Kulesza zamiecie sprawę pod dywan? W PZPN podzieleni. Kluby mogą się poczuć oszukane

Kacper Sosnowski
Na poniedziałkowym zebraniu zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej pod głosowanie miała być poddana uchwała znosząca przepis o obowiązku gry młodzieżowcem w Ekstraklasie od najbliższego sezonu. Jak się jednak dowiedzieliśmy, trudno być pewnym czy do takiego głosowania w ogóle dojdzie. Przepis mocno dzieli środowisko, dlatego związek zastanawia się, czy nie przygasić emocji i w ogóle zrezygnować z głosowania.

Było sporo hałasu, argumentów za i kontrargumentów. Wprowadzony trzy lata temu przepis, wywoływał dyskusję właściwie w każdym sezonie. W ostatnich tygodniach jest o nim głośniej, bo też kluby ekstraklasy chciałyby jego weryfikacji. Miało do niej dojść 23 maja na zabraniu zarządu PZPN.

Zobacz wideo Wisła Kraków na spadku straciła nawet 20 mln złotych. Może ją czekać krach

Gra za metrykę, nie za poziom vs. promowanie młodych

W 2018 roku Polski Związek Piłki Nożnej wprowadził przepis o obowiązku gry z co najmniej jednym młodzieżowcem w ekstraklasie. Było to jeszcze za rządów poprzedniego prezesa Zbigniewa Bońka. Przypomnijmy, że młodzieżowcem jest piłkarz, który w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie rozgrywek, kończy maksymalnie 22. rok życia. W każdym momencie meczu w drużynie ekstraklasy na boisku musi być co najmniej jeden taki zawodnik. Od samego początku wiele klubów i działaczy ekstraklasy apelowało o zniesienie tej zasady. Główne argumenty to: sztuczność przepisu, brak kierowania się naturalną drogą rozwoju młodego gracza, gra nie za poziom sportowy, tylko metrykę, pompowanie rynkowych cen i kontraktów młodzieżowców. Efektem ubocznym przepisu jak usłyszeliśmy, są też czasem niesnaski w drużynie, wywołane koniecznością rezygnacji z gry zawodnika lepszego na rzecz młodszego.

Argumenty związku za przepisem to w skrócie: promowanie w lidze polskich piłkarzy, presja na kluby by szkoliły młodych, pośrednie wpłynięcie na inwestowanie w akademię i dostarczenie wartościowych zawodników do reprezentacji Polski.

Po trzech latach funkcjonowania obligu gry młodzieżowca uznać można, że przepis liczby obcokrajowców w naszej ekstraklasie nie obniżył. Obecnie jest ich 213, a w ostatnich sezonach było odpowiednio 214, 198, 208. Procent minut spędzanych przez młodzieżowców na boiskach ekstraklasy podniósł się bardzo delikatnie o ok. 4,5 - 5 procent, w porównaniu z dwoma latami przed przepisem (dane z programu Debata+ na Canal+). Można z tego wyciągnąć wnioski, że kluby i tak z młodzieżowców korzystały. Te kluby, które szkoliły piłkarzy we własnych akademiach, nadal ich tam szkolą. Niemal wszyscy deklarują, że chcą mieć silne akademie i korzystać ze swego narybku, ale to proces, który wymaga czasu. Dlatego często zdarzało się, że ekstraklasowe kluby ściągały czy kupowały młodych piłkarzy, bo musiały mieć ich tu i teraz, by nie łamać regulaminu.

80 procent klubów ekstraklasy jest przeciw przepisowi

W klubach ekstraklasy w ostatnim czasie przeprowadzane były ankiety dotyczące, tego czy władze klubów są za przepisem o młodzieżowcu. Według naszych informacji przeciwko zapisowi jest obecnie 80 procent klubów ekstraklasy, choć niemal wszystkie deklarują przy tym, że chcą stawiać na młodych i mieć możliwość korzystania z profitów, które daje Pro Junior System (system nagradzający grę młodymi zawodnikami). Nie chcą jednak, by jednocześnie ustawa w sposób sztuczny narzucała im, że w każdym meczu przez 90 minut na boisku muszą mieć jednego młodzieżowca.

Wyjaśniają, że narusza to naturalny proces rozwoju gracza, który powinien być wystawiany wtedy, kiedy jest gotowy do gry, na tyle, na ile jest gotowy i na poziom, z jakim musi się mierzyć. Zdaniem ekstraklasowych działaczy przepis ma też sprzyjać trzymaniu młodych graczy na ławkach rezerwowych i blokowaniu ich zamiast ogrywaniu w niższych ligach. Czasem również nieco demoralizuje młodych graczy, którzy i tak muszą być wstawieni do składu, powoduje kolejne problemy, szczególnie kiedy młodzieżowiec przestaje być młodzieżowcem i żegna z przywilejami. Z Ekstraklasy słychać też głosy, że cała Europa do procesu szkolenia i promowania i zajmowania się młodymi graczami podchodzi w inny sposób, a przepisu o młodzieżowcu nie ma nigdzie poza Rumunią.

PZPN podzielony, nie będzie głosowania?

Chociaż dyskusja o młodzieżowcu trwa w różnych gabinetach i mediach, to na razie uchwały znoszącej ten przepis w planie poniedziałkowego zebrania zarządu PZPN nie ma. Prezes PZPN Cezary Kulesza prawdopodobnie sam zastanawia się co zrobić z tym fantem i może uznać, żeby uchwały pod głosowanie nie poddawać i zostawić wszystko po staremu. Według naszego rozeznania wśród członków zarządu PZPN zdania na temat obligu młodzieżowca w ekstraklasie są podzielone i to niemal po połowie, a sprawa wzbudza sporo emocji. Pogodzić dwie grupy, będzie zatem trudno, a klasyczny kompromisu w tej sytuacji przecież nie ma. Próba ominięcia sprawy nie będzie jednak żadnym wyjściem z sytuacji. Ekstraklasowe kluby mogą poczuć się oszukane, że PZPN zamiótł sprawę pod dywan.

Jeśli jednak uchwała miałaby zostać poddana pod głosowanie, a przepis o młodzieżowcu miałby zniknąć, w związkowych planach jest też dyskusja nad innymi wariantami promowania młodych zawodników. Chodzi m.in. o zwiększenie o kilka milionów środków na program Pro Junior System, ewentualnie zmodyfikowanie zasad ich przydziału, oraz stopniowe zmienianie akcentów w listach zgłoszeniowych piłkarzy do gry, w których wymagano by większej liczby klubowych wychowanków (obecnie jest ich 3) czy też zawodników szkolonych w Polsce (obecnie jest ich 5). To tylko kilka z opcji, które zachęcałyby kluby do stawiania i dbania o młodych.

Więcej o: