Powołanie do kadry okazało się przekleństwem. "Byłem zaskoczony jak cała Polska"

Rafał Leszczyński ze Śląska Wrocław w 2013 roku dostał niespodziewane powołanie do reprezentacji Polski, gdy był jeszcze piłkarzem pierwszolkigowego Dolcanu Ząbki. Patrząc z perspektywy czasu, golkiper uważa, że powołanie bardziej zaszkodziło jego karierze, niż pomogło. - Wbijałem sobie do głowy, że teraz muszę za wszelką cenę błyszczeć w każdym meczu, bo po każdej wpadce będzie jazda, że jak to, kadrowicz, a robi błędy?! Zaczęło mi to przeszkadzać - wyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

W 2013 roku ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski zaskoczył wszystkich, wysyłając powołanie na zgrupowanie kadry Rafałowi Leszczyńskiemu, zaledwie 21-letniemu bramkarzowi występującego na zapleczu Ekstraklasy Dolcanu Ząbki. Kilka miesięcy później otrzymał kolejne zaproszenie i w styczniu 2014 roku zadebiutował w koszulce z orzełkiem na piersi w towarzyskim meczu z Norwegią. Składająca się głównie z ligowców jedenastka, wygrała 3:0, a Leszczyński rozegrał 90. minut i zachował czyste konto. 

Zobacz wideo Gareth Bale i jego królestwo. Zajrzeliśmy do środka. Żyła złota

Rafał Leszczyński wspomina niespodziewane powołanie do kadry. "Byłem zaskoczony, jak cała piłkarska Polska"

Nawałka bez wątpienia widział w młodym bramkarzu wielki potencjał, jednak później już nie powołał go na kolejne zgrupowania. Rozgłos zrobił jednak swoje i Leszczyński w 2015 roku przeniósł się do Piasta Gliwice. Tam jednak nie zdążył nawet zadebiutować i najpierw został wypożyczony do Podbeskidzia Bielkso-Biała, a następnie sprzedany do tego klubu. W marcu 2021 roku przeprowadził się natomiast do Chrobrego Głogów, a od kilku miesięcy jest zawodnikiem Śląska Wrocław

Dziś 30-letni bramkarz coraz lepiej radzi sobie w ekstraklasowej drużynie i wskoczył nawet do podstawowej jedenastki. Rafał Leszczyński udzielił wywiadu dla "Przeglądu Sportowego", w którym opowiedział o grze dla drużyny z Dolnego Śląska, ale cofnął się też do czasu pamiętnego powołania. Powołania, które jak stwierdził, bardziej zaszkodziło jego karierze, niż pomogło. - Wiem, że to paradoks, ale można powiedzieć, że obecność w kadrze w 2013 r. dalszym moim losom bardziej zaszkodziła, niż pomogła. Mówiąc kolokwialnie, wtedy nie dojechała głowa - wyznał piłkarz. 

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Gdy bramkarz pojechał na zgrupowanie kadry, był młody, niedoświadczony. Po udanym występie w narodowych barwach zaczął sam nakładać na siebie niezdrową presję. Obawiał się reakcji swojego otoczenia, kibiców, ekspertów. 

- Kiedy dostałem powołanie jako ledwie pierwszoligowy bramkarz Dolcanu Ząbki, byłem na pewno nie mniej zaskoczony niż cała piłkarska Polska. Powiedzmy sobie szczerze, że to była ogromna sensacja. Gdy wróciłem ze zgrupowania, wbijałem sobie do głowy, że teraz muszę za wszelką cenę błyszczeć w każdym meczu, bo po każdej wpadce będzie jazda, że jak to, kadrowicz, a robi błędy?! Za bardzo byłem skupiony, żeby ich unikać. Zaczęło mi to przeszkadzać, bo za dużo myślałem o sprawach, na które i tak nie miałem wpływu - opowiedział. 

Obecność wśród gwiazd przytłoczyła młodego zawodnika

Leszczyńskiemu nie było łatwo też odnaleźć się w grupie, która składała się z uznanych już gwiazd polskiej piłki, jak Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, czy Artur Boruc. - Nie ukrywam, że mnie to stresowało, nie miałem pojęcia, jak mnie przyjmą, nie wiedziałem, jak mam się zachować, jak będę wyglądał na ich tle, czy powinienem im mówić na "pan" czy na ty, "dzień dobry" czy "cześć". Dla młodego i niedoświadczonego człowieka to były trudne pytania - wyznał. 

Obecny golkiper Śląska Wrocław niczego jednak nie żałuje, choćby tego, że nie dostał już kolejnych powołań. Ma świadomość, że w polskiej bramce zawsze jest wielka rywalizacja i grają w niej topowi zawodnicy. Przyznaje natomiast, że do dzisiaj zdarza się, że ktoś wypomni mu, że jest tym bramkarzem, którego Nawałka powołał zupełnie niespodziewanie z I ligi

- W szatni do tej pory czasem z tego powodu jest szyderka. Trzeba się przyzwyczaić i przechodzić nad tym do porządku dziennego. Zupełnie mnie te złośliwostki nie dziwią, bo gdyby ktoś inny był na moim miejscu, również bym z tego kręcił "beczkę". Szatnia piłkarska to dosyć specyficzne miejsce. W niej nie możesz wszystkiego brać za bardzo do siebie, bo będzie jeszcze gorzej - podsumował. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.