"Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem". Zasady ważniejsze od wyniku

Jakub Seweryn
- Zachowanie moich zawodników było godne podziwu. Nie chodziło o to, by pójść po zwycięstwo za wszelką cenę. Są pewne zasady, których trzeba przestrzegać. To powinno być ponad wynik sportowy. Cieszę się, że tak to się zakończyło - mówił w rozmowie ze Sport.pl trener Jagiellonii Białystok Maciej Stolarczyk, którego zespół w niedzielnym meczu z Koroną Kielce (4:1) oddał gola przeciwnikom w geście fair-play.

W niedzielnym meczu 11. kolejki ekstraklasy Jagiellonia Białystok pokonała Koronę Kielce 4:1, ale zanim zespół Macieja Stolarczyka rozbił w drugiej połowie swojego rywala, w pierwszej części gry doszło do sytuacji niecodziennej.

Zobacz wideo "Nie mówimy o tym głośno, ale Legia walczy o mistrzostwo"

W 31. minucie gry po akcji Marca Guala do bramki Korony trafił Tomas Prikryl. Sekundy po tym jednak na boisku stworzyło się duże zamieszanie, gdyż goście mieli słuszne pretensje o to, że piłkarze Jagiellonii nie oddali im piłki, po tym jak za boisko wybił ją Kyryło Petrow, widząc leżącego na murawie Guala.

- To na pewno nie było zagranie z duchem fair-play - przyznawał komentator Canal+ Sport Michał Mitrut. - Nie podoba mi się zachowanie Guala – wtórował mu Wojciech Jagoda.

Gospodarze postanowili jednak w geście fair-play oddać bramkę przeciwnikom i chwilę później nieatakowany Jakub Łukowski przebiegł z piłką pół boiska, by z bliska umieścić ją w siatce.

- Leżałem na ziemi i nie widziałem, co się działo wówczas z piłką. Nie widziałem, że piłkarz Korony celowo wybił piłkę, dlatego też gdy ją otrzymałem z autu, to ruszyłem na bramkę, bo moim zadaniem na boisku jest strzelanie goli – tłumaczył się w przerwie Marc Gual, niejako „winny" całego zamieszania.

Hiszpański napastnik nie miał jednak wątpliwości, że jego zespół słusznie oddał gola rywalom. - Oczywiście, musieliśmy oddać gola na 1:1, bo to nie było fair-play. Tak zrobiliśmy i mogliśmy grać dalej. Rozmawialiśmy całym zespołem, z trenerem, i uznaliśmy, że trzeba oddać gola na 1:1 i walczyć od nowa – zaznaczał.

- Co do sytuacji po bramce na 1:0 było to dosyć dziwne przeżycie. Musieliśmy zdecydować jak się zachować. Kielczanie wybili piłkę za linię boczną, potem my zdobyliśmy bramkę, więc po naradzie zdecydowaliśmy oddać im tę bramkę. Wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze sporo czasu, a kolejne sytuacje bramkowe przyjdą, tylko musimy kontynuować dobrą grę sprzed przerwy. To się udało, w efekcie zdobyliśmy trzy bramki – dodawał rodak Guala, Jesus Imaz, cytowany przez oficjalny profil klubu

Trener Jagiellonii dumny ze swoich piłkarzy. "Są pewne zasady, ważniejsze od wyniku"

- Muszę podkreślić, że zespół zachował się w tej sytuacji bardzo dobrze i pokazał prawdziwą klasę – mówi w rozmowie ze Sport.pl trener Jagiellonii Białystok Maciej Stolarczyk, komentując oddanie bramki na 1:1 przez swoich piłkarzy.

- To był zbieg okoliczności, że strzeliliśmy tę feralną bramkę. Marc nie widział sytuacji z wybiciem piłki i nie zareagował tak, jak powinien. Zachował się jak napastnik, był moment zawahania u przeciwnika, na czym skorzystaliśmy i strzeliliśmy bramkę – relacjonował szkoleniowiec drużyny z Białegostoku. - Ale to nie było zgodnie z literą fair-play, dlatego zespół podjął decyzję o oddaniu gola. Taka postawa bardzo mi zaimponowała, była w stu procentach słuszna – dodał.

Sztab szkoleniowy Jagi od początku nie miał wątpliwości, co się wydarzyło w 31. minucie niedzielnego meczu. - Widać było, że zawodnik Korony celowo wybił piłkę w aut, aczkolwiek nie ukrywam, że po golu był moment konsternacji, bo to była nietypowa sytuacja. Muszę przyznać, że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem – ani jako piłkarz, ani jako trener – przyznawał Stolarczyk.

Kamery telewizyjne uchwyciły moment, gdy przed podjęciem decyzji o oddaniu gola trener Jagiellonii rozmawiał z kapitanem zespołu Tarasem Romanczukiem. - Rozmawialiśmy z Tarasem o tym, co się wydarzyło. To normalne, ale nie chcę zdradzać treści tej rozmowy, bo to powinno zostać między nami – zaznaczał były selekcjoner młodzieżówki. - Najważniejsze było tu godne podziwu zachowanie zawodników. Muszę podkreślić, że to zespół zachował się w tej sytuacji bardzo dobrze i pokazał klasę.

Jak przyznał Maciej Stolarczyk, na dalszy plan w tej sytuacji zeszło to, że Jagiellonia mogłaby stracić w tym meczu cenne ligowe punkty. - Wiadomo, że scenariusze tego meczu mogły być później różne. Bardzo chcieliśmy wygrać, wiedzieliśmy, że Korona jest niewygodnym przeciwnikiem, który więcej punktów zdobywa na wyjazdach. Ale nie chodziło o to, by pójść po zwycięstwo za wszelką cenę. Wiadomo, że musieliśmy podjąć decyzję w przeciągu sekund, ale są pewne zasady, których trzeba przestrzegać. To powinno być ponad wynik sportowy. Cieszę się, że tak to się zakończyło – podsumował.

Dzięki wygranej nad Koroną Jagiellonia może się pochwalić serią już ośmiu meczów bez porażki we wszystkich rozgrywkach i trzecią kolejną wygraną na własnym stadionie w lidze. Dzięki temu zespół Macieja Stolarczyka, który z 19 golami jest też drugą najlepszą ofensywą ekstraklasy, w ligowej tabeli wskoczył na siódme miejsce.

Szkoleniowiec Jagi jest zadowolony z tego, jak wygląda w ostatnich kolejkach jego zespół. - Takie wygrane, jak ta z Koroną czy wcześniej ze Stalą Mielec, dają pozytywnego kopniaka i są zachętą do dalszej pracy – zakończył Stolarczyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.