- Powód mojej decyzji nie jest wielką tajemnicą. Nigdy nie ukrywałem, że moim celem jest praca w roli pierwszego trenera. Doszedłem do momentu, w którym zdecydowałem, że chcę rozpocząć pracę na własny rachunek - mówi Sport.pl Goncalo Feio, który do środy pełnił funkcję asystenta Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa.
Dwa dni temu wicemistrzowie Polski niespodziewanie poinformowali o rozwiązaniu umowy z portugalskim trenerem. Niespodziewanie, bo nic nie wskazywało na to, że ważny współpracownik Papszuna i współtwórca największych sukcesów w historii Rakowa, opuści klub na półtora tygodnia przed startem nowego sezonu.
- Jestem człowiekiem zdecydowanym. Podobnie było w tym przypadku. Zdecydowałem się odejść z Rakowa, więc usiedliśmy z osobami decyzyjnymi w klubie i porozmawialiśmy, jak rozwiązać moją umowę, która ważna była jeszcze przez rok. Trener Papszun zrozumiał moją decyzję, bo wcześniej odbyliśmy kilka rozmów na ten temat - powiedział nam Feio.
Feio pracę w Częstochowie rozpoczął w styczniu 2020 roku. W dwóch poprzednich sezonach Raków zdobywał Puchar Polski, a ligę kończył na drugim miejscu. To największe osiągnięcia w historii klubu.
- Jestem dumny z tego, co razem osiągnęliśmy. Przez 2,5 roku byłem trybem w znakomicie pracującej maszynie. Maszynie, którą wspólnie wznieśliśmy na dużo wyższy poziom. Stało się tak dzięki pracy wielu ludzi. Powiedziałem ostatnio, że Raków ma najlepszy sztab szkoleniowy w Polsce i zdania nie zmieniam - powiedział Feio.
I dodał: - Ma też najlepszego trenera. Uważam, że nie ma lepszego szkoleniowca w Polsce od Marka Papszuna. Trener dawał mi odpowiedzialne zadania, otwierał się przede mną, dzięki czemu miałem poczucie, że miałem realny wpływ na ten zespół. Za to zawsze będę mu wdzięczny.
- Po piłkarsku zawsze łatwo było nam się dogadać. Razem z trenerem Papszunem podobnie patrzymy na futbol, wyznajemy podobną filozofię. Zgadzaliśmy się co do kierunku, w którym powinien podążać zespół. To była świetna współpraca. To wyjątkowy trener, o czym zresztą świadczą wyniki, jakie osiągnął. Mamy świetne relacje i moje odejście na pewno tego nie zmieni.
W Rakowie Feio odpowiadał m.in. za stałe fragmenty gry, które stały się cechą charakterystyczną zespołu Papszuna. W dwóch ostatnich sezonach Raków nie tylko najskuteczniej atakował, ale też najlepiej się bronił właśnie po stałych fragmentach gry. W sezonie 2020/21 częstochowianie strzelili po nich aż 21 goli, tracąc tylko sześć. W poprzednich rozgrywkach Raków powtórzył wynik w defensywie, zdobywając jeszcze więcej, bo 25 bramek.
- Jakie osiągnęliśmy wyniki, każdy może sprawdzić. Strzeliliśmy najwięcej goli w lidze po stałych fragmentach gry i straciliśmy po nich najmniej bramek. Trzeba jednak podkreślić, że to atrybut, który ten zespół miał przed moim przyjściem i będzie go miał po moim odejściu. Na tę broń pracowało kilka osób: Dawid Szwarga, Łukasz Włodarek czy Mariusz Kondak. Każdy dawał jakiś pomysł i inspiracje - powiedział Feio.
I dodał: - Chcę mocno podkreślić, że nie jestem tylko trenerem stałych fragmentów gry. Poza tym mój zakres obowiązków był dużo szerszy. Jestem trenerem piłki nożnej, a stałe fragmenty uważam za piątą fazę gry. Tak jak znam się na grze w obronie, przejściu z obrony do ataku, grze ofensywnej i przejściu z ataku do obrony, tak samo znam się na stałych fragmentach gry. Trener piłki nożnej musi być wszechstronny i ja takim trenerem jestem.
- Skąd czerpaliśmy pomysły na stałe fragmenty gry? Ze wzajemnych rozmów, dyskusji, ale też z oglądania futbolu na najwyższym poziomie w różnych krajach. Dużo też analizowaliśmy i pracowaliśmy nad tym, co nie działa tak, jak byśmy chcieli. Postęp był czymś naturalnym.
2,5-letnia praca Feio w Rakowie mogła zakończyć się nie tylko drugim z rzędu Pucharem Polski, ale też mistrzostwem kraju. Mogła, ale częstochowianie nie dali rady w decydującym momencie sezonu. W 32. kolejce ekstraklasy Raków zremisował u siebie z Cracovią 1:1, a Lech Poznań pokonał na wyjeździe Piasta Gliwice (2:1). To sprawiło, że zespół Macieja Skorży awansował na pierwsze miejsce w tabeli, którego nie oddał do końca sezonu.
Tydzień po remisie z Cracovią Raków przegrał jeszcze z Zagłębiem Lubin (0:1), a w ostatniej kolejce pokonał Lechię Gdańsk (3:0). Ostatecznie częstochowianie skończyli sezon pięć ppunktów za Lechem. - Osiągnięcia z dwóch ostatnich sezonów były dla Rakowa historycznym wydarzeniem. To wielka sprawa, ale ja nie cierpię przegrywać. Chociaż kolejne wicemistrzostwo Polski i zdobycie Pucharu Polski było czymś wspaniałym, to mały niedosyt pozostał - powiedział Feio.
- Zwłaszcza że w bezpośrednich meczach z Lechem byliśmy zespołem lepszym - dodaje trener. - Mistrzostwo Polski zdobywa się jednak regularnością w zdobywaniu punktów i Lech był zespołem bardziej regularnym. Nie było łatwo się z tym pogodzić, bo w minionym sezonie drugie miejsce, to pierwsze przegrane - dodał.
Raków był trzecim polskim klubem w trenerskiej karierze Feio. Wcześniej Portugalczyk pracował w Legii Warszawa, gdzie najpierw był trenerem w akademii, a później analitykiem w pierwszej drużynie oraz w Wiśle Kraków, gdzie pełnił funkcję asystenta pierwszego trenera.
Teraz Feio chce zacząć pracę na własny rachunek. Gdzie? Tego jeszcze nie wiadomo, bo - jak przekonuje sam zainteresowany - to nie propozycja nowej pracy zdecydowała o jego odejściu z Rakowa. - Na razie nie dostałem żadnej oferty. Ale mam nadzieję, że moja przerwa od pracy potrwa jak najkrócej - powiedział Feio.
- Najbliższe tygodnie będą czasem ostatecznego przygotowania do roli, która zawsze była moim celem. W tym momencie jestem na kursie UEFA Pro, ale będę chciał też rozmawiać z ludźmi ze świata futbolu. Ludźmi, których uważam za wartościowych i merytorycznych, którzy mogą pomóc mi w przygotowaniu do nowej pracy - zakończył.