Warta Poznań to zespół, który w pierwszych pięciu kolejkach zdobył sześć punktów, wszystkie na beniaminkach, wygrywając z Miedzią Legnica (2:1) i Koroną Kielce (1:0). W meczu u siebie z trzecim beniaminkiem zespół Dawida Szulczka szukał "swoistego" hattricka.
W pierwszych 45 minutach było to bardzo wyraźnie widać, bo wiem zespół z Poznania zdominował swojego przeciwnika i stworzył sobie kilka dobrych okazji do zdobycia gola. Gości w grze utrzymywał jednak ich bramkarz - Henrich Ravas, który najpierw w 25. minucie obronił uderzenie z dystansu Miguela Luisa, kilka minut później poradził sobie z próbą z 15 metrów Niilo Maenpy, a w 34. minucie wybronił sytuację "sam na sam" z Adamem Zrelakiem.
W drugiej połowie mecz się wyrównał, ale niestety nie oznaczało to sytuacji z obu stron, lecz ich brak i totalny klincz w wykonaniu obu drużyn. Dopiero w samej końcówce przebudził się Widzew.
Najpierw, strzał zza pola karnego Kristoffera Hansena dobrze odbił Adrian Lis. Już w doliczonym czasie gry bramkarz Warty fantastycznie odbił piłkę zmierzającą w okienko bramki po strzale głową Łukasza Zjawińskiego.
Widzew jednak miał jeszcze rzut rożny, po którym w 93. minucie strzelił zwycięskiego gola. Po dośrodkowaniu Juliusza Letniowskiego niezwykle przypadkową, ale jakże ważną bramkę brzuchem strzelił Patryk Lipski i beniaminek po chwili mógł świętować wygraną w Grodzisku Wielkopolskim.
Warta Poznań przegrała u siebie z Widzewem Łódź 0:1. Po sześciu kolejkach zespół z Poznania ma na swoim koncie sześć punktów i zajmuje czternaste miejsce. Widzew z siedmioma punktami wskoczył na dziesiątą pozycję.