Raków pokazał moc i świętuje Superpuchar Polski w Poznaniu. Rezerwowy Lech bezradny

Raków Częstochowa wygrał mecz o Superpuchar Polski. Drużyna Marka Papszuna wygrała w Poznaniu z Lechem Poznań 2:0 i sięgnęła po kolejne trofeum. Bramki strzelali Bogdan Racovitan i Mateusz Wdowiak.

Od początku spotkania lepiej wyglądali goście - choć tego można się było spodziewać, bo Lech już wcześniej podjął decyzję o wystawieniu rezerwowego składu (ze względu na zbliżający się mecz z Karabachem w el. Ligi Mistrzów). Już w 1. minucie Raków miał rzut wolny, który sprytnie rozegrał. W polu karnym z piłką znalazł się Wdowiak, ale jego uderzenie obronił Bednarek. Były skrzydłowy Cracovii jeszcze kilka razy niepokoił drużynę Lecha. W 21. minucie uderzał głową z kilku metrów, ale znowu górą był Bednarek. Piłka spadła pod nogi Arsenicia, ale jakimś cudem lechici wyszli cało z opresji. Potem Wdowiak znowu miał szansę po kolejnym, ciekawym wariancie rozegrania stałego fragmentu gry, ale tym razem został zablokowany.

Zobacz wideo Arcytrudna droga Lecha Poznań do LM. Potrzebuje wręcz cudu, by grać w fazie grupowej

Przewaga Rakowa została udokumentowana w końcówce pierwszej połowy. W 43. minucie dośrodkowanie Lopeza w polu karnym Lecha próbował przedłużyć piętką Tudor, ale nie trafił w piłkę. Zrobił to za to Racovitan, który z półobrotu potężnie uderzył na bramkę z niewielkiej odległości. Bednarek tylko spojrzał, jak piłka ląduje w siatce.

Wtedy w końcu do roboty wziął się "Kolejorz". Przez całą pierwszą połowę nie tworzył on żadnych groźniejszych sytuacji. Gorąco zrobiło się tylko w pierwszych kilku minutach, kiedy w drybling we własnym polu karnym wdał się Kovacević i mu to nie wyszło, ale Rakowowi się upiekło. Bramkarz gości nie popisał się też niedługo po golu, bo wypluł piłkę po strzale z dystansu i bliski dobitki był Sobiech. Napastnikowi Lecha niewiele brakowało również parę minut wcześniej po dośrodkowaniu Ba Louy, ale nie zdołał nadstawić głowy do nadlatującej piłki. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Rakowa.

Do czterech razy sztuka. Wdowiak dobił Lecha, a Raków zdobył Superpuchar

Początek drugiej odsłony był bardzo podobny. Znowu na samym jej początku blisko był Wdowiak po stałym fragmencie. Jednak piłka po jego straceniu głową trafiła w słupek. Ale w 51. minucie skrzydłowy Rakowa w końcu dopiął swego. Miał mnóstwo miejsca na lewym skrzydle, zszedł do środka, wpadł w pole karne i uderzył prawą noga w kierunku dalszego słupka. Piłka wpadła do siatki i Raków prowadził już 2:0.

Lech ruszył do odrabiania strat, a trener van den Brom wprowadzał na boisko kolejnych ofensywnych graczy. Ale "Kolejorz" nadal nie potrafił poważnie zaniepokoić Kovacevicia. Za to Raków co jakiś czas zagrażał bramce Bednarka. Znowu głową uderzał Wdowiak, a w 66. minucie Lopez został w ostatnim momencie uprzedzony przez jednego z obrońców Lecha w polu karnym. W samej końcówce natomiast po dobrej akcji Czyż trafił w słupek.

Podsumowując, mimo że to Lech gonił wynik, to więcej dogodnych sytuacji stworzył sobie Raków, który raczej skupił się na dowiezieniu tego wyniku. I udało mu się to. Częstochowianie drugi rok z rzędu zdobyli Superpuchar i było to zwycięstwo jak najbardziej zasłużone.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.