczyn, przez co w stolicy Pomorza wierzono, że będzie w stanie pomóc zespołowi w walce o mistrzostwo.

Zobacz wideo Zbigniew Boniek: Francuzi wiedzą, że popełnili faux pas wobec Lewandowskiego

Bolesny upadek Gino van Kessela. "Mój świat legł w gruzach"

Zawodnik z Curacao okazał się niemałym rozczarowaniem. Przez pół roku rozegrał trzy mecze, w których zaliczył asystę, a jego drużyna zakończyła sezon na czwartej pozycji, przez co nie awansowała nawet do eliminacji europejskich pucharów.

W ostatnim czasie van Kessel opublikował szokujący post w mediach społecznościowych. Był to fragment wywiadu ze stacją ESPN, w którym przyznał się do uzależnienia od hazardu.  - W ostatnich latach prowadziłem swego rodzaju podwójne życie, uzależnienie był gdzieś w tle. Dowiedziałem się o tym trzy lata temu. Myślałem, że jestem wystarczająco silny, by się powstrzymać. Udawało mi się wycofać na miesiąc, czasami trzy lub cztery. Ale tak naprawdę nigdy nie byłem w stanie się powstrzymać - wyjawił.

Dla piłkarza hazard stał się metodą na rozwiązywanie problemów finansowych. W ten sposób trwonił coraz większe kwoty. - Jeśli obstawiasz osiemdziesiąt do dziewięćdziesięciu procent swojej pensji, to jest problem. Jeśli nie możesz już płacić rachunków, ponieważ grałeś i ciągle grasz, to z pewnością tak jest - ocenił.

Najgorszy dla reprezentanta Curacao był okres spędzony w Slavii, gdzie otrzymał bardzo wysoki kontrakt. - Zacząłem zarabiać pięć, sześć razy więcej niż w Trenczynie. Grałem dalej tyle samo, ale i tak zostawało mi dużo pieniędzy, więc nie dbałem o to. Przez dwa miesiące przepuściłem pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt tysięcy euro - powiedział.

Przez cały ten czas van Kessel nie chciał otwarcie porozmawiać o problemach z rodziną i przyjaciółmi. Bał się, że gdy opowie im o uzależnieniu, zostawią go. Dopiero reakcja jego dziewczyny Debbie pozwoliła mu przejrzeć na oczy. - Gdy dowiedziała się, że nadal uprawiam hazard, powiedziała: "Spakuj swoje rzeczy i wyjdź z domu. Nie mamy przyszłości". Wtedy mój świat legł w gruzach - stwierdził. To sprawiło, że zdecydował zapisać się na terapię uzależnień.

Dotychczas ostatnim klubem w karierze van Kesslea był Gyirmot FC z drugiej ligi węgierskiej, gdzie występował w rundzie wiosennej ostatniego sezonu. Od tego czasu nie może znaleźć pracodawcy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.