Polskie kluby w tegorocznych eliminacjach do europejskich pucharów nie mają zbyt dobrych wspomnień z Islandii. W pierwszej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy Pogoń Szczecin przegrała 0:1 z KR Reykjavik, natomiast Lech Poznań w takim samym stosunku w trzeciej rundzie eliminacji przegrał z Vikingurem Reykjavik.
Co prawda klub ze Szczecina uniknął konsekwencji tej wstydliwej porażki, ponieważ w pierwszym meczu wygrał 4:1 i awansował do drugiej rundy, ale niesmak po przegranej ze zdecydowanie niżej notowanym rywalem pozostanie przez długi czas. W kolejnej rundzie Pogoń odpadła po dwumeczu z duńskim Broendby.
Lech Poznań z kolei ma rewanż dopiero przed sobą. Choć mistrzowie Polski będą wyraźnym faworytem w starciu z Vikingurem Reykjavik na własnym stadionie, ubiegłotygodniowa porażka nie tylko pokazała, że zespół Johna van den Broma jest w słabej formie, ale po raz kolejny stała się dowodem na to, że islandzkie kluby są w stanie wygrać nawet z mistrzem Polski.
Kamil Kosowski w najnowszym felietonie na łamach "Przeglądu Sportowego" stwierdził, że porażki polskich drużyn na Islandii powinny je skłonić do zwrócenia uwagi na tamtejszych piłkarzy. - Patrząc na to, że ostatnie zwycięstwo polskiego klubu na Islandii miało miejsce w 2006 roku (1:0 Legii z Hafnarfjordur), to może warto zastanowić się nad przyjrzeniem się tamtejszemu rynkowi? - ocenił.
Były reprezentant Polski zwrócił uwagę na szczegół, który mógłby sprzyjać islandzkim zawodnikom w Ekstraklasie. - Islandczycy są zapewne tani, jeśli chodzi o transfery, mają świetną mentalność i nierzadko umiejętności. A jeśli potrafią pokonać polski zespół, to i w naszej lidze daliby radę - dodał.
Rewanżowy pojedynek pomiędzy Lechem Poznań i Vikingurem Rekjavik w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy odbędzie się w czwartek, 11 sierpnia o godzinie 20:30.