Media: Vuković może sprawić sensację i wrócić do pracy w ekstraklasie

Lechia Gdańsk w czwartek poinformowała o zwolnieniu trenera Tomasza Kaczmarka. Jak podaje portal Weszlo.com, klub ma juz kandydata na jego następcę. Tym ma być Aleksandar Vuković.

Kompromitująca porażka 0:3 w spotkaniu z Lechem Poznań, przelała czarę goryczy i władze Lechii Gdańsk zdecydowały się zwolnić trenera Tomasza Kaczmarka. Była to już piątka porażka zespołu w szóstym ligowym meczu. Lechia ma na koncie tylko trzy punkty i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. 

Zobacz wideo

Lechia Gdańsk ma kandydata do zastąpienia Tomasza Kaczmarka. To Aleksandar Vuković

Tymczasowo drużynę poprowadzi dotychczasowy drugi trener, Maciej Kalkowski. To on przygotuje Lechię do sobotniego meczu z Wartą Poznań. W klubowych gabinetach trwają jednak prace nad znalezieniem nowego szkoleniowca, który podźwignie zespół z kryzysu. Jak podaje portal Weszlo.com, Lechia ma już kilku kandydatów, a jednym z nich jest Aleksandar Vuković.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Serb to oczywiście postać doskonale znana polskim kibicom. Przez lata grał dla Legii Warszawa, a po zakończeniu kariery i rozpoczęciu pracy trenerskiej, prowadził stołeczny klub. Wywalczył z nim mistrzostwo Polski i pokazał się w europejskich pucharach, jednak bez sukcesów. W ubiegłym sezonie, po odejściu Czesława Michniewicza, Vuković wrócił do Legii w roli "strażaka" i uratował klub przed spadkiem. Wraz z końcem sezonu odszedł jednak, a jego miejsce zajął Kosta Runjaić.

Teraz Vuković pozostaje bez pracy, choć w ostatnich tygodniach łączono go z kilkoma klubami. Podobno rozpatrywano jego kandydaturę w Partizanie Belgrad, a także węgierskim Zalaegerszegi. Sezon jednak ruszył, a 43-latek nadal jest "do wzięcia", na czym może skorzystać właśnie Lechia Gdańsk

Aleksandar Vuković pokazał już, że nie boi się trudnych wyzwań i być może podejmie się próby uratowania sezonu w Gdańsku. Jak podaje Weszlo.com, miał już nawet oglądać z wysokości trybun jeden z meczów Lechii. Pozostaje czekać na rozwój sytuacji. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.