Przed meczem z Jagiellonią Warta Poznań notowała koszmarną serię na własnym stadionie - w pięciu spotkaniach zdobyła zaledwie jeden punkt, nie wygrywając żadnego z nich. W sobotę jednak zespół Dawida Szulczka mierzył się z rywalem, który z kolei ani razu nie wygrał na wyjazdach, a do tego w środę skompromitował się w Pucharze Polski, przegrywając z trzecioligową Lechią Zielona Góra 1:3.
W pierwszej połowie sobotniego spotkania pod obiema bramkami działo się bardzo niewiele. Więcej z gry miała Warta, ale oba zespoły zaliczyły po zaledwie jednym celnym strzale, w dodatku niezbyt groźnym, dlatego bezbramkowy remis nie mógł być zaskoczeniem.
I o ile jeszcze pierwsza część spotkania była dość słaba, ale wyrównania, tak po przerwie zaczęła grać Warta, a Jagiellonia jej statystowała. A zaczęło się od... kontuzji podstawowego bramkarza Warty - Adriana Lisa, który z powodu urazu mięśniowego nie był w stanie kontynuować gry. W jego miejsce wszedł Jędrzej Grobelny i z odległości kilkudziesięciu metrów obserwował to, co działo się głównie na połowie rywali, bowiem Jagiellonia nie zmusiła go do ani jednej poważnej interwencji.
Gospodarze naciskali i choć długo pod bramką Zlatana Alomerovicia brakowało im konkretów, w 64. minucie otworzyli wynik spotkania. Po dobrze rozegranym rzucie rożnym z kilku metrów do siatki trafił Dimitrios Stavropoulos. Choć 25-letni Grek był w polu bramkowym przeciwnika, w odległości 2-3 metrów obok niego nie było żadnego z obrońców drużyny gości.
Obraz gry się nie zmieniał - Warta grała, Jagiellonia statystowała. Kilka minut później sędzia Paweł Malec pierwotnie podyktował rzut karny dla Warty za domniemany faul Bogdana Tiru na Adamie Zrelaku. I choć Rumun delikatnie odepchnął w plecy swojego przeciwnika, po interwencji VAR sędziowie najprawdopodobniej uznali, że upadek Zrelaka był spowodowany przyjęciem piłki na twarz, a nie zachowaniem przeciwnika, i anulowali jedenastkę.
To jednak nie przeszkodziło Warcie w odniesieniu zwycięstwa, a w doliczonym czasie gry wynik na 2:0 ustalił Maciej Żurawski, który po efektownej akcji dwójkowej ze Zrelakiem wykorzystał sytuację sam na sam z Alomeroviciem.
Solidna Warta Poznań pokonała fatalnie dysponowaną Jagiellonię Białystok 2:0, odnosząc pierwsze zwycięstwo w tym sezonie na własnym boisku. Dzięki tej wygranej Warta zrównała się punktami z Jagiellonią i oba zespoły mają po 17 punktów. Jagiellonia jest ósma w tabeli, a Warta dziesiąta, ale podczas gdy w Poznaniu z pewnością odetchną z ulgą, tak zespół z Białegostoku po koszmarnym tygodniu i dwóch porażkach w fatalnym stylu w przeciągu trzech dni stanął na krawędzi poważniejszego kryzysu.