Tematem transferu Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony żyje cały piłkarski świat. Polak zdecydował, że chce kontynuować karierę właśnie w legendarnym hiszpańskim klubie i zamierza opuścić latem Bayern Monachium. Jak na razie jednak Niemcy nie zgadzają się na sprzedaż swojego najskuteczniejszego piłkarza.
Jak się okazuje, to już nie pierwsza tego typu sytuacja w karierze Lewandowskiego. Już w młodym wieku musiał nauczyć się żyć z zainteresowaniem wielkich klubów. Gdy sięgnął po tytuł króla strzelców Ekstraklasy, momentalnie pojawiły się oferty z Borussii Dortmund, Blackburn Rovers, czy Szachtara Donieck. Jeszcze wcześniej, walkę "Lewego" toczyli giganci polskiej piłki.
Nowe światło na przeszłość najlepszego obecnie polskiego piłkarza rzucił Marek Pogorzelczyk, dyrektor sportowy Lecha Poznań w latach 2006-2011. To właśnie on sprowadzał Lewandowskiego ze Znicza Pruszków do "Kolejorza". Teraz w rozmowie z TVP Sport opowiedział, jak wyglądał cały proces.
- Osób odpowiedzialnych za ten transfer jest kilka, natomiast ja byłem osobą, która finalizowała transakcję. To najważniejsza i zarazem trudna rola, bo można wyselekcjonować zawodnika, a niekoniecznie doprowadzić do transferu. Piłkarza należy przekonać do klubu, przedstawić mu perspektywę rozwoju i co najważniejsze, tak prowadzić negocjacje finansowe, by ten transfer doszedł do skutku - powiedział Pogorzelczyk i zdradził, czym przekonano Lewandowskiego do wyboru Lecha, a nie Wisły Kraków, czy Legii Warszawa.
- Przekonaliśmy go miejscem w składzie i możliwością pokazania się w europejskich pucharach. To zresztą udało mu się, bowiem już po roku pobytu wzbudził zainteresowanie Borussii Dortmund i innych klubów. Już wtedy toczyły się rozmowy transferowe. Dalsze losy Roberta tylko potwierdziły słuszność naszych decyzji - czytamy.
W wywiadzie Marek Pogorzelczyk odniósł się także do historii, która od lat krąży w piłkarskim środowisku w Polsce. Według niej ówczesny trener Lecha Poznań, Franciszek Smuda, nie poznał się na talencie Roberta Lewandowskiego i nie był zwolennikiem transferu 20-latka.
- To jeden z mitów towarzyszących temu transferowi. Po zakończonych rozgrywkach Ekstraklasy trener Smuda był na meczu Znicza z Włodkiem Małowiejskim, pracującym wówczas w Lechu, i wnikliwie go obserwował oraz przekazał swoją opinię na temat Roberta - wyjaśnił były dyrektor "Kolejorza".
Kolejnym mitem, który obalił rozmówca TVP Sport, był ten o wściekłości Lewandowskiego, gdy ten nie dostał zgody na opuszczenie Lecha już po jednym sezonie spędzonym przy ul. Bułgarskiej. Piłkarz miał wówczas "trzaskać drzwiami w gabinetach dyrektorskich".
- Może i nie trzaskał drzwiami, ale rzeczywiście mocno chciał opuścić Lecha. Toczyliśmy rozmowy z Robertem i jego menedżerem Cezarym Kucharskim. Próbowaliśmy ich przekonać, żeby pozostał w Lechu jeszcze na jeden sezon i pokazał swoją klasę, co będzie też skutkowało wyższym kontraktem dla niego. To również się sprawdziło. Robert strzelił 18 goli w lidze i odchodził z Lecha jako król strzelców. Wartość jego kontraktu i kwota transferowa dla klubu była już zupełnie inna niż rok wcześniej - podsumował Pogorzelczyk.
Robert Lewandowski w barwach Lecha Poznań występował w latach 2008-2010. W tym czasie zdobył z klubem mistrzostwo Polski, a także Puchar i Superpuchar Polski. Dla "Kolejorza" rozegrał 82 mecze, w których strzelił 41 goli i zanotował 20 asyst.