Ten sezon był dla kibiców stołecznej drużyny sporym rozczarowaniem. Drużyna, która w poprzednim sezonie zdobyła tytuł mistrza kraju, teraz broniła się przed spadkiem. Legioniści przez długi czas okupowali strefę spadkową i dopiero po meczu z Górnikiem Zabrze, wygranym 5:3 udało im się utrzymać w Ekstraklasie.
- Jest trochę zadowolenia, że to już koniec. Kończymy sezon, który dla klubu, dla drużyny był taki, jaki był. Dobry byłby miły akcent w postaci zwycięstwa. Potem będzie czas, żeby popatrzeć na to, co jest przed nami – mówił Vuković przed sobotnim meczem z Cracovią.
Vuković objął drużynę w grudniu 2021 roku, po tym, jak z prowadzenia pierwszej drużyny zrezygnował Marek Gołębiowski. Wcześniej klub rozstał się z obecnym selekcjonerem, Czesławem Michniewiczem, który zdobył z Legią tytuł i wprowadził ją do europejskich pucharów.
- Fajnie, że zrealizowałem kontrakt, który jakiś czas temu podpisałem, choć wyglądało to nieco inaczej, niż sobie wyobrażałem. Cieszę się, że ten koniec nie jest taki smutny i zły, jak na pewno mógłby być, biorąc pod uwagę to, co było w grudniu czy nawet na przełomie stycznia i lutego – podkreślał szkoleniowiec. Mimo to Vuković nie żałuje, że poprowadził drużynę przez te ostatnie miesiące.
- Warto było. To jest klub, który dla mnie wiele znaczy. Gdyby nie udało się zrealizować celu, jakim było pozostanie w lidze, to na pewno inaczej byśmy rozmawiali – przyznał. Pytany o swoją przyszłość mówił:
- Nie mówię żegnaj, nie mówię też do zobaczenia. Wiem, że rola trenera jest taka, że dziś jesteś tutaj, a zaraz w innym miejscu. Zobaczymy, jak potoczy się życie. Nie będę też wiecznie szkoleniowcem, ale z chęcią będę wracał na Łazienkowską. Tak robiłem, gdy nie byłem pracownikiem Legii i podobnie będzie w przyszłości – zakończył.