"Błaszczykowscy wierzą, że Królewski jest polskim Elonem Muskiem i wyłączy Cracovii internet"

Były prezes Wisły Kraków Piotr Obidziński w rozmowie z WP SportoweFakty opowiedział, kto jego zdaniem odpowiada za spadek klubu z Ekstraklasy. Szczególnie skrytykował Jakuba Błaszczykowskiego.

Wisła Kraków po 26 latach spada z Ekstraklasy. Utytułowany klub, na kolejkę przed końcem rozgrywek, nie ma już szans na utrzymanie. Smutny los "Białej Gwiazdy" przypieczętowała wyjazdowa porażka z Radomiakiem Radom 2:4. 

Zobacz wideo Wisła Kraków na spadku straciła nawet 20 mln złotych. Może ją czekać krach

Były prezes Wisły Kraków nie zostawił suchej nitki na właścicielach Wisły. Surowo ocenił zwłaszcza Błaszczykowskiego

Spadek Wisły Kraków wywołał poruszenie w całym kraju. W mediach trwa dyskusja, kto ponosi odpowiedzialność za klęskę sportową trzynastokrotnego mistrza Polski. Odpowiedź wskazuje były prezes Wisły, Piotr Obidziński, który funkcję tę sprawował do kwietnia 2020 roku. 

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

W rozmowie z WP SportoweFakty wskazał, że winą można obarczyć jedynie trójkę właścicieli, a więc Jakuba Błaszczykowskiego, Jarosława Królewskiego i Tomasza Jażdżyńskiego. - Niestety najważniejsze osoby w klubie żyją w świecie teorii spiskowych i lubią podejmować decyzje na podstawie plotek i podszeptów - uważa Obidziński. Najmocniej skrytykował Błaszczykowskiego, który jego zdaniem nie ma odpowiednich kompetencji do zarządzania klubem. 

- Brakuje mu trzeźwej oceny sytuacji. Kieruje się podpowiedziami ludzi, którzy sprawiają wrażenie niegroźnych i zaufanych. Sam Dawid Błaszczykowski (aktualny prezes Wisły - przyp. red.), gdyby nie był pod wpływem Kuby i jego charakteru, byłby o wiele lepszym menedżerem. Ma racjonalne podejście do świata. Jedno okno transferowe robiliśmy z nim i Kubą Chodorowskim i bardzo fajnie nam się współpracowało. Kuba się wtedy nie wtrącał. Niestety Błaszczykowski ma taką cechę, że wchodzi, gdy jest sukces, a kiedy jest porażka to znika... Mamy tego przykłady na bieżąco - powiedział. 

Były prezes Wisły przy okazji opowiedział o tym, jak wyglądały i wyglądają jego relacje z Jakubem Błaszczykowskim. Jak się okazuje, panowie od początku nie mogli znaleźć wspólnego języka. Z czasem ich relacje tylko się pogorszyły.

- Było bardzo wiele sytuacji od bardzo drobnych po poważniejsze, gdzie było to bardzo klarowne, że nie mam i nigdy nie będę miał jego zaufania. To się tyczy nie tylko mnie, ale też innych pracowników, a nawet członków rady nadzorczej. Wszędzie widziane są spiski. A po rozstaniu to przerodziło się niestety w jakąś obsesję: Błaszczykowski potrafi w nocy dzwonić po ludziach, że mają mnie nie wpuszczać na jakąś imprezę, gdzie są jego znajomi, albo dzwonić po właścicielach lóż na Wiśle, żebym nie wszedł na stadion - opowiedział rozmówca WP SportoweFakty. 

Dostało się także Jarosławowi Królewskiemu. - Błaszczykowscy naprawdę wierzą, że Królewski jest polskim Elonem Muskiem i w razie konieczności wyłączy Cracovii internet. Ja z kolei przeszkadzałem Jarkowi w byciu gwiazdą komunikacji. Kiedyś powiedział mi wprost: "Gdy przychodzę do twojego gabinetu, czuję się malutki, a twoją rolą jako prezesa jest, bym czuł się wielki" - zdradza Obidziński. 

- Jarek się często wypowiadał publicznie, brał udział w głosowaniach udziałowców. Natomiast za moich czasów raczej nie miał merytorycznych obowiązków i zawsze głosował tak jak Błaszczykowscy - dodaje. Najmniejsze pretensje były prezes Wisły Kraków ma do Tomasza Jażdżyńskiego, którego uważa za profesjonalistę i prawdziwego kibica klubu. - Za moich czasów rola Jażdzyńskiego była kluczowa. Nie podjąłem żadnej decyzji bez niego. Czołówka menedżmentu w Polsce, od takich trzeba się uczyć, jak jest się "młodym" prezesem - tłumaczy Obidziński.

Więcej o:
Copyright © Agora SA